[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twój domek.
Nie wyglądał na zadowolonego.
- Nie mów tak. - Wszedł do środka i rozejrzał się z aprobatą.
- Chyba masz tu wszystko, co trzeba.
-Tak? - Amber przez cały dzień była jakaś niespokojna. Teraz niepokój
zaatakował ją z zadziwiającą siłą. Gdyby był maj, a nie sierpień,
uznałaby to za wiosenne podniecenie.
Quint przestraszył się, kiedy nie odpowiedziała.
- Dobrze się czujesz? Wyglądasz trochę.. .
-Trochę jak?
-Trochę tak, jakbyś chciała wyskoczyć ze skóry. Niezbyt romantyczne
słowa, ale bardzo celne.
- Przepraszam. Musiałeś mieć jakiś powód, żeby przyjść tu tak późno -
powiedziała znacząco.
-A, tak. - Podał jej spore pudło, które trzymał pod pachą. - To dla
Sophie.
Amber uniosła brwi.
- Nie powinieneś kupować jej prezentów. Już dość dla nas zrobiłeś. A
nawet więcej niż dość.
-To nic wielkiego, tylko skarbonka, żeby mogła trzymać w niej
pieniążki.
- Na pewno .będzie zachwycona. Dziękuję. - On chyba czyta w
myślach! Amber położyła pudełko na stole i odwróciła wzrok.
Powietrze wokół basenu wydawało się naładowane elektrycznością.
Pomimo upału zadrżała.
Quint oparł się ramieniem o ścianę, skrzyżował nogi w kostkach i
wpatrywał się w nią.
- Zdążysz skończyć wszystkie sukienki na czas?
-Tak, jeśli nie będę się rozpraszać.
-A coś cię rozprasza?
-Tak.
To stwierdzenie trochę go zaskoczyło.
- Czy ktoś zawraca ci głowę, przeszkadza ci?
Chciała zawołać: "tak, ty!" Quint rozpraszał ją w dzień i w nocy.
- Powiedz słowo, a odbędę z tym kimś poważną rozmowę dodał.
Musiała się roześmiać.
- Nie posłucha. - Wstała i szukała wzrokiem czegoś, co dodałoby jej sił.
Niczego nie znalazła.
-Jestem zmęczona - powiedziała. - Pracuję od rana i potrzebuję jakiejś
odmiany ... nie mogę myśleć.
- Do usług. - Wyprostował się, a oczy mu pociemniały.
- Nie możesz mi pomóc - oznajmiła stanowczo. - Nic mi nie będzie.
Kilka razy przepłynę basen dokoła i wrócę do pracy.
- Nie uważasz, że dość już się dziś napracowałaś?
- Sam widzisz, że nie - zwróciła się do niego ze sztucznym uśmiechem.
- Dziękuje za skarbonkę i dobranoc.
-Amber ...
- Dziękuję za skarbonkę i dobranoc - powtórzyła.
Quint zawahał się. Potem wzruszył ramionami i odwrócił się tyłem do
Amber.
-Jak chcesz.
Zaczekała, aż zniknął za zasłonami, i wtedy odetchnęła. Zrzuciła z nóg
sandałki i ściągnęła luźną sukienkę z kolekcji "Jedna na Milion". Pod
spodem miała tylko przezroczyste majteczki.
Nie zabrała do posiadłości kostiumu kąpielowego, ale to nie miało
znaczenia. Będzie przecież miała ten wielki, wykładany niebieskimi
kafelkami basen tylko dla siebie. Wyszła z domku.
Basen z kryształowo czystą wodą kusił ją nieodparcie. Dzięki
podwodnym lampom lśnił na tle zielonych roślin, Amber wzięła
głęboki oddech, podbiegła lekko do brzegu i skoczyła,
Może pływanie pomoże jej się odprężyć,
A może i nie. W każdym razie spróbować nie zaszkodzi.
Quint usłyszał plusk towarzyszący jej skokowi, kiedy był na trawiastym
zboczu prowadzącym do domu. Odwrócił się i patrzył na niesamowite,
błękitnawe światło,
Najwyraźniej chciała być sama, ale czy to znaczy, że on musi
odchodzić ze spuszczoną głową jak zbesztany uczniak? W końcu
to jego basen.
Patrzył na niebieskawą poświatę tak długo, aż w wyobraźni wyraźnie
ujrzał obraz Amber w wodzie. Był gotów się założyć, że ma czerwony
kostium albo taki w zwariowane kwiaty, jak projektowane przez nią
stroje. I na pewno wygląda w nim świetnie.
Pragnął podziwiać ją w tym kostiumie, Odwrócił się na pięcie i ruszył z
powrotem.
Plusk, towarzyszący skokowi do wody, przestraszył Amber. Odgarnęła
z oczu mokre włosy i rozejrzała się za przyczyną hałasu, Quint
podpłynął do niej z uśmiechem.
- Cześć. - Pomachał jej ręką. - Postanowiłem się przyłączyć. Amber
wiedziała, że to początek końca,
- Idź sobie - powiedziała stłumionym głosem. Uśmiech zniknął z jego
twarzy.
-A niby dlaczego? To duży basen, Możesz mnie po prostu ignorować,
- Chyba nie potrafię. - Zagryzła wargę.
- Dlaczego nie! Niech to szlag, Amber! - Podpłynął do niej. W ciszy
słychać było tylko plusk wody,
Uniosła rękę.
- Nie zbliżaj się,
Zamarł.
- Dlaczego nie? Nie rozumiem. Czego się tak boisz? Zlizała krople
wody z dolnej wargi.
-Bo ...
- Chciałbym ci pomóc, jeśli to możliwe.
Wierzyła mu. Był tylko miły i troskliwy - w tym cały problem. - Nie
potrzebuję pomocy. Potrzebowała jednak pomocy w pozbyciu się wizji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]