[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nieszczÄ™snego pana Pultoka i hipotetycz¬nych przyczynach tego zawaÅ‚u, aż w koÅ„cu Maria
prze¬szÅ‚a do rzeczy.
Słuchajcie, chłopaki. Chodzi po mnie ostatnio jedna taka twórcza myśl i chciałabym ją z
wami omówić&
Po nas też coś chodzi wtrącił Kazio. 1 też chcieliśmy to z tobą omówić.
No to niewykluczone, że nam się zbiegnie. Bo ja myślałam o tym, czy by nie zjednoczyć
siÅ‚ i nie stworzyć firmy cateringowo-bankietowej, z naciskiem na bankie¬towÄ…. SprawdziliÅ›my siÄ™
w dziaÅ‚aniu, uważam, że nie byÅ‚ to przypadek, że nam tak wyszÅ‚o, bo wszystko byÅ‚o sta¬rannie
przygotowane, i nie widzę powodów, dla których nie miałoby nam dalej wychodzić.
Kazio i Kevin spojrzeli po sobie i zarechotali zgodnie.
Mieliśmy identyczny pomysł oświadczył Kazio, który w tym duecie pełnił zaszczytną
funkcjÄ™ rzecznika pra¬sowego, jako że polszczyzna Kevina miaÅ‚a jeszcze sporo braków. My
uważamy z Kevinem, że jesteśmy zupełnie dobrzy w zawodzie, ja potrafię jeszcze być niezłym
bar¬manem, a on kelneruje, jeÅ›li zajdzie potrzeba, ale żaden z nas nie ma tego jaja do organizacji.
MyÅ›my ciÄ™ obser¬wowali, nie obraz siÄ™, ale od razu nam wpadÅ‚aÅ› w oko, że masz takÄ… żyÅ‚kÄ™
organizacyjnÄ…. UstawiaÅ‚aÅ› wszystko bez¬bÅ‚Ä™dnie. Nadajesz siÄ™ na szefowÄ… firmy. Nawet dzisiaj
roz¬mawialiÅ›my o tym, zanim zadzwoniÅ‚aÅ›.
Maria ucieszyła się. Perspektywa współdziałania z dwoma sympatycznymi młodymi
ludzmi, którzy nie boją się ciężkiej pracy, była naprawdę przyjemna. Ich szerokie uśmiechy
Å›wiad¬czyÅ‚y o tym, że i oni uważajÄ… pomysÅ‚ za doskonaÅ‚y.
No to co? odezwał się Kevin. My będżemy współkowacz?
Na to wygląda odparła Maria. 1 to powinno wyglądać tak jak przy tamtym bankiecie
-dodał Kazio. Ty rządzisz, my robimy.
Ja też robię! Ale tak sobie myślę, że będziemy robotę rozkładać w zależności od
okoliczności.
Dogadamy szę. Kevin zamrugał oczami i rozbłysnął kolejnym uśmiechem.
Na pewno, szefowa. Tylko teraz& czy ty myślałaś o tym, jakie pieniądze będą nam
potrzebne na rozruch? Bo my z Ke¬vinem jesteÅ›my ciency. Trzeba by jakiÅ› kredyt w banku. Nie
wiem, czy nam dadzą, my jesteśmy skromne chłopaki.
Jeszcze nie liczyłam dokładnie. Ja mam kilka groszy, ale co ważniejsze, mam też chętnego
na wspólnika z pieniędzmi.
JakiÅ› kucharz?
Nie, starszy pan, u którego pracuję.
Podejszane to jest! wtrącił Kevin. A co on ce od czebe na zamianę? %7łebym mu dalej
prowadziła dom. Ja bym się zgodziła, a i wy nie rezygnujcie tak całkiem z tej pracy, którą macie w
garÅ›ci. Dopiero jak siÄ™ rozkrÄ™cimy, bÄ™dzie można podejmo¬wać jakieÅ› radykalne kroki.
Mówiłem ci. Kazio zwrócił się do Kevina. Ona myśli o wszystkim. No to co, chłopcy,
dziewczęta? Karuzela czeka, wzywa nas z daleka& idziemy w to?
Karusela, dlaszego karusela? chciał wiedzieć Kevin, ale Kazio machnął na niego ręką.
Bo się kręci. My też się rozkręcimy, nie martw się, stary. Jak się Marysia do tego wezmie,
to zobaczysz, będą się o nas bić!
Paweł Buszkiewicz postanowił nie uprzedzać ojca o swoim przyjściu, tylko zwyczajnie
przyjść. Zastanawiał się nad takimi rzeczami jak bukiet kwiatów dla staruszka, jakiś koniak, wino&
wszystkie te opcje uznał za raczej idiotyczne. Po prostu przyjdzie.
Trafił na moment, kiedy ojca nie było w domu.
WyszedÅ‚ z Makaronem poinformowaÅ‚a go Maria, sprzÄ…¬tajÄ…ca wÅ‚aÅ›nie mieszkanie. Nic
nie mówiłeś, że dzisiaj wpadniesz&
Opowiedział jej o swoich rozterkach.
Ostatecznie to wciąż jest mój dom rzekł. Jestem tu zameldowany. Ale wiesz, jakoś mi
głupio.
Dlaczego?
Nie wiem dlaczego. Ogólnie. Patrz, jak łatwo się pożreć, nawet z własnym ojcem, a potem
dorosły człowiek nie wie, jak się zachować. Tylko mi nie mów, że jakby nigdy nic, bo się załamię.
Roześmiała się.
Właśnie to ci chciałam zaproponować. Odpręż się. On cię nie zje. To twój ojciec!
Upiekłam dla was ciasto drożdżowe. Takie staroświeckie. Na pewno twoja mama takie piekła.
Każda mama takie piekła. Daj kawałek!
A co mówiła mama? Po obiedzie, synku!
Daj kawałek, mamusiu. Nie bądz taka sroga. Przysięgam, że zjem zupę i drugie. 1
szpinak.
O nie, wszystko ma swoje granice.
Założymy się? Mam sposób na szpinak. Placka też ci dam. Naprawdę, przez to twoje
gadanie czuję się jak autentyczna mamuśka.
Na szczęście nie wyglądasz mruknął Paweł, rozsiadając się w pachnącej świeżym
ciastem kuchni. Fantastycznie pachnie ten twój placek. Nie wyobrażasz sobie, co ja czasem
muszÄ™ jeść na statku. Ostatnio byÅ‚o dobrze, bo mieliÅ›my ku¬charza Kaszuba i chociaż nie byÅ‚
[ Pobierz całość w formacie PDF ]