[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaczynam mieć coraz większe wątpliwości.
Czyżby potwierdziły się podejrzenia Gavina?
Adela westchnęła.
Dotyczące łowców fortun polujących na samotne
NARZECZONA MILIONERA 135
wdowy? No cóż, to strasznie skomplikowane sprawy,
kiedy w grę wchodzą wielkie pieniądze rzekła ze
smutkiem. Tak, możliwe, że on miał rację, a ja byłam
zaślepiona i nic nie dostrzegałam.
Jo tylko serdecznie i współczująco ścisnęła jej
ramiÄ™.
Natomiast jej związek zdawał się kwitnąć.
Co do taktyki ukrywania swych uczuć, to istotnie
nie powiedziała Gavinowi nigdy, że go kocha, a także
nie wiedzieć czemu unikała wszelkich wzmianek
o swej przeszłości.
Lecz jej spokój mąciły drobne z pozoru wydarze-
nia. Takie jak niedawna rozmowa o tym, jak Rosie ma
ją nazywać. Albo incydent w restauracji z powodu jej
fryzury.
Zastanawiając się nad nim, doszła do przekonania,
że zachowanie Gavina nie wynikło wyłącznie z niepo-
hamowanej żądzy. Musiało kryć się za tym coś jesz-
cze. Może niekorzystne dla niej porównanie z Sashą?
Mimo tych obaw, w zasadzie wszystko między
nimi układało się doskonale aż do chwili, gdy
nieoczekiwanie pod jej stopami rozwarła się przepaść.
Któregoś dnia Gavin, jadąc w interesach do Bris-
bane, wziął ją ze sobą. Zatrzymali się w pięknym
hotelu nad rzeką i umówili na kolację w restauracji,
gdy będzie już wolny.
Jo nie marnowała czasu na łażenie po sklepach,
tylko zwiedziła nową wystawę w galerii sztuki, o czym
od dawna marzyła. Ponieważ zaś wieczorem chciała
136 LINDSAY ARMSTRONG
włożyć śliczną kremową sukienkę ze ślubnej wypra-
wy, dla dopełnienia efektu wstąpiła do kosmetyczki
i fryzjerki.
Spotkali się w restauracji. Gdy zjedli już główne
dania i zastanawiali się nad deserem, zauważyła, że
Gavin przygląda jej się w szczególny sposób.
Och, nie! zawołała, muskając dłonią fryzurę.
Tym razem mam rozpuszczone włosy, więc nie może
chodzić o to!
Rozparł się na krześle. W ciemnym garniturze,
bladoniebieskiej koszuli i granatowym krawacie wy-
glądał nadzwyczaj atrakcyjnie.
Czyżbyś miał zamiar znów mnie poprosić, że-
bym wstała i wyszła z tobą? ciągnęła, z trudem
zachowując powagę. Coś mi mówi, że nie zjemy
deseru.
Masz niezawodny instynkt, Jo.
Nie wytrzymała i uśmiechnęła się.
Po prostu szybko siÄ™ uczÄ™.
Z restauracji nie było daleko do hotelu. Kochali się
gwałtownie i namiętnie, a ich szczytowe uniesienie
zaparło im dech w piersiach.
To było miłe, prawda, Jo? zapytał, gdy byli już
w stanie mówić.
Było... westchnęła z lubością ...fantastyczne.
Kiedy...
Urwał i zachmurzył się.
Co, kiedy?
Nie, nic. Idz spać, panno Długonoga.
Gavin... zawahała się o czym myślisz?
NARZECZONA MILIONERA 137
Nieważne.
Wyciągnął rękę i zgasił nocną lampę.
Jo chciała zaprotestować, zawołać: ,,Przecież wi-
dzę, że coś się w tobie nagle zmieniło, oddaliłeś się ode
mnie, a ja muszę wiedzieć, dlaczego!
Lecz raptownie zmroziła ją myśl, że być może
Gavinowi przypomniała się Sasha. Może kiedyś też
urządzali takie eskapady może zatrzymywali się
w tym samym hotelu i teraz opadły go wspomnienia.
A jeśli tak, nic nie mogła na to poradzić.
Gavin pozostał posępny i zamknięty w sobie aż do
powrotu na farmę. Pózniej zaś, jak to już wcześniej
bywało, wszystko między nimi pozornie wróciło do
normy.
Ale potem nadszedł ten straszny dzień, kiedy wyda-
ła swoje pierwsze przyjęcie.
Zaprosiła trzy pary z sąsiedztwa. Wszyscy świetnie
się bawili, do czasu gdy jeden z mężczyzn, który
najwyrazniej za dużo wypił, wzniósł kieliszek i po-
gratulował Gavinowi talentu wybierania sobie żon.
Zapadła martwa cisza. Jego własna żona wyglądała,
jakby chciała zapaść się pod ziemię, a Gavin rzucił mu
wściekłe spojrzenie.
Jo udało się jakoś opanować i kolacja potoczyła się
dalej. Zajście zwarzyło jej jednak humor i odetchnęła
z ulgą, gdy goście wreszcie pożegnali się i odjechali.
Przypomnij mi, żebym już nigdy go nie zaprasza-
ła szepnęła do Gavina, gdy stali oboje na progu
domu.
Czemu? Przecież powiedział ci komplement.
138 LINDSAY ARMSTRONG
Spojrzała na niego z niedowierzaniem.
Poza wszystkim innym, to był szczyt nietaktu.
Wzruszył ramionami i odwrócił się od niej.
Chyba pójdę już spać oświadczył.
Jo została jeszcze na werandzie, zastanawiając się,
czy ta nietaktowna uwaga przywiodła Gavinowi na
myśl Sashę. Być może Sashę królującą w niezrównany
sposób na swych proszonych przyjęciach?
Pada na mnie coraz głębszy jej cień, pomyślała.
Ale przecież Gavin uprzedził mnie, że zawsze bę-
dzie porównywał każdą kobietę z jej wspomnie-
niem. Czemu więc jestem tak zaskoczona i wstrząś-
nięta?
Poszła do sypialni. Gavin już spał. Po raz pierwszy,
odkąd się pobrali, nie objął jej, choćby tylko po to, by
zasnęła w jego ramionach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]