[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdy tylko przestąpiła próg, telefon zaczął dzwonić ponownie. Lianna jęknęła.
- Nie uwierzył ci? Co mam zrobić, żeby mu przemówić do rozsądku? Może
powinnam podać go do sądu za& molestowanie przez telefon. - Zrobiła posępną
minę i pogrążyła się w myślach. - Nie wiem wprawdzie, czy można kogoś
zaskarżyć za coś takiego; przynajmniej nie wtedy, jeśli nie było to połączone z
pogróżkami i sprośnościami, jednak spróbuję. - Pobiegła do telefonu. - Lauro, to do
ciebie - zawołała po chwili.
- Spytaj, kto to, i powiedz, że zadzwonię pózniej.
Nim Laura skończyła mówić, Lianna była już przy niej.
- Lauro, to Jason Fletcher. Mówi, że to coś bardzo ważnego i chce mówić z
tobÄ… natychmiast.
- Nie. - Laura potrząsnęła głową. - Nie chcę z nim rozmawiać.
- Lauro, na miłość boską, ten człowiek jest wspaniały. Lekarz, i do tego
bogaty. Spędziłaś z nim weekend. Oczywiście, że chcesz z nim rozmawiać!
Laura wzięła książkę i poszła do swojego pokoju, nie mówiąc ani słowa. Nie
myśl o nim, ostrzegła się w duchu, nie poddawaj się uczuciom, Ciesz się, że wujek
George i ciotka Sally grają dziś w kręgle i nie są świadkami twojej porażki.
Położyła się na łóżku i zmusiła do skupienia uwagi na zadrukowanych stronicach
książki.
Po chwili telefon zaczął dzwonić znowu.
- Dłużej tego nie wytrzymam - jęknęła Lianna stojąca przy schodach. - Nie
wiem teraz, czy to Ted, czy Jason. Mam zamiar wyrwać się na chwilę od tego
cholernego telefonu. Pojedziesz ze mnÄ…?
Bez chwili namysłu Laura rzuciła książkę, zeskoczyła z łóżka i złapała
kluczyki od samochodu.
- Ja poprowadzÄ™.
Jason spędził ranek na sali operacyjnej, dokonując zabiegu na stawie
kolanowym czołowego napastnika drużyny piłkarskiej Uniwersytetu Maryland.
Operacja udała się i pacjenta zabrano do pokoju pooperacyjnego, gdzie miał
pozostać pod nadzorem lekarskim do następnego dnia. Pózniej zostanie
przeniesiony na oddział ortopedyczny.
Jason z całym zespołem operacyjnym szedł właśnie na obiad do stołówki,
gdy dostrzegł Laurę wychodzącą stamtąd w towarzystwie kilku pielęgniarek.
Ogarnął ją wzrokiem. Dzisiaj miała rozpuszczone włosy, a jej biały fartuch,
czepek i buty były nienagannie czyste, tak jak wczoraj. Miał ochotę podejść do
niej. Kiedy jednak przypomniał sobie, jak postąpiła minionego wieczoru, jak kazała
swojej siostrze powiedzieć, że nie chce z nim rozmawiać, a w końcu odmówiła
podejścia do telefonu, zacisnął usta i poszedł dalej.
- A niech to licho! Przed wejściem do stołówki stoi główna przełożona! -
wykrzyknęła jedna z pielęgniarek. - A ja wyglądam jak ostatnia ofiara! Szybko,
schowajcie mnie!
Wcisnęła się między dwóch stażystów i młodego lekarza, pracującego w
szpitalu drugi rok.
Jason spojrzał na Klarę Maridian, naczelną przełożoną pielęgniarek, która
zatrzymała Laurę wraz z koleżankami, i diabelski uśmiech rozjaśnił mu twarz.
- Idzcie dalej beze mnie. ZrobiÄ™ trochÄ™ zamieszania!
Podszedł do pielęgniarek i objął przełożoną ramieniem.
- Klaro, wyglądasz jak zwykle bajecznie. Pozwól, że powiem słówko za
naszymi wspaniałymi siostrzyczkami. Chcę mieć pewność, że dostaną podwyżkę.
Laura musiała zebrać wszystkie siły, żeby nie wybuchnąć złością na widok
Jasona i szefowej, obejmujących się jak starzy przyjaciele. A może jak byli
kochankowie? Przełożona była szczupła, bardzo ładna, miała czterdzieści pięć lat i
w niczym nie przypominała prawie siedemdziesięcioletniej, przygarbionej i
przerażająco brzydkiej dyrektorki z Farview.
Można było przypuszczać, że Jason Fletcher i Klara Maridian mieli romans.
Miłosne podboje Jasona były w szpitalu legendarne. Zazdrość przeszyła Laurę jak
zatruta strzała, a do tego dołączyła się jeszcze jedna okropna myśl. Dziewczyna
przypomniała sobie, że wczoraj rzuciła Jasonowi wyzwanie: Dlaczego nie
doniesiesz o mojej niesubordynacji? Laura powstrzymała się ostatkiem woli, by
nie jęknąć.
- Klaro, cóż to za plotki krążą o twojej uroczej kuzyneczce Danie i Zanie
Montrosie? - mówił wesoło, rzucając ukradkowe spojrzenie na Laurę.
Przełożona roześmiała się.
- Nie mów mi tylko, że wszyscy w szpitalu już o tym wiedzą. A jeśli tak, to
ty również powinieneś już słyszeć, że wyszli razem w sobotę po pikniku. Niedzielę
i poniedziałek spędzili również wspólnie.
Jason wyglądał na zadowolonego.
- To wspaniale! Mam nadzieję, że im się ułoży. A pani, panno Novak?
Wyraz całkowitego zaskoczenia na twarzy Laury sprawił mu olbrzymią
satysfakcję. Zarumieniła się i wyjąkała kilka zdań, życząc wszystkiego najlepszego
Danie i Zane'owi. Potem spojrzała szybko na zegarek.
- Czas już na nas - powiedziała do swoich towarzyszek.
- Miałem nadzieję, że znajdzie pani czas na przedyskutowanie paru spraw, o
których zaczęliśmy wczoraj rozmawiać - wtrącił Jason. - Cały ranek spędziłem na
sali operacyjnej i nie miałem okazji spotkać pani wcześniej, po obiedzie zaś idę do
swego gabinetu i do końca dnia będę zajęty z pacjentami. Jest to jedyna wolna
chwila, w której możemy porozmawiać.
- Nie śpiesz się, Lauro - wtrąciła jedna z pielęgniarek. - Zajmiemy się
wszystkim, dopóki nie wrócisz.
Klara Maridian skinęła głową na znak zgody.
Laura dostrzegła przebłysk triumfu w szarych, szyderczych oczach Jasona.
Nagle wpadła jej do głowy perfidna myśl, o którą nigdy by siebie nie podejrzewała.
- Pewnie zmienił pan decyzję w sprawie uczniów szkół pielęgniarskich! -
powiedziała z jasnym i szczerym uśmiechem na twarzy, jakby to właśnie było
tematem ich wczorajszej rozmowy. - Przemyślał pan to jeszcze raz i teraz ma pan
zamiar dopuścić ich do pacjentów?
- Jasonie, to cudownie! - wykrzyknęła radośnie Klara Maridian. - Nie wiesz
nawet, jak dość już mam twojej ustawicznej wojny z instruktorkami. - Obdarzyła
Laurę pełnym szacunku spojrzeniem. - Panno Novak, cieszę się, że udało się pani
przekonać doktora.
Laura spojrzała na Jasona. Wystarczyłoby tylko parę słów w obecności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]