[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chaliśmy się niemal od chwili, w której zobaczyliśmy się
pierwszy raz.
Ali słuchał jej słów zaskoczony.
- To wy z ojcem siÄ™ kochacie?
Zirytowana Tibi klepnęła go lekko w głowę.
- Jesteś za inteligentny, żebyś był aż tak ślepy. Jak
mogłeś nie dostrzec, że się z ojcem kochamy? - Zrobiło
jej się go żal. Usiadła naprzeciwko i położyła mu dłoń
na ramieniu. - Kochasz Faith, prawda?
- Nie. - Z uporem potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. Nie chciaÅ‚ przy­
znać tego, co jego serce od dawna już wiedziało.
Oczy Tibi się rozszerzyły.
- Nie próbuj oszukać samego siebie. Mężczyzna, któ­
ry przed sobą nie potrafi wyznać prawdy, jest zwykłym
głupcem.
Ali przełknął łyk kawy. Nie wiedział, co odpowiedzieć
matce.
- Czy ty ją kochasz? - Tibi nie dawała za wygraną.
Ali głęboko wciągnął powietrze. Miał takie wrażenie,
jakby stał na skraju urwiska.
- Tak. - Sam nie mógł uwierzyć, że uczucie, przed
którym od lat się bronił, tak podstępnie zakradło się do
jego serca. - Tak, kocham jÄ… - wyznaÅ‚ ponuro. - I... i te­
raz nie wiem, co robić.
MILIONER Z KUWEJTU 229
Popełnił niewybaczalny błąd. Beznadziejnie zakochał
siÄ™ w Faith, a przecież ona nigdy mu nie wybaczy kÅ‚am­
stwa i nie uwierzy, że nie jest taki niemoralny, jak sądziła.
Tibi roześmiała się i poklepała go po ręce.
- Synku, jesteś pomysłowy, uparty i bystry. No, jeśli
chodzi o to ostatnie, to bywasz bystry - stwierdziÅ‚a z mi­
łością. - Wierzę, że wymyślisz, co powinieneś zrobić.
SiÄ™gnęła do kieszeni szlafroka i poÅ‚ożyÅ‚a na stole pu­
dełeczko obite czarnym aksamitem.
- Zdaje siÄ™, że to należy do Faith. - SpojrzaÅ‚a na puz­
derko, a potem na syna. - Może powinieneś jej zwrócić
ten pierścionek i zadbać, żeby pozostał na jej palcu na
zawsze.
Zdenerwowana jak koń przed wyścigiem Faith krążyła
po gabinecie, nie wiedzÄ…c, co ze sobÄ… począć. Od jej ucie­
czki z domu rodziców Alego minął już ponad tydzień. Przez
ponad tydzień ignorowała jego telefony, kwiaty, wysyłane
elektronicznie listy. Choć serce jej pękało, nie chciała się
ugiąć. Kochała go i zasługiwała na odwzajemnioną miłość.
Ali nie może jej pokochać, a ona na inny ukÅ‚ad na pew­
no siÄ™ nie zgodzi. Nie chciaÅ‚a go widzieć ani z nim roz­
mawiać, ale dzisiaj miała wyznaczone spotkanie z Abnerem
Josslynem. Jakiś czas temu pan Josslyn zadzwonił i zapytał,
czy nie mogliby się spotkać w jej firmie, ponieważ nie ma
zbyt wiele czasu i mógłby do niej wpaść jedynie w drodze
na lotnisko. PowiedziaÅ‚, że chce siÄ™ przyjrzeć jej dziaÅ‚al­
ności, a potem mimochodem wspomniał, że na spotkanie
chciałby przyprowadzić ze sobą Alego.
Gdyby odmówiła, Abner Josslyn mógłby czuć się za-
230 SHARON DE VITA
wiedziony, a nie chciała go do siebie zrażać. Zwłaszcza
teraz, kiedy firma przygotowywaÅ‚a siÄ™ do przyjÄ™cia na­
prawdę wielkich zleceń i poważnych klientów.
A wszystko to Faith zawdzięczała premii uzyskanej
za pracÄ™ w El-Etra Investments.
Krążyła teraz niespokojnie po gabinecie, czekając na
przyjazd obu gości. Podeszła do okna i przycisnęła nos
do szyby. Wypatrywała Alego. Kiedy zdała sobie sprawę,
co robi, łzy napłynęły jej do oczu. Uświadomiła sobie,
że zachowuje się dokładnie tak samo jak matka.
Siedzi przy oknie, czeka, wypatruje mężczyzny, który
kłamie i oszukuje. Przełknęła ślinę, wstała, otarła oczy
i włożyła ręce do kieszeni spodni.
- Faith.
Na dzwięk tego głosu odwróciła się błyskawicznie i ze
zdumieniem spostrzegła w progu gabinetu Alego. Nie
sÅ‚yszaÅ‚a, jak otworzyÅ‚ drzwi. PożeraÅ‚a go wzrokiem, czu­
jąc, że za chwilę pęknie jej serce.
- Jak się tu dostałeś? - Przyłożyła dłoń do szyi. - Jak
ci się udało sforsować Martę?
Uśmiechnął się i wszedł do środka, zamykając za sobą
drzwi.
- Przekupiłem ją - odrzekł krótko, a Faith spojrzała
na niego z zaskoczeniem. - To był żart. - Miał ochotę
chwycić ją w ramiona i pocałunkami wypędzić smutek
z jej oczu.
- Wcale bym się nie zdziwiła, gdybyś się posunął do
przekupstwa - warknęła zirytowana. Znów zaczęła krÄ…­
żyć po gabinecie, bojąc się stanąć w miejscu albo zbytnio
zbliżyć do Alego. - Gdzie jest pan Josslyn?
MILIONER Z KUWEJTU
231
- Nie przyjdzie.
Patrzyła na niego z coraz większym gniewem.
- Co to ma znaczyć?
- Odwołał spotkanie - wyjaśnił Ali dość obojętnie.
Teraz oprócz bólu serca Faith poczuła rozczarowanie.
- W takim razie po co ty przyszedłeś?
- %7łeby z tobą porozmawiać.
- A nie przyszło ci do głowy, że nie chcę cię widzieć?
- Nadal chodziła z kąta w kąt, nie mogąc się zatrzymać.
- Owszem, przyszło mi to do głowy, ponieważ nie
odbierasz moich telefonów, nie odpowiadasz na e-maile;
krótko mówiąc, od tygodnia mnie ignorujesz.
- I nadal zamierzam to robić.
- Faith, myliłem się.
Wreszcie przystanęła.
- Myliłeś się? - Nie spodziewała się, że kiedykolwiek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •