[ Pobierz całość w formacie PDF ]
potem Mitch mówił dalej: - Zgadza się, według mapy to hotel Anchor, a
woda rozlewa się w kierunku... - znowu zamilkł - w kierunku Fisherman's
Row. Bob mówi, że już zalała ulicę.
Eve usłyszała, jak Oliver gwałtownie wciąga powietrze, lecz Tom nie
zwracał na niego uwagi.
- Mitch! Widzisz kogoś, komu grozi utonięcie?
- spytał wciąż opanowanym tonem.
- Chłopie, tu wszystkim grozi utonięcie. Tom spojrzał na Eve, potem
na Olivera.
74
RS
- Dobra. W pierwszej kolejności ratuj dzieci - polecił.
- Ale - zaprotestował Oliver - Chloe...
- Powtarzam, dzieci w pierwszej kolejności -rzekł Tom do mikrofonu i
ostentacyjnie wyłączył słuchawki.
Oliver mierzył go chwilę wzrokiem, potem wyprostował się i ruszył ku
drzwiom.
- Muszę iść - oświadczył. - Chloe jest przy Fisherman's Row.
- Nigdzie nie pójdziesz - oświadczył Tom i odwrócił się z krzesłem w
jego stronÄ™. - Po pierwsze nie przedostaniesz siÄ™ na drugi brzeg, po drugie
jesteÅ› potrzebny tutaj.
- Chloe bardziej mnie potrzebuje - odparł Oliver. Tom potrząsnął
głową.
- Nieprawda - rzekł. - Jeśli nie ma jej w domu, jest bezpieczna. Jeśli
zaś jest w domu, jedynymi ludzmi, którzy mogą jej pomóc, są ratownicy w
helikopterach.
- Przecież kazałeś im w pierwszej kolejności ratować dzieci.
- Wybraliście mnie, żebym kierował akcją, tak?
- Tom cały czas zachowywał kamienny spokój. -Przyrzekłeś
respektować wszystkie moje decyzje.
Nad budynkiem szkoły rozległ się warkot helikoptera.
- Możecie wywiesić przez okno pokoju, w którym się teraz
znajdujecie, coś białego, żeby pilot helikoptera od razu widział, gdzie
jesteście? - spytał Tom.
- Jasne - odparła Kate. - Ale Tom... - Kate znowu się zająknęła - nam
naprawdÄ™ potrzebna jest pomoc.
- Wiem - zapewnił ją łagodnie i wyłączył odbiór.
75
RS
- Kate jest chyba przerażona - odezwała się Eve, kiedy zobaczyła, że
Tom zmienia częstotliwość w nadajniku i stara się połączyć z Szalonym
Mitchem. - Dziesięć lat temu - ciągnęła - jej mąż utonął, próbując ratować
dzieci odcięte przez przypływ. Kate zawsze bała się wody, a jeśli coś jej się
stanie... - Zająknęła się. - Jej synek ma zaledwie dziewięć lat.
- Wiem - warknął Tom, a Eve się wzdrygnęła. -Przepraszam. Mitch!
SÅ‚yszysz mnie? Gdzie jesteÅ›?
- Nad portem. Sytuacja jest niewesoła. Porozumiałem się z marynarką
i strażą przybrzeżną. Możemy lecieć tylko pojedynczo, bo boimy się kolizji.
- Słuchaj, przy Bridge Street mamy poród. Jest tam położna i lekarz,
ale nie mają światła. Kobietę trzeba natychmiast przetransportować do
szpitala.
- Słyszę, ale widzę mnóstwo ludzi siedzących na dachach,
wychylających się przez okna, mężczyzn, kobiety, dzieci... Psiakrew!
Runęła ściana jednego z domów! To chyba jakiś hotel. - Zapadła cisza, a
potem Mitch mówił dalej: - Zgadza się, według mapy to hotel Anchor, a
woda rozlewa się w kierunku... - znowu zamilkł - w kierunku Fisherman's
Row. Bob mówi, że już zalała ulicę.
Eve usłyszała, jak Oliver gwałtownie wciąga powietrze, lecz Tom nie
zwracał na niego uwagi.
- Mitch! Widzisz kogoś, komu grozi utonięcie? - spytał wciąż
opanowanym tonem.
- Chłopie, tu wszystkim grozi utonięcie. Tom spojrzał na Eve, potem
na Olivera.
- Dobra. W pierwszej kolejności ratuj dzieci - polecił.
- Ale - zaprotestował Oliver - Chloe...
76
RS
- Powtarzam, dzieci w pierwszej kolejności -rzekł Tom do mikrofonu i
ostentacyjnie wyłączył słuchawki.
Oliver mierzył go chwilę wzrokiem, potem wyprostował się i ruszył ku
drzwiom.
- Muszę iść - oświadczył. - Chloe jest przy Fisherman's Row.
- Nigdzie nie pójdziesz - oświadczył Tom i odwrócił się z krzesłem w
jego stronÄ™. - Po pierwsze nie przedostaniesz siÄ™ na drugi brzeg, po drugie
jesteÅ› potrzebny tutaj.
- Chloe bardziej mnie potrzebuje - odparł Oliver. Tom potrząsnął
głową.
- Nieprawda - rzekł. - Jeśli nie ma jej w domu, jest bezpieczna. Jeśli
zaś jest w domu, jedynymi ludzmi, którzy mogą jej pomóc, są ratownicy w
helikopterach.
- Przecież kazałeś im w pierwszej kolejności ratować dzieci.
- Wybraliście mnie, żebym kierował akcją, tak?
- Tom cały czas zachowywał kamienny spokój. -Przyrzekłeś
respektować wszystkie moje decyzje.
Nad budynkiem szkoły rozległ się warkot helikoptera.
- Nie możesz ich poprosić, żeby spuścili szalupę ratunkową?
- Woda płynie za szybko. Szalupa nie jest bezpieczna - tłumaczył Tom.
- Nie mogę, nie chcę wydawać moim ludziom poleceń, żeby narażali życie
dla jednej kobiety.
- Ale sam nie narażasz się na niebezpieczeństwo, tylko wysyłasz
innych! - wrzasnął Oliver. - Siedzisz sobie tutaj w ciepełku, kiedy oni...
Tom zerwał się z krzesła, grymas złości przemknął mu przez twarz.
Eve natychmiast stanęła między mężczyznami.
77
RS
- Gdybym był pilotem - syknął Tom - byłbym tam i ratowałbym ludzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]