[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tej sprawie. W końcu jest pan dla mnie człowiekiem zupełnie obcym&
A do tego cudzoziemcem dodał Poirot tonem pełnym zrozumienia.
Właśnie zgodziła się pani Lacey. Ale może właśnie dlatego jest mi
łatwiej& W każdym razie Edwina przypuszcza, iż może pan wiedzieć coś& jakby to
powiedzieć& użytecznego na temat tego Desmonda Lee Wortleya.
Poirot zamilkł na chwilę, pełen podziwu dla sprawności umysłu pana Jesmonda i
łatwości, z jaką wykorzystał lady Morecombe dla swoich celów.
Rozumiem, że ten młody człowiek nie ma najlepszej reputacji? zaczął
delikatnie.
Rzeczywiście, nie ma! A raczej przeciwnie, ma wyjątkowo złą! Ale na Sarze nie
robi to żadnego wrażenia. Zresztą, tłumaczenie młodej dziewczynie, że ktoś ma
niedobrą reputację, nigdy nie przynosi rezultatów. A jeśli już, to wręcz przeciwne do
zamierzonych.
W pełni się z panią zgadzam! odrzekł Poirot.
Kiedy ja byłam młoda& kontynuowała pani Lacey. Dobry Boże, ile to
czasu ! A więc, kiedy byłam młoda, ostrzegano nas przed pewnymi młodzieńcami,
lecz to oczywiście tylko zwiększało zainteresowanie i robiłyśmy wszystko, by z
którymś z nich zatańczyć albo znalezć się sam na sam w ciemnej oranżerii&
Roześmiała się. Dlatego nie mogę zgodzić się na żadne z rozwiązań, które
proponuje Horacy.
Niech mi pani powie, co dokładnie panią niepokoi?
Nasz syn zginął na wojnie zaczęła pani Lacey zaś synowa zmarła w czasie
porodu. Dlatego Sara od urodzenia jest z nami i to myśmy ją wychowali. Zastanawiam
się teraz, czy właściwie. Sama nie wiem. Ale zawsze uważaliśmy, że trzeba jej
zostawić jak najwięcej swobody.
Myślę, że tak właśnie należało postąpić stwierdził Poirot. Nie można
walczyć z duchem czasu.
Nie można zgodziła się pani Lacey. Właśnie tak zawsze uważałam.
Oczywiście, dziewczęta robią dziś takie rzeczy&
Poirot spojrzał na nią pytająco.
Wydaje mi się wyjaśniła pani Lacey że towarzystwo, w którym obraca się
Sara, można określić jako barowo kawiarniane. Ona nie chodzi na tańce, młodzi
ludzie nie przychodzą po nią do domu, nie ma ambicji, by zostać debiutantką, nie, nic
w tym rodzaju. Zamiast tego wynajmuje dwa dość nędzne pokoje w Chelsea*,
niedaleko rzeki, nosi te swoje dziwaczne stroje i czarne albo jaskrawozielone
pończochy. Bardzo grube! I do tego strasznie drapiące. I chodzi z nie umytymi i nie
uczesanymi włosami.
Ça, c est tout a fait naturelle* odparÅ‚ Poirot. To tylko moda. WyroÅ›nie z
tego.
Tak, wiem. I dlatego tym się nie martwię. Ale, wie pan, ona zaczęła zadawać się
z tym Desmondem Lee Wortleyem, a on ma naprawdÄ™ wyjÄ…tkowo fatalnÄ… opiniÄ™. Po
prostu żeruje na dobrze sytuowanych dziewczętach. A one dosłownie szaleją za nim.
Omal nie doszło do jego ślubu z niejaką panną Hope, ale jej rodzice oddali ją pod
kuratelę sądu& Oczywiście Horacy chciałby zrobić to samo. Twierdzi, że musi, bo to
ją chroni. Aleja uważam, że to niezbyt szczęśliwy pomysł. Przecież oni mogą uciec do
Szkocji, Irlandii, Argentyny albo jeszcze gdzie indziej i tam wziąć ślub, czy nawet żyć
bez ślubu. I choć to może obraza sądu, myślę& no cóż, że to do niczego nie
prowadzi. Szczególnie, jeżeli w drodze jest dziecko. Wtedy trzeba się poddać i
pozwolić na ślub. Po roku czy dwóch, tak mi się przynajmniej wydaje, dochodzi
zwykle do rozwodu. Dziewczyna wraca do domu, a po następnym roku czy dwóch
wychodzi za mąż za kogoś tak miłego i porządnego, że aż nudnego. I wszystko wraca
do normy. Szkoda tylko dziecka, gdyż być wychowywanym przez najlepszego nawet
ojczyma to jednak nie to samo co przez ojca. Myślę, że lepiej było za naszej młodości,
kiedy to pierwszy mężczyzna, w którym dziewczyna się zakochała, był zawsze kimś
niepożądanym. Pamiętam, że strasznie kochałam się w pewnym młodym człowieku o
imieniu& jak on właściwie miał na imię? To dziwne, ale zupełnie zapomniałam!
Pamiętam tylko, że na nazwisko miał Tibbitt. Młody Tibbitt. Oczywiście mój ojciec
zabronił mu wstępu do domu, lecz ponieważ Tibbitt bywał na tych samych balach co
ja, tańczyliśmy razem. A czasami wymykaliśmy się, aby ze sobą posiedzieć, albo też
nasi znajomi organizowali pikniki, na które nas zapraszali. Oczywiście te potajemne
spotkania były tym bardziej ekscytujące i sprawiały nam tym większą przyjemność.
Ale wtedy dziewczyna za nic nie posunęłaby się& no cóż, nie posunęłaby się tak
daleko, jak robią to dzisiejsze młode panny& Po pewnym czasie państwo Tibbitt
dokądś wyjechali. I wie pan co? Kiedy trzy czy cztery lata pózniej spotkałam Tibbitta,
dziwiłam się, co ja w nim takiego widziałam!
Wydał mi się taki nieciekawy. I taki& pretensjonalny. Nie miałam z nim o czym
rozmawiać.
Człowiek zawsze myśli, że najlepiej było w czasach jego młodości stwierdził
Poirot cokolwiek sentencjonalnie.
Wiem powiedziała pani Lacey. To nudne, prawda? Nie powinnam być
taka nudna. Ale naprawdę nie chcę, żeby Sara, to dobre, kochane dziecko, wyszła za
Desmonda Lee Wortleya. Ona i Dawid Welwyn, który także tu przyjechał, byli
zawsze bliskimi przyjaciółmi i wprost przepadali za sobą& Mieliśmy nadzieję,
Horacy i ja, że kiedy dorosną, pobiorą się. Ale oczywiście Sara uważa teraz Dawida
za nudziarza, zaÅ› w Desmondzie jest zadurzona po same uszy.
Nie jestem pewien, czy dobrze panią zrozumiałem, madame odezwał się
Poirot. Czy to znaczy, że ten Desmond Lee Wortley także jest tutaj?
To moja sprawka odparła pani Lacey. Horacy chciał stanowczo wszystko
załatwić zakazami. Oczywiście, w czasach młodości Horacego ojciec albo opiekun
dziewczyny po prostu wpadłby z batem do mieszkania młodego człowieka! Dlatego
Horacy uważał, że należy zabronić Desmondowi pokazywania się w naszym domu,
zaś Sarze widywania się z nim. Ja jednak twierdzę, że to niedobre rozwiązanie.
Nie zaoponowałam. Właśnie zaprośmy go tutaj. Na święta. Oczywiście mój
małżonek powiedział, że oszalałam. Spróbujmy odparłam. Niech spędzi trochę
czasu z nami, w atmosferze naszego domu& I bądzmy dla niego jak najmilsi. Może
wtedy wyda siÄ™ Sarze mniej interesujÄ…cy!
Myślę, madame, że coś w tym jest odrzekł Poirot. Pani pomysł wydaje mi
się bardzo mądry. Znacznie mądrzejszy niż męża.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]