[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Detektyw domyślał się, że powodem była niezręczna sytuacja, w jakiej
znalazła się jako gospodyni przyjęcia, na którym zdarzyła się rzecz tak
niestosowna jak morderstwo. Jako szacowną przedstawicielkę społeczności
Woodleigh Common unieszczęśliwiało ją znalezienie się w tak
nieodpowiedniej roli. To, co się zdarzyło, nie powinno było nastąpić. Mogło to
spotkać kogoś innego w jakimś innym domu, ale na dziecięcym przyjęciu
przez nią wydanym i organizowanym nie powinno mieć miejsca. Tak czy
inaczej, powinna była upilnować, aby nic takiego się nie zdarzyło. Poirot
podejrzewał również, że z irytacją poszukiwała w pamięci przyczyny, ale
bynajmniej nie przyczyny morderstwa. Chciała znalezć i wytknąć
niedyspozycję kogoś, kto jej pomagał, czyjeś chwilowe zachwianie zdolności
postrzegania, które umożliwiło mordercy podjęcie działań.
 Monsieur Poirot  powiedziała pani Drake głosem wytwornym, który,
jak pomyślał Poirot, świetnie brzmiałby w małej sali wykładowej lub w
miejscu spotkań gospodyń wiejskich.  Jestem uszczęśliwiona pańskim
przybyciem. Pani Oliver mówiła, że pańska pomoc w tej straszliwej sytuacji
będzie nieoceniona.
 Oczywiście, madame, zrobię co w mojej mocy, ale zapewne
doświadczenie życiowe podpowiada pani, że sprawa będzie trudna.
 Trudna?  powtórzyła pani Drake.  Tak, rzeczywiście wygląda na
trudną. Wydaje się niewiarygodne, absolutnie niewiarygodne, że rzecz tak
straszna mogła się wydarzyć. Przypuszczam  dodała  że policja może coś
wiedzieć. Wiem, że inspektor Raglan ma w okolicy bardzo dobrą opinię. Nie
mam pojęcia, czy powinni zawiadomić Scotland Yard. Wydaje mi się, że
śmierć tego dziecka to sprawa lokalna. Nie muszę panu mówić, monsieur
Poirot, przecież tak samo jak ja czyta pan gazety, że w kraju zdarza się wiele
podobnych tragedii. I to coraz częściej. Coraz więcej jest ludzi
niezrównoważonych psychicznie, a jednak, muszę stwierdzić, matki i, ogólnie
mówiąc, rodziny nie opiekują się dziećmi jak należy. Dzieci same wracają
wieczorami ze szkoły i same wychodzą wczesnym rankiem. Są na tyle głupie,
że nie odmówią, gdy ktoś zaoferuje im podwiezienie ładnym samochodem.
Wierzą w to, co im się mówi. Chyba nie ma na to rady.
 Ale, madame, wydarzenie, które tu miało miejsce, było zupełnie innej
natury.
 Ach wiem, wiem. Dlatego użyłam określenia niewiarygodne. Wciąż nie
mogę do końca w to uwierzyć  powiedziała pani Drake.  Wszystko było
należycie przygotowane. Wszystko szło doskonale, dokładnie według planu.
Trudno w to wszystko uwierzyć. Osobiście uważam, że musiało tu mieć
miejsce coś, co nazwałabym ingerencją z zewnątrz. Ktoś wszedł do domu, co
nie było trudne w tych warunkach, ktoś o silnych zaburzeniach
psychicznych. Przypuszczam, że jeden z tych, których, jak widzę,
wypuszczajÄ…, ze szpitali psychiatrycznych z powodu braku miejsc. Miejsca sÄ…
wciąż potrzebne dla nowych pacjentów. Biedaczyna, jeżeli można mieć
współczucie dla tych ludzi, co, przyznaję, przychodzi mi z wielką trudnością,
zajrzał do środka i zobaczył dziecięce przyjęcie. Wśliznął się, odciągnął
dziecko na bok i zamordował. Ciężko sobie wyobrazić, że to mogło się
zdarzyć, ale zdarzyło się naprawdę.
 Może zechciałaby pani pokazać, gdzie&
 Oczywiście. Może jeszcze trochę kawy?
 Nie, dziękuję.
Pani Drake podniosła się.
 Policja przypuszcza, że to się zdarzyło podczas jedzenia płonących
rodzynek. Byliśmy wówczas w pokoju jadalnym.
Przeszła przez hol, otworzyła drzwi i gestem gospodyni czyniącej honory
domu grupie dostojnych gości wskazała na ogromny stół i ciężkie pluszowe
zasłony.
 Oczywiście, było tu ciemno. Jedynie półmisek płonął. A teraz&
Poprowadziła ich przez hol i otworzyła drzwi do małego pokoju
wypełnionego fotelami, reprodukcjami i półkami na książki.
 Biblioteka  rzekła pani Drake i zadrżała.  Tutaj stało wiadro.
Oczywiście, na plastykowej płachcie.
Pani Oliver nie weszła do pokoju. Została na korytarzu.  Nie mogę tam
wejść  powiedziała do Poirota.  To zbytnio pobudzi moją wyobraznię.
 Niczego już tam pani nie zobaczy  stwierdziła pani Drake.  Po
prostu, tak jak państwo prosiliście, pokazuję wam, gdzie to się stało.
 Domyślam się  rzekł Poirot  że była tu woda, mnóstwo wody.
 W wiadrze, w wiadrze była woda  odparła pani Drake i spojrzała na
Poirota jak na kogoś nie całkiem przytomnego.
 Była również na płachcie. Myślę, że jeżeli wepchnięto głowę dziecka do
wiadra, wiele wody się rozlało.
 O tak. Nawet podczas chwytania jabłek zębami trzeba było napełniać
kubeł raz lub dwa.
 A więc należy przypuszczać, że osoba, która to uczyniła, została
zmoczona.
 Tak; tak. Tak sÄ…dzÄ™.
 Nic takiego nie zauważono?
 Nie, nie. Inspektor pytał mnie o to. Widzi pan, pod koniec wieczoru
niemal każdy był nieco rozchełstany, zmoczony lub obsypany mąką. To [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •