[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie żądam, abyś o nim zapomniała, tylko nie stawiaj Jonniego
między nami.
- Wcale go tu nie ma.
Powinna mu była teraz opowiedzieć o wszystkim, ale słowa
utkwiły jej w gardle.
- Czy ja ci wystarczę, Maleko? - zdołała wykrztusić. Mężczyzna
pogłaskał jej plecy i biodra:
- A nie czujesz tego?
- Twoje możliwości są naprawdę zdumiewające.
W odpowiedzi Maleko zamruczał jak kocur wprost w szyję
January.
Dziewczyna uniosła się i szybkim ruchem osiągnęła to, czego
chciała. Wielką satysfakcję sprawił jej przyspieszony oddech
Hawajczyka.
- Kobieta lubi czasami przejąć inicjatywę w swoje ręce -
zażartowała, przesuwając powoli palec w dół jego ciała i patrząc, jak
mięśnie ciała Maleka napinają się z rozkoszy. Opuszczając wolno
biodra wsłuchiwała się w jego chrapliwe pojękiwania. Pochylając się
silnie do przodu, pocierała piersiami jego owłosiony tors, sprawiając
słodkie katusze im obojgu. W końcu przylgnęła do mężczyzny.
Oddychając coraz szybciej, głaskał jej uda. January uszczypnęła go
delikatnie w podbródek.
- Powinieneś się ogolić - mruknęła. Ssała jego gorącą skórę u
nasady szyi, a potem znów się podniosła. Poruszała się coraz szybciej,
obserwując twarz Maleka, z której mogła wyczytać, jaką ma władzę
nad tym mężczyzną.
Wyciągnął ręce i wplótł je we włosy January, pociągając ją na
siebie. Zatopił swe spragnione usta w jej wargach, drążąc językiem
wnętrze ust January. Potem uwolnił ją i ścisnął za biodra.
- Przestań... przestań - szepnął zduszonym głosem.
- Dlaczego? - drażniła się z nim, zwalniając ruchy,
- Tak ci spieszno?
- Hm, nie.
- Więc nie ruszaj się.
- Chcę, aby teraz było inaczej. Oczy Maleka rozszerzyły się.
- Abyś zupełnie stracił głowę - wyjaśniła ze śmiechem.
- Przez chwilę myślałem, że proponujesz coś zupełnie
wyuzdanego - zachichotał, podnosząc się na łokciach. Zaczaj
podniecać January krótkimi pocałunkami w piersi, w końcu objął
jedną brodawkę gorącymi wargami. Potem przeniósł je na drugą, aby
wreszcie opaść powoli na plecy, pieszcząc uda i pośladki dziewczyny.
- Czujesz podniecenie?
January zataczała biodrami koła, opadając silnie w dół i czerpiąc
rozkosz z twardego nacisku w swoim wnętrzu.
- Zawsze zastanawiałam się, jak bym się czuła, zjeżdżając jak
strażacy po twardym słupie.
Kropelki potu pojawiły się na czole Maleka. January pochyliła się
i oparła przedramieniem na jego szerokim, silnym torsie.
- Chciałabyś o czymś porozmawiać?
- Wspaniałe, gorące uczucie wzrastające w moim brzuchu
mogłoby być tematem do dyskusji - szepnęła zduszonym głosem. -
Rozchodzi się już po udach i...
- Chyba tracę siłę koncentracji. Czasami czyny mówią wyrazniej
niż słowa. - Wyciągnął ręce ponad głową w geście poddania. -
Zademonstruj to, o czym mówisz.
Uczyniła to skwapliwie.
Maleko zbudził January wcześnie rano.
- Aloha, kakahiaka - powitał ją cicho, całując czule. - Poczekam
na ciebie w ruinach.
Włożyła miękki, kwiecisty sarong i poszła boso, prawie
niewidoczną ścieżką, ku starym hawajskim ruinom, gdzie, siedząc na
kamiennym murze, czekał Maleko.
- Owoce ziemi - podał jej guava.
- Hm - mruknęła, wgryzając się w owoc ze smakiem. Przełykając
go wskazała stary zagon kolokazji.
- Myślałam, że utrzesz korzonki na poi.
- Jeśli potrzebna ci dawka protein, mogę ci coś ofiarować -
uśmiechnął się wymownie.
Wędrowała wśród ruin domostw. Pnącza oplotły wulkaniczne
głazy i fragment murów.
- Dlaczego twoi przodkowie opuścili to miejsce?
- Zbyt daleko od cywilizacji.
- Tak tu pięknie. - Spojrzała na skaliste zbocza otaczające dolinę.
Promienie słońca roztapiały nagromadzoną tam mgłę. Zapach roślin i
nasyconej rosą ziemi był odurzający.
- Takie miejsce znalezć można jedynie w bajkach. Tak nie
wygląda rzeczywistość.
Maleko objÄ…Å‚ January w pasie.
- To jest rzeczywistość. - Językiem delikatnie drażnił wrażliwą
skórę jej szyi. - I my także jesteśmy prawdziwi.
Przesunęła jego ręce na swoje piersi.
- Nigdy tak nie bywało. Kciukami pieścił twardniejące sutki.
- Jak?
- %7łe pragnę co chwilę kochać się z tobą. - Przywarła do niego. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]