[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pracy u Wortha. A nawet jeśli facet nie wiedział, że taki problem istnieje, to wywalił
rodziców, gdy tylko okazało się, że mama jest w ciąży.
Pretekstem był przepis, że fabryka nie zatrudnia małżeństw. Hannah i Bob całkiem
dosłownie wylądowali na bruku, bez ubezpieczenia zdrowotnego, z perspektywą
szybkiego powiększenia rodziny. Było im bardzo trudno zaczynać wszystko od zera i
długo żyli w biedzie. Jego mama wiedziała, że jest chora, ale szkoda jej było pieniędzy
na lekarzy, zawsze były pilniejsze potrzeby.
Aż zrobiło się za pózno.
R
L
T
Gdzieś w sąsiedztwie na podjezdzie zaparkował samochód. Rafe zagryzł usta, by
nie wykrzyczeć złości. Przeklęty Worth! I niech diabli wezmą osobę, która podpuściła
Sarah.
- Powiem jasno: niezależnie od tego, jak bardzo cię pragnę, nie zmienię planów.
- Zarzucasz mi, że używam seksu jako argumentu przetargowego? - upewniła się z
niedowierzaniem.
Aż tak by tego nie sformułował. Jej złość go otrzezwiła.
- Podejrzewam inne osoby o próbę manipulacji. W końcu jest tajemnicą
poliszynela, że coś między nami było.
- I tak bym poruszyła temat fabryki. Jesteś wyjątkowo niekonsekwentny. Próbuję
cię rozgryzć i nie umiem. Wydajesz się jednocześnie taki swojski i zupełnie obcy.
- Jestem tym samym człowiekiem, co czternaście lat temu.
- Czasem w to wierzę, ale tylko czasem. - Jej zdenerwowanie było równie
wyczuwalne co gorÄ…co bijÄ…ce od grilla.
Sarah krzątała się przy kolacji, jakby od tego zależały losy świata.
- Zaufaj intuicji. - Szczególnie jeśli zaprowadzi ją do jego łóżka.
- Twoja fundacja, Nadzieja Hannah, robi kawał dobrej roboty, mimo że działa od
niedawna. Tu wydajesz się szczery. - Nie patrzyła na niego. Odwróciła hamburgery, na
każdym położyła plasterek cheddara. - Ludzie zgłaszają się na kursy, inni podejmują
pracę jako wolontariusze. To bardzo integruje społeczność.
- Rozumiem, że masz w zanadrzu jakieś  ale".
- Jak pogodzić działalność charytatywną z narażeniem setek rodzin na bezrobocie i
biedę? A to także twoje dzieło. Chłopak, którego pamiętam i którego kochałam miał
wielkie plany, że zmieni świat. I co się stało?
Czy w jej głosie słyszy nadzieję czy potępienie?
Nie zamierzał tłumaczyć się z tego, w jaki sposób prowadzi firmę, argumentować,
że stworzył setki nowych miejsc pracy i przeznaczył duże donacje na szlachetne cele.
Nie trafiłby przed trzydziestką na listę 400 najbogatszych Amerykanów publikowaną
przez magazyn  Forbes", gdyby miał problemy z podejmowaniem decyzji. Dzisiaj
postawił sobie całkiem inny cel.
R
L
T
- Znam sposób, żebyś mnie lepiej poznała.
- Jeśli się łudzisz, że polega na obmacywaniu i wsadzaniu języka do gardła, wybij
to sobie z głowy.
- Spędz ze mną trochę czasu. - Lubił w niej czupurność i złośliwą ironię.
Trudno się nudzić w towarzystwie Sarah.
- SÅ‚ucham?
- Zapraszam ciÄ™ na randkÄ™. Chodzmy w te wszystkie miejsca, gdzie kiedyÅ›
chciałem cię zabrać.
- Chwila, moment. - Chciała oprzeć rękę na jego piersi, ale cofnęła się nagle,
niepewna, jak zinterpretuje ten gest. - Sugerujesz, że powinniśmy zacząć tam, gdzie
skończyliśmy? To niemożliwe.
- Jeśli chcesz mnie przekonać do zmiany zdania w sprawie Worth Industries,
będziesz miała szansę. Obiecuję, że uważnie cię wysłucham.
- Ile czasu mi dajesz?
- Jeśli mnie przekonasz jutro, to skończy się na jednej randce. - Ale wiedział, że to
niemożliwe.
- Jakoś w to nie wierzę. - Roześmiała się i sięgnęła po szczypce do mięsa.
- A co powiesz na inną propozycję? Za tydzień jest wielkie przyjęcie z okazji
urodzin twojej babki. Dam ci czas do końca tygodnia na przedstawienie argumentów za
utrzymaniem fabryki. Ja będę cię przekonywał do czego innego. Możemy zacząć od
jutra. - Nie wspomniał, że jego celem jest zaciągnięcie Sarah Richards do łóżka. Był
pewien, że dopnie swego szybciej niż ona.
- Jutro jestem zajęta - wykręciła się.
Wydawała się pochłonięta nakładaniem usmażonych hamburgerów na ceramiczny
talerz w azteckie wzorki.
Nadal nie umiała kłamać, jednak nie zamierzał się z nią kłócić.
- W takim razie pojutrze zabieram ciÄ™ na kolacjÄ™ do Jacques'a, a potem
zarezerwujesz dla mnie wszystkie kolejne wieczory.
R
L
T
- Pójdziemy na parę randek i to wszystko? Chcesz tylko spędzić razem trochę
czasu? - Trzymała talerz między nimi niczym tarczę. - Będziemy rozmawiać o
utrzymaniu produkcji?
Wyjął naczynie z rąk Sarah i postawił na stole, po czym spojrzał jej głęboko w
oczy.
- Nie słuchałaś, Kiciu. Każde z nas jest adwokatem swojej sprawy. Ty będziesz
mnie przekonywać, że nie powinienem zamykać fabryki, a ja zamierzam cię namówić na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •