[ Pobierz całość w formacie PDF ]
obok Księżycowego Człowieka w nieznanym mieście. Było upalne lato.
Jego długie, złote włosy powiewały koło ramion i wpadały do oczu.
95
RS
Zakręciło jej się w głowie. Spojrzała na Logana. Czy był to ten sam
gest, ruch palców, czy tylko wyobraznia płata jej figle? Czy podświadomie
próbuje go dopasować do obrazu utraconej miłości?
Musisz się z tego otrząsnąć" - powiedziała sobie stanowczo.
Przypomniał jej w jakiś sposób Księżycowego Człowieka. Ale był to Logan.
Jedyny i niepowtarzalny.
Uświadomiła sobie, że mówi do niej. Otrząsając się ze swych
pogmatwanych myśli, uśmiechnęła się do niego.
- Przepraszam, co mówiłeś?
- Te buty nie były robione z myślą o wspinaczce górskiej czy
uganianiu się za rudowłosymi kobietami. Czym będziemy czcić?
- Mrożonym jogurtem.
Kącik ust uniósł się do góry w uśmiechu.
- Podwójna czekoladowa porcja?
- Jasne. Ja stawiam. - Wzięła go pod rękę i leniwie ruszyli w stronę
centrum handlowego.
Logan z przyjemnością zaczekał na ławce przed sklepem z lodami, a
T. S. weszła do środka. Obejrzała dla zabawy wszystkie smaki i zamówiła
dwie porcje czekoladowego jogurtu o niskiej zawartości tłuszczu.
Już miała wyjść ze sklepu, gdy spojrzała przez okno.
- Jesse - mruknęła zdziwiona.
Chłopiec stał przed Loganem. Mechaniczny uśmiech pojawił się na
ustach dziecka. T. S. zaniepokoiła się jego wyglądem. Był jeszcze bardziej
zaniedbany niż wtedy, gdy spotkała go na plaży. Miał zmęczoną buzię. Stał
z wyciągniętą ręką, dłonią do góry, jak po prośbie.
Intuicyjnie zbliżyła się do okna. Zobaczyła, że Logan sięgnął do
wewnętrznej kieszeni marynarki, wyjął swoją wizytówkę i banknot
96
RS
dwudziestodolarowy. Chłopiec chwycił obie te rzeczy i wepchnął do
kieszeni, jakby w obawie, że Logan może się rozmyślić.
Ze ściśniętym gardłem T. S. zrozumiała, że jej podejrzenia co do
Jesse'ego okazały się słuszne. Był sam. Może został porzucony, ale instynkt
podpowiadał jej, że uciekł z domu.
W tym momencie chłopiec spojrzał w górę i spotkał jej spojrzenie. T.
S. zobaczyła, jak oczy rozszerzyły mu się, zaczerpnął powietrza, skurczył
się i rumieniec wstydu oblał mu policzki.
Wszystko popychało ją ku niemu. Chciała wybiec, ale wiedziała, że
jeśli to zrobi, Jesse zerwie się jak spłoszony ptak. Zdrowy rozsądek
nakazywał jej spokój. Uśmiechnęła się do niego, wkładając w swój uśmiech
zrozumienie i współczucie.
Jesse odwrócił się i uciekł.
Opanowała rozczarowanie, przekonując samą siebie, że chłopiec wie,
gdzie jej szukać. Przyjdzie, gdy będzie na to gotowy.
Zdarzało się tak wcześniej z dziećmi, które spotykała na ulicy. Straciła
już rachubę, ile ich przychodziło do niej zarówno do domu, jak i do
Wszystkich Zwiętych.
Nie wiedziała, dlaczego budzi w nich takie zaufanie. Może to szósty
zmysł im podpowiadał, że jest kimś, komu ich dobro leży na sercu. Może
nieświadomie, swoim zachowaniem, wzbudza zaufanie. Cokolwiek to było,
miała nadzieję, że nie zawiedzie jej teraz.
Wyszła ze sklepu i usiadła na ławce koło Logana.
- Dziękuję. - Wziął z jej rąk kubek i zaczął jeść, jakby tydzień nie miał
nic w ustach.
- Widziałam, jak rozmawiałeś z chłopcem kilka minut temu. Czego
chciał? - Ugryzła kawałek mrożonego jogurtu, chociaż straciła apetyt.
97
RS
- Nic takiego - powiedział, wzruszając ramionami. - Jakieś żebrzące
dziecko.
- Czy dałeś mu pieniądze? - zapytała ciekawa, czy się przyzna.
Napotkał jej wzrok.
- Nie, oczywiście, że nie - odparł. Po czym wpakował do ust kolejną
porcję jogurtu, jakby chciał zagłuszyć sumienie. - Nie popieram żebrzących
dzieci. Jeśli chcą pieniędzy, niech zarobią na nie. - Pomachał plastikową
łyżką w jej stronę. - Nie możemy mieć wszyscy tak czułego serca jak twoje,
panno Winslow.
- Och, przepraszam, twardzielu, zapomniałam, że jesteś niegodziwy. -
Poczuła ciepło w okolicy serca. Widocznie jest to człowiek, który nie chce
ujawniać swoich dobrych uczynków.
- Postaraj się o tym pamiętać. - Głos Logana brzmiał równie
niefrasobliwie jak jej.
Zakochałam się w cudownym, intrygującym, pełnym sprzeczności
mężczyznie - pomyślała. - Praca stanowi sens jego życia. A przecież z
łatwością pozwolił wyciągnąć się na wagary. Dom urządził w neutralnym,
bezosobowym, spokojnym stylu, ale muzyka, której słucha w tym otoczeniu,
pochodzi z barwnej, naładowanej uczuciem epoki. Udaje gruboskórnego
faceta, którego nic nie obchodzi, ale jest tkliwy i czuły, a Jesse'emu dał
dwadzieścia dolarów. "
Spojrzała na niego ukradkiem. Może nie jest tego świadom, ale serce
ma głębokie i szerokie jak Ocean Atlantycki. Jak można nie kochać kogoś
takiego? Uśmiech, który ogrzał ją od środka, pojawił się na jej wargach.
Jesse, pełen upokorzenia, przeciskał się przez tłum kupujących. Miał
wrażenie, że każdy mu się przygląda niczym żebrakowi, oszustowi,
złodziejowi, chłopcu tak złemu, że ojciec go nie chciał dłużej trzymać.
98
RS
Wydostał się z centrum handlowego i zaczął biec w kierunku morza.
Poczuł ból w żołądku, brało mu tchu i nogi zaczęły odmawiać
posłuszeństwa.
Wreszcie znalazł się na wydmie od strony plaży i tam padł. Siedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]