[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Sadie nie była przesadnie zadowolona, prawda?
- Czyżbyś uważała, że naprawdę obchodzi mnie to, co Sadie czy myśli o
kobiecie, z którą się spotykam?
- Mhm... sama nie wiem.
- Posłuchaj. To, z kim spędzam czas, jest wyłącznie moją sprawą - wyjaśnił,
puszczając Rose przodem.
- Miło mi to słyszeć. Juliana zawsze najbardziej interesowało, co myślą inni
ludzie i...
- Nie jestem Julianem - zaprotestował stanowczo, nagle się zatrzymując, a
Rose kiwnęła głową. Pochylił się i pocałował ją w usta bardziej zachłannie niż
dotychczas. Potem znów ujął jej rękę, otworzył kolejne drzwi i wprowadził na
oddział nagłych wypadków. Siedzący tam pacjenci spojrzeli na nich i natych-
miast zaczęli szeptać między sobą.
- Uznałem, że wejdziemy tu, trzymając się za ręce - oznajmił z przebiegłym
uśmiechem. - Sadie na pewno rozgłosiła tę soczystą plotkę po całym szpitalu,
zanim my zdążyliśmy wejść na schody.
- Niewątpliwie. - Rose wzruszyła ramionami. - Nic już nie można na to
poradzić.
- To tyle, jeśli chodzi o ratowanie twojej opinii.
- To tyle, jeśli idzie o naszą kolację - dodała.
- Niestety, masz rację - mruknął z niezadowoleniem.
81
W tym momencie usłyszeli wycie syren ambulansu, więc przyspieszyli
kroku.
- Dobry wieczór, pani Fredrick - powiedział Dave, kiedy wwieziono
pacjentkę do izby przyjęć. - Podobno nie czuje się pani najlepiej. Gdzie panią
boli?
Podczas gdy Dave ją badał, Rose przeglądała notatki z karetki, chcąc
sprawdzić, jakie podano jej leki.
- Zrobimy pani USG - oznajmił Dave. - Podejrzewam kamienie w
miedniczce nerkowej, ale trzeba to potwierdzić.
- Czy grozi mi operacja? - spytała chora z niepokojem.
- Na szczęście nie. W dzisiejszych czasach stosujemy tak zwaną litotrypsję.
Fale ultradźwiękowe rozbijają kamienie, które potem przedostają się do
pęcherza, a następnie wydalane są z moczem. Przede wszystkim jednak
musimy sprawdzić, czy to te kamienie są przyczyną bólu.
Kiedy diagnoza Dave'a została potwierdzona, podano pani Fredrick
odpowiednie leki i zostawiono ją, by odpoczęła. Dave objął Rose i razem
wyszli na parking.
- Czy jesteś głodna? - spytał.
- To dziwne, ale nie. Gdybyś jednak ty chciał coś zjeść, chyba mogłabym
przygotować kolację.
- Nie spodziewałem się, że będziesz dla mnie gotować - mruknął, kiedy
przystanęli przy jej samochodzie.
- Jestem podobna do ojca. Gotowanie mnie odpręża.
- No cóż, w takim razie... - Roześmiał się, a gdy przyciągnął ją do siebie
bliżej, zauważył na jej twarzy wyraźne oznaki zmęczenia. - Prawdę mówiąc,
kochanie, zrobiło się późno, a jutro czeka mnie pracowity dzień.
- Och, prawda. To już jutro. - Uśmiech natychmiast zniknął z jej twarzy, a
głos stał się dziwnie bezbarwny.
- Czy ty kiedyś chciałabyś mieć własne? - spytał.
- Co? Dzieci? Przytaknął ruchem głowy.
- Szczerze mówiąc... sama nie wiem
- Rozumiem.
- Naprawdę? Wszystko dzieje się za szybko, Dave. Na dobrą sprawę wczoraj
wieczorem pocałowałeś mnie tak... jak należy. Potem powiedziałeś mi, że
masz dziecko. Ale na tym nie koniec. Okazało się, że twoja córka przyjeżdża tu
na zawsze i zamieszka z tobą. Kolejną bombą była wiadomość o ślubie mojego
niedawnego narzeczonego z twoją eks. To dużo na jeden raz.
82
- Wiem, Rosie. - Pocałował ją w czoło i mocno przytulił. Trwali w uścisku
przez kilka minut, a potem Rose nagle odsunęła się od niego.
- Nie lubię, kiedy się mnie ponagla, a w tej chwili tak właśnie się czuję.
Mam wrażenie, że chcesz, aby nasz związek, czy jak to nazwać, był oparty na
jakichś trwalszych podstawach, zanim zjawi się tu jutro twoja córka. - Wzięła
głęboki oddech. - Przykro mi, Dave, ale to niemożliwe. Ty będziesz musiał
spędzać dużo czasu z Melody, żeby mogła przywyknąć do nowych warunków.
Rozumiem to i uważam, że chyba powinniśmy. .. na jakiś czas ograniczyć
nasze spotkania.
Dave milczał, a ona zaczęła się zastanawiać, czy przypadkiem nie
zaprzepaściła szansy na ich związek.
- Dave?
- Słyszałem cię, Rosie, i szanuję twoje zdanie, ale nie mogę przestać cię
widywać. Jestem w takim stanie, że gdybym się z tobą nie spotykał, to chyba
bym oszalał. Niemniej w sprawie Mel masz absolutną słuszność. Istotnie
muszę spędzać z nią dużo czasu, ale nie widzę powodów, dla których nie
mielibyśmy robić tego we troje. Zamierzam przeprowadzić się z farmy do
miasta. Obejrzałem już kilka domów, ale chciałbym, żeby Mel pomogła mi
dokonać wyboru.
- A co z dokumentami od Margaret?
- Przyszły dziś rano. Mój adwokat przejrzał je i mówi, że wszystko powinno
pójść gładko. Oczywiście, skoro Margaret wychodzi w sobotę za mąż, a potem
wyjeżdża za granicę, sprawy nie potoczą się tak szybko, jak bym tego chciał,
ale na to nie mam już wpływu. - Spojrzał jej prosto w oczy. - Muszę być z
tobą, Rosie. - Pocałował ją w usta. - Jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. - Znów
ją pocałował. - Wiem, że wszystko toczy się w niewiarygodnym tempie, ale... -
wzruszył ramionami -tak właśnie jest. Julian cię nie doceniał, i nie powinnaś
wierzyć w ani jedno jego słowo. On uważa, że poniżanie ludzi go wywyższa.
Ten facet nie dorasta ci nawet do pięt. Powinnaś mi wierzyć, kiedy mówię, że
jesteś wspaniała. Widziałem, jak odnosisz się do pacjentów i jak
przezwyciężałaś swoje lęki. Jesteś silna i niezależna. Zaryzykowałaś przyjazd
do Broken Hill, żeby zacząć wszystko od nowa i spędzić trochę czasu z ojcem.
To wiele mówi o tym, jaka jesteś, Rosie.
Tym razem pocałował ją tak gorąco, że miała wrażenie, iż znalazła się w
niebie. Jego usta były delikatne, ale zarazem prowokujące. Poczuła ogarniające
ją pożądanie. Kiedy przylgnął do niej całym ciałem, cicho jęknęła.
83
Niespodziewanie zrobił gwałtowny krok do tyłu i nerwowo rozejrzał się wokół
siebie.
- Co się stało? - spytała zaskoczona.
- Przepraszam, kochanie. Po prostu nagle przypomniałem sobie, gdzie
jesteśmy - wyjaśnił, krzywiąc się.
- Rozumiem, co masz na myśli - wyszeptała. - Całujemy się na parkingu jak
para nastolatków.
- Lepiej zabierajmy się stąd.
- Słusznie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]