[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Sumę przekazano na pana ręce...
- Tak, tak, to ja przyjąłem te pieniądze - potwierdził grzecznie
pan Yu. - Akurat miałem pewien wydatek... Zwyczajnie zapomniałem
panu o tym wspomnieć.
- Na pewno zdaje pan sobie sprawę, że wiarygodność i dobre
imię są ogromnie ważne dla firmy - rzekł Xia.
- Oczywiście, że tak! Po prostu popełniłem drobny błąd...
Zongyu zmarszczył brwi.
- Czy nie rozumie pan, że wśród nas, ludzi interesu, taki błąd
może mieć poważne konsekwencje?
- Nie myślałem o tym w ten sposób - odrzekł pan Yu. - A jeśli
chodzi o te pieniądze... panie Xia, czyż nie jesteśmy jak jedna
rodzina? Po co dzielić na  moje" i  twoje"?
Zongyu poczuł się wybitnie nieswojo.
- Nie będę tego tolerował. Zamierzałem poprosić pana, żeby nie
przychodził pan już do zakładu - oznajmił, wbijając w staruszka
zdecydowane spojrzenie.
- Chce pan powiedzieć, że mnie pan zwalnia? Ależ... Na
przyszłość będę ostrożniejszy... o niczym nie zapomnę! - zapewniał
pan Yu.
- Przez wzgląd na nasz prestiż proszę, by pan od jutra już się nie
pojawiał. Poproszę, żeby wypłacono panu należną pensję do końca
tego miesiÄ…ca.
Pana Yu zirytował ten oficjalny ton. Doszedł do wniosku, że nie
ma nic do stracenia.
- Panie Xia, porozmawiajmy otwarcie - zaproponował. - Moja
córka wszystko mi powiedziała. Czyż nie powinniśmy zacząć
traktować się nawzajem jak bliscy?
Nie było nic dziwnego w tym, że córka zwierzyła się ojcu ze
swoich uczuć i planów... Zongyu jednak poczuł niesmak.
- Moja przyjazń z panną Yu nie ma tutaj nic do rzeczy -
oświadczył sztywno. - Znam jej sytuację rodzinną i współczuję jej.
Mimo to, bez względu na okoliczności, nie mogę zaakceptować pana
zachowania.
Zdecydowany ton i poważna mina Zongyu sprawiły, że staruszek
w końcu poczuł się zagrożony.
- Panie Xia! Z czego ja będę żył, jeśli wyrzuci mnie pan z pracy?
- żalił się. - Proszę mieć wzgląd na moją córkę!
Zongyu odsunÄ…Å‚ siÄ™ z pogardÄ….
- Ani słowa więcej o pańskiej córce!
- O, czy to znaczy, że ją też zamierza pan... oddalić? - oburzył się
Yu. - W takim razie nic dziwnego, że pan taki niezadowolony...
Wszystko przez te kłopoty rodzinne! Nieprzyjemna sprawa! Panie Xia
- przemówił do odwróconego plecami Zongyu, już nieco
serdeczniejszym tonem - jest na to pewien sposób. Moja córka żywi
do pana ciepłe uczucia... Czy sądzi pan, że w tej sytuacji jakoś
szczególnie zależy jej na uprzywilejowanej pozycji? A pan, panie Xia,
z pana statusem, może mieć choćby trzy żony i cztery konkubiny, i
nikt nie powie panu złego słowa!
Zongyu odwrócił się twarzą do starego, nie wierząc własnym
uszom.
- I po cóż kłócić się z żoną? - dodał staruszek. - Po prostu
przyjmie pan Jiayin, wprowadzi jÄ… do swojego domu, i tyle! W
rodzinie zapanuje zgoda, a w pana sercu - spokój. Jiayin to grzeczne
dziecko - wystarczy jedno moje słowo!
- Cóż to za bzdury! - oburzył się Zongyu. - Nie chcę tego
słuchać! Ani pana więcej oglądać! A co do pańskiej córki - jest już
dorosła i nie ma pan prawa wtrącać się w jej życie!
Pan Yu cofnÄ…Å‚ siÄ™ dwa kroki.
- Ja tylko chciałem dobrze... - bąknął.
Zongyu wyglądał, jakby miał ochotę go spoliczkować.
- Niech siÄ™ pan stÄ…d wynosi natychmiast. I proszÄ™ nie
przychodzić już do mojego domu.
Następnego dnia rano pan Yu zapukał do drzwi willi państwa Xia,
licząc, że o tej porze nie zastanie już gospodarza. Yaoma weszła na
górę i zaanonsowała:
- Ten cały Yu przyszedł i mówi, że chce się z panią widzieć.
- Po co? - zdziwiła się pani Xia.
- Bo ja wiem? Któż w ogóle wie, co knuje ten stary!
- Niech będzie, porozmawiam z nim, przecież mnie nie zje. -
Pani Xia zapięła dokładnie swoje qipao i okryła się pledem.
Yaoma doprowadziła pana Yu przed łóżko chorej. Staruszek
skłonił się wytwornie.
- Dzień dobry, pani Xia! Jak szanowne zdrowie pani?
- Proszę siadać - odparła pani Xia bezbarwnym tonem, mocno
zmieszana.
Yaoma podsunęła staruszkowi krzesło.
- Przyszedłem specjalnie, by pomówić tylko z panią - zaczął Yu
poważnym tonem. - Wiem, że z powodu mojej córki między panią a
mężem zaszły pewne nieporozumienia. Jako rodzice nie możemy
patrzeć obojętnie na coś takiego...
Na dzwięk tych słów twarz pani Xia zalała mieszanina gniewu i
żalu.
- A pewnie! Od rana do wieczora słyszę o rozwodzie... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •