[ Pobierz całość w formacie PDF ]
R
L
T
- Przyniosłem ci czyste ubranie.
- Dziękuję. Pójdę się przebrać.
Zniknęła za drzwiami łazienki, trzymając w dłoni rzeczy od Vidala. Było jej
bardzo miło, że sam się domyślił, że będzie potrzebowała świeżych ubrań. Te, w których
trafiła do szpitala, były brudne i podarte. Nie powinna była brać tego konia. O mało nie
przypłaciła tego życiem. Mogła stracić dziecko! Nie wiedziała, czy bardziej boli ją
poobijane ciało, czy zraniona duma. Na szczęście Vidal bardzo taktownie się zachował,
nie kwestionując nawet jednym słowem jej umiejętności jezdzieckich.
Kiedy przyjechali do domu, Vidal nalegał, aby Elena natychmiast położyła się do
łóżka, co trochę ją rozdrażniło. Nie musiał się z nią obchodzić jak z jajkiem.
- Nie powinieneś być w pracy? - spytała z wyrazną aluzją, aby dał jej wreszcie
święty spokój.
- A ty w tym czasie uciekniesz?
- Co ty sobie myślisz? Dopiero wyszłam ze szpitala. Nie zamierzam uciekać. Po
prostu nie chcę, żebyś się mną zajmował. Jestem trochę potłuczona, ale nie chora.
- Jesteś też w ciąży.
Elena zamarła. Rzuciła krótkie, badawcze spojrzenie w stronę Vidala.
- Lekarz ci powiedział?
Głupie pytanie, pomyślała natychmiast. A któż inny.
- Owszem, a chyba to ty powinnaś to zrobić. Zamierzałaś mi powiedzieć, czy
chciałaś to przede mną ukryć?
Nie miał prawa o nic jej oskarżać. Nie po tym, co jej zrobił, a jednak jego
spojrzenie zawstydziło ją. Nerwowo wsunęła kosmyk włosów za ucho.
- To nie tak, jak myślisz. Nie wiedziałam, że jestem w ciąży. Dopiero w szpitalu
poznałam prawdę.
Vidal usiadł obok niej, jakby w obawie, że mu się wymknie i już nigdy nie pozna
odpowiedzi na nurtujące go pytania.
- A gdybyś wiedziała wcześniej, powiedziałabyś mi?
Elena spuściła wzrok.
- Nie wiem. Pewnie wolałabym odejść.
R
L
T
- I myślisz, że pozwoliłbym ci na to?
- Przypuszczam, że próbowałbyś mnie zatrzymać.
Podniósł się z łóżka i rzucił ostro:
- Masz cholerną rację. Próbowałbym cię zatrzymać. To dziecko nie należy
wyłącznie do ciebie. Obydwoje ponosimy za nie odpowiedzialność. Chcesz czy nie,
jestem jego ojcem i nie pozwolę, abyś pozbawiła mnie należnych mi praw.
- Och, daj spokój! - krzyknęła rozzłoszczona. - Wiem, że nie chcesz tego dziecka,
więc nie udawaj kochanego ojca. Co się stało, to się nie odstanie, trudno. Będę najlepszą
matką na świecie i twoja pomoc nie jest mi potrzebna.
- Dios! - Vidal wyglądał, jakby zaraz miał wybuchnąć. Zapanował jednak nad
sobą. Musi być cierpliwy, jeśli chce odzyskać Elenę. - Spróbujmy porozmawiać o tym
spokojnie.
- A jest jeszcze o czym rozmawiać?
Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale zrobiło jej się nagle słabo. Zbladła, na skronie
wystąpiły jej kropelki potu, a wargi zaczęły drżeć. Zamknęła na chwilę oczy i
spróbowała odetchnąć głęboko kilka razy.
Vidal natychmiast zauważył, co się dzieje.
- yle się poczułaś? Mam wezwać lekarza?
- Nie, nie, już mi przeszło. Przez chwilę zakręciło mi się w głowie.
Vidal podszedł do barku i nalał wody do kryształowego kieliszka. Elena upiła kilka
łyków, czując, że kryzys minął.
- Nie powinienem się z tobą kłócić. Przepraszam. Powinnaś teraz odpoczywać i
nabrać sił.
- Masz rację - zgodziła się. - Chyba muszę trochę odpocząć.
Vidal uśmiechnął się blado, skinął głową i wyszedł z pokoju, prosząc, by go
zawołała w razie potrzeby.
Zabolało go to, że nie chce jego dziecka. Trudno się dziwić. Nie kochała go i miała
do niego żal. A on niczego bardziej nie pragnął, jak zatrzymać ją w swoim domu, w
swoim życiu. Ucieleśniała to, o czym marzył, i czego tak bardzo brakowało mu przez te
wszystkie lata. Do tej pory nie zdawał sobie sprawy ze swojej samotności. Odnosił
R
L
T
sukcesy, miał pieniądze i każdą kobietę, której zapragnął, ale w głębi duszy wiedział, że
to wszystko jest tylko namiastką, substytutem prawdziwej esencji życia. Dzięki Elenie
zrozumiał, czym jest rzeczywista bliskość drugiego człowieka, czym jest poczucie
wspólnoty i jedności. A teraz jeszcze miał zostać ojcem. Rozchylił usta w uśmiechu, gdy
wyobraził sobie maleńkie dziecko w swoich ramionach. Nauczyłby je wszystkiego,
poświęcałby mu czas, pomagał wejść w dorosłość. Jego dziecko... i Eleny.
Jak mógł pozwolić jej odejść? Jak mógł pozwolić odejść kobiecie, którą kochał?
R
L
T
ROZDZIAA DWUNASTY
Pierwszą osobą, jaką ujrzała Elena zaraz po przebudzeniu, był Vidal. Siedział na
krześle przy jej łóżku. W pierwszej chwili nie zapomniała o ich kłótni, nawet o dziecku,
które w sobie nosiła. Wiedziała tylko, że ma przed sobą mężczyznę, którego kocha.
Spojrzała na niego z czułością, ale po chwili przypomniała sobie o wypadku, o słowach
Reiny i odwróciła głowę w drugą stronę.
- Jak długo spałam? - spytała cicho.
- Kilka godzin - odparł ciepło.
- Siedziałeś tu przez cały czas?
- Czuję się za ciebie odpowiedzialny. W końcu to moja wina, że leżysz tu teraz ze
zwichniętą nogą - powiedział, poprawiając kołdrę.
- Daj spokój. W tym, że spadłam, nie ma żadnej twojej winy.
Popatrzył na nią uważnie swoimi zielonymi oczami, które wyrażały skruchę i
tkliwość.
- Chciałbym ci wszystko wynagrodzić. Wiem, jak bardzo cię zawiodłem.
Pokręciła głową ze smutkiem.
- To się nie uda. Nie potrafię ci wybaczyć. Nigdy.
- Nigdy to bardzo mocne słowo, Eleno. - Przez chwilę wpatrywał się w podłogę, po
czym wziął ją za rękę i przytrzymał mocno. - Myślisz, że pozwolę ci odejść? Nasze
dziecko potrzebuje obydwojga rodziców.
Wszystko w niej wyrywało się ku niemu. Chciała mu wierzyć, chciała mu zaufać,
bo mimo wszystko nadal go kochała, może nawet mocniej, bo teraz miał być ojcem jej
dziecka. Odparła jednak z zimnym błyskiem w oczach:
- Nie będziesz w stanie mnie zatrzymać.
Vidal westchnął zgnębiony, odwrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju. Całe
popołudnie spędził w domu, pracując w sali konferencyjnej, ale co jakiś czas zaglądał do
Eleny. Nie rozmawiali już o jego winie i przebaczeniu. Vidal przynosił jej do łóżka
smakołyki, czytał wiadomości w gazecie, otaczał ją czułością, która zaskoczyła Elenę.
To był mężczyzna, jakiego nie znała. Troskliwy i uważny, taki jak zawsze chciała, żeby
R
L
T
był. Coś w niej pękło. Chciała pamiętać, że ją oszukał, że wykorzystał, ale potrafiła my-
myśleć tylko o tym, że nosi w sobie jego dziecko. Dziecko mężczyzny, którego kocha,
który rozumie swój błąd i chce go naprawić. Mimo to nie zamierzała ułatwiać mu
sytuacji.
Kiedy więc Vidal na dobranoc pocałował ją w usta, sama nie wiedziała, jak to się
stało, że wtuliła się w niego, odwzajemniając pocałunek. W jego ramionach rozpłynął się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]