[ Pobierz całość w formacie PDF ]
współlokatorką.
- Jedz - szepnął, po czym ponownie skupił się na rozmowie telefonicznej. - Domyślam się, że
przyleciała pani do Stanów?
- Tak, kochanie. Za trzy godziny odbieram z domu Kasey i ruszamy na lotnisko.
- Zwietnie. W Sydney będzie czekał samochód, który przywiezie was do Katoomby.
- Wspominałeś, Oliverze, że Katoomba znajduje się dwie godziny drogi od Sydney...
- Tak. Ale samochód jest duży i wygodny. Będziecie mogły się wyciągnąć i...
- Czeka nas długa podróż, Oliverze - przerwała mu kobieta. - Kasey będzie bardzo zmęczona. Po
przylocie będzie potrzebowała kilku dni na aklimatyzację.
- Wiem. Aha, kazaÅ‚em Nádele wybrać siÄ™ z Kasey do lekarza i poprosić dla niej o jakiÅ› Å›rodek
uspokajający. Pamiętam, że podczas ostatniej wycieczki samochodem Kasey strasznie wymiotowała.
- Miała wtedy dwa latka.
- Tak. Właśnie po tej przygodzie uznałem, że rozwód będzie najmądrzejszym posunięciem.
- To byÅ‚o dawno temu, Oliverze. Wiesz, na wszelki wypadek zadzwoniÄ™ do Nádele i zapytam, czy
zrobiła to, o co prosiłeś. Znając tę kobietę, myślę, że pewnie nie kiwnęła palcem. - Na moment
zamilkła. - Nie chcę, żeby biedna Kasey znów cierpiała. Podróż do Australii powinna być dla niej
cudownÄ… przygodÄ….
- Oby tak było. - W głosie Olivera pobrzmiewał ponury ton.
- A co? Mała nie chce lecieć na drugi koniec świata?
- Chce. Ale czy chce się ze mną widzieć, to całkiem inna sprawa.
- Wasze relacje wciąż nie są najlepsze?
- Nádele nastawia Kasey przeciwko mnie.
- Kasey to mądra dziewczynka. Wkrótce uświadomi sobie, co jest prawdą, a co nie.
- Mam nadziejÄ™.
Starał się nie myśleć o napiętych stosunkach, jakie ostatnio łączyły go z córką. Biedne dziecko czuło
się niechciane i niekochane, przynajmniej takie odniósł wrażenie, kiedy widzieli się dwa tygodnie
temu. Liczył na to,
że wspólny pobyt w Australii, z dala od knowań Nadele, pomoże Kasey dojść do równowagi
psychicznej. Gdyby tylko mógł - gdyby Nadele mu na to pozwoliła - zatrzymałby Kasey na zawsze.
Tu, w Australii, rozpoczęliby nowe życie.
W prawej ręce ściskał przy uchu słuchawkę, a lewą wstawił do kuchenki drugi talerz.
- Czyli widzimy się jutro wieczorem - rzekł, zwracając się do swojej rozmówczyni. - Gdyby miała
pani jakieś kłopoty, proszę natychmiast do mnie dzwonić.
- Dobrze, kochanie. Do jutra.
Odłożywszy słuchawkę na widełki, oparł ręce o blat stołu, zamknął oczy i zwiesił głowę. Musi nam
się udać, musi, powtarzał w myślach. Kasey na pewno się tu spodoba, a Nadele w końcu ustąpi.
Przecież nie może buntować córki przeciwko ojcu. Tak, prędzej czy pózniej Nadele zgodzi się
przekazać Kasey pod jego opiekę. Zrozumie, że dalej tak nie może być. Dziewczynka potrzebuje w
życiu stałości, potrzebuje uczucia.
- Hej, dobrze się czujesz? - spytała Stephanie, nabierając na widelec kolejną porcję jajecznicy.
Kiedy uniósł głowę, w jego oczach malował się wyraz cierpienia.
- Moja córka mnie nienawidzi - wydusił z siebie.
- Myślę, że tylko jej się tak wydaje. Ale z tego, co przed chwilą słyszałam, winę za to ponosi twoja
była żona. Zobaczysz, z dala od matki Kasey przejrzy na oczy.
- Spytałaś wczoraj, czego chce moja córka, a ja odpowiedziałem, że ona ma dopiero osiem lat. Mogę
ci jednak wyjaśnić, czego ona nie chce. Otóż nie chce spędzać czasu ani ze mną, ani z matką. Kiedy się
ostatnio widzieliśmy, oznajmiła, że podczas wakacji wolałaby
zostać w szkole z internatem. Wyobrażasz to sobie? Moje dziecko wolałoby spędzić lato z obcymi
ludzmi niż w własnym ojcem.
- A uważasz, że zmuszenie jej do przyjazdu tu rozwiąże problem?
- Nie wiem, ale to jedyny pomysł, jaki przyszedł mi do głowy. Poza tym chciałem ją wyrwać spod
wpływu matki. Nadele oczywiście obiecała, że podczas wakacji będzie odwiedzać Kasey w szkole,
ale znając swoją eks, podejrzewam, że nie zajrzałaby do niej ani razu. Dziecko nastawiłoby się na
wizyty matki, a potem przeżyłoby rozczarowanie. - Westchnął ciężko. - Przepraszam, Steph. Nie
powinienem cię obarczać swoimi problemami.
- Słuchaj, może naprawdę lepiej, żeby mnie tu nie było? Kasey znajdzie się w nowym, nieznanym
sobie otoczeniu. Obca kobieta kręcąca się po domu nie wpłynie dobrze na jej samopoczucie. Ważne
jest, żebyś naprawił swoje relacje z córką, a dla mnie przeprowadzka nie stanowi...
- Jesteś nie tylko piękna, ale i wielkoduszna - przerwał jej z uśmiechem. - Im lepiej cię poznaję, tym
bardziej mi się podobasz. - Urwał. - Kiedy wczoraj zaproponowałem, abyśmy razem zamieszkali, nie
kierowały mną żadne ukryte pobudki. Przysięgam. Ale jak się teraz nad tym zastanawiam, to wydaje
mi się, że twoja obecność pomoże Kasey szybciej się zaaklimatyzować. Ona naprawdę lepiej
dogaduje się z obcymi niż z własnymi rodzicami. - Po jego twarzy przemknął cień bólu. - Pani Dixon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]