[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak.
- Ale przecież to twoje gniazdo rodzinne. Należał do
twoich przodków. Kochałaś go.
- To prawda. Lecz od pewnego czasu bardziej kocham
Ballinarin. I twoją rodzinę. I Innisa. Mam nadzieję, że ty i ja
zastąpimy mu rodziców.
- NaprawdÄ™ kochasz ich wszystkich?
- Tak. Lecz jest to niczym w porównaniu z moją miłością
do ciebie, Rory.
Wreszcie ośmielił się jej dotknąć. Przesunął dłonią po jej
miękkich, ciepłych włosach.
- Powtórz to, moja cudna.
Uśmiechnęła się promiennie.
- Kocham ciÄ™, Rory O'Neil. Ale uprzedzam. Jestem pannÄ…
bez posagu. Mimo że ojciec z bólem serca przystaÅ‚ na mojÄ… de­
cyzję, nie dał mi wiana. Mam tylko to, co na sobie. Nic więcej.
- To doprawdy niewiele. - MusnÄ…Å‚ wargami jej powieki.
- Czy twoje oczy będą wpatrzone tylko we mnie?
- Tego możesz być pewien, kochany.
Powiódł opuszkiem palca po jej gorących wargach.
- Czy twoje usta będą tylko mnie całowały?
- Tego możesz być pewien, kochany.
- W takim razie mam wszystko, o czym mógłbym za-
marzyć.
- Och, Rory. - Zarzuciła mu ręce na szyję i przylgnęła
doÅ„ caÅ‚ym ciaÅ‚em. - Tak siÄ™ baÅ‚am, że ciÄ™ stracÄ™. %7Å‚e nie za­
stanę cię w Ballinarin. Wybacz też mi tamto kłamstwo.
Obsypał ją dzikimi pocałunkami.
- Kłamstwo, które niebawem stanie się prawdą.
- Mój ojciec zapowiedział się ze swoją tu wizytą za rok.
Jakkolwiek puścił mnie niemal bez grosza, przyrzekł, że całą
swojÄ… fortunÄ™ zostawi naszym dzieciom. Mimo to wstyd mi,
że przychodzę do ciebie niemal naga i bosa.
PotrzÄ…snÄ…Å‚ niÄ… jak niegrzecznÄ… dziewczynkÄ….
- Przyszłaś i tylko to się liczy. Znowu chce mi się żyć.
Co zaś się tyczy twojej nagości... - Sięgnął ręką do guzików
i sznurówek jej sukni.
- Czy nie powinniśmy poczekać? Czy nie wypadałoby
najpierw powiadomić o wszystkim twoich...
- Tak, tak, powiadomimy ich. Za kilka godzin. Teraz jed­
nak bÄ™dziemy siÄ™ kochać. - WziÄ…Å‚ jÄ… na rÄ™ce i zaniósÅ‚ na łóż­
ko. - Nie możesz dÅ‚użej żyć w grzechu. Musimy jak najszyb­
ciej przemienić twoje kłamstwo w prawdę.
Jej śmiech przypominał srebrne dzwoneczki.
- Och, Rory O'Neil. Ty mój czarny, kochany diable.
- Złocista moja. Zaraz ci pokażę, jak kochają takie czarne
irlandzkie stwory. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •