[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kształtne i jędrne. Była podobna do leśnej boginki, składającej siebie w
ofierze na ołtarzu miłości.
Klęczeli nadzy w ostatnich promieniach zachodzącego słońca, a
ciekawski księżyc nieśmiało wyglądał zza odległego wzgórza. Maggie i
Nick byli kochankami zawieszonymi pomiędzy dniem i nocą, pomiędzy
niebem i piekłem.
Gdy stali się jednym ciałem, zapomnieli o piekle i oddali się w
opiekę niebiosom. Zatracili się w rozkoszy, dali się porwać dzikiej
ekstazie. Nad nimi pojawiły się pierwsze gwiazdy. Chłodny wiatr pieścił
ich ciała i niósł tajemniczą pieśń gór, drzew i wszechświata. Tak właśnie
wygląda szczęście i tak powinno wyglądać życie. Liczy się tylko Maggie i
tak już pozostanie na zawsze.
Chociaż na niebie nie było ani jednej chmurki, Maggie mogłaby
przysiąc, że ziemią wstrząsnął potężny grom. Wydawało się jej nawet, że
widzi błyskawice. Na pewno znalezli się w samym oku cyklonu. Wokół
nich szalały żywioły, a oni znalezli się w łagodnej krainie miłości. Dla ich
zmysłów świat jawił się nagle wielkim kalejdoskopem, pełnym
wirujących, jaskrawych obrazów.
107
RS
Oddech Maggie stał się płytki i urywany. Wbiła paznokcie w
ramiona Nicka i odchyliła głowę do tyłu. Uczucia, których doznawała,
były równie dzikie i nieposkromione, jak roztaczające się wokół góry. W
pełni poddała się odwiecznej, miłosnej pieśni. I to z zapamiętaniem,
jakiego nie doświadczyła nigdy dotąd. Liczył się tylko Nick. Teraz i na
zawsze.
Uniosła biodra i głośno krzyknęła. Po chwili zawtórował jej Nick, a
góry odpowiedziały im głośnym echem.
Leżeli potem mocno przytuleni, wystawiając ciała na kojący chłód
nocy. Gdy Maggie zadrżała, Nick okrył ją kocem i mocno przytulił.
Wsłuchiwała się w bicie jego serca. Poczuła, jak ogarnia ją niezwykła
radość i spokój.
- O rany! - szepnÄ…Å‚ Nick ochryple.
Maggie roześmiała się. Był to może niezbyt poetycki, ale właściwy
komentarz.
- No właśnie, o rany! - mruknęła.
Równie dobrze mogłaby użyć innych słów do opisania swoich uczuć,
na przykład: miłość", szczęście", " jak cudownie".
KÅ‚amstwo.
To ostatnie słowo tkwiło niczym zadra w jej sercu. Jak mogła sobie
pozwolić na to, by być szczęśliwą? Dopuściła się przecież
niewybaczalnego oszustwa. Nick nie zasługiwał na takie traktowanie.
Kolejny powiew wiatru poruszył gałęziami drzew i Maggie miała
wrażenie, że nawet natura obrusza się na jej postępowanie. Błogi spokój,
którego jeszcze przed chwilą doznawała, zamienił się w mrożący żyły
108
RS
strach. Czy znajdzie w sobie dość odwagi, by powiedzieć Nickowi
prawdÄ™?
109
RS
ROZDZIAA JEDENASTY
Znów śnił mu się ten sam sen. Tym razem wszystko wydawało się
jeszcze bardziej rzeczywiste niż zazwyczaj. Był w lesie. Głęboką
ciemność rozpraszała jedynie sącząca się przez gałęzie drzew srebrna
poświata księżyca. Nick tulił w ramionach kobietę, czuł smak wina na jej
wargach, gładził opuszkami palców jej delikatną, jedwabistą skórę. Słyszał
jej głęboki, gardłowy śmiech, lecz jak zawsze nie mógł dojrzeć jej twarzy i
nie mógł wykrztusić ani jednego słowa.
Opary mgły, gęste przy poszyciu, pełzły w górę cienkimi smugami i
zwieszały się nad gałęziami drzew niczym upiorne macki. Kobieta
odwróciła się i po chwili zniknęła we mgle, a jej sylwetka stała się ledwo
widoczną, ciemną plamą. Próbował za nią wołać, lecz słowa uwięzły w
ściśniętym gardle. Chciał za nią pobiec, lecz nogi odmówiły
posłuszeństwa. Gdy wreszcie się obudził, był jak zwykle zlany potem, a
serce dziko tłukło się w piersi.
Nick głośno zaklął i usiadł gwałtownie na łóżku. Zapalił nocną
lampkę i spojrzał na zegarek. Obudził się jak zwykle dokładnie o czwartej
rano. Kilka razy odetchnął głęboko, by opanować drżenie rąk. Potem
zrezygnowany sięgnął po spodnie. Wiedział, że już nie zaśnie. Zamiast
[ Pobierz całość w formacie PDF ]