[ Pobierz całość w formacie PDF ]
owiewa rozpalone ciało. Wiedziała, że powinna go teraz powstrzymać, wyrwać
- 83 -
S
R
się z tego zaczarowanego kręgu. Nie potrafiła. Dwie wielkie łzy, będące
wyrazem niemej bezsilności, popłynęły z kącików oczu Laury.
- Nie płacz - poprosił. - Nie płacz. - Jego język delikatnie dotknął jej
powiek, zlizując łzy z rzęs. Jednocześnie jednak Josh w pośpiechu zrzucał buty
z nóg, a następnie wyskoczył ze sztruksowych spodni. Nawet się nie obejrzała,
gdy był już na niej, nagi, osłaniając ją swym ciałem przed wiatrem i deszczem.
Szorstki nacisk jego ud zmusił ją do położenia się w trawie. Josh wsunął dłonie
pod jej pośladki, uniósł je i rozchylił jej nogi.
Laura miała wrażenie, jakby ogień spalał jej trzewia, jakby cały świat
płonął. Gdy poczuła, jak Josh jednym mocnym pchnięciem wdziera się w nią,
wydała z siebie jeden głośny, niemal nieludzki krzyk. Jej wnętrze pulsowało,
płonęło i topiło się, błagało o jeszcze pełniejsze zespolenie. Objęła Josha ze
wszystkich sił, przyciągając go mocniej do siebie.
Zaczęła teraz tak intensywnie odpowiadać na jego ruchy, że Josh jęczał z
rozkoszy, niezdolny wykrztusić ani słowa. Ich ciała wznosiły się i opadały,
bezustannie łącząc się i rozdzielając po to tylko, by znów do siebie powrócić.
Ich oddechy stawały się coraz szybsze i głośniejsze, a napięcie tak wielkie, że
Laura zaczęła niemal krzyczeć. Jej leżąca w mokrej trawie głowa poruszała się
gwałtownie na boki, a krótkie jęki wydobywały się chrapliwie z ust. Twarz
Laury nie wyrażała teraz nic poza szczęściem i namiętnym pożądaniem.
Zniknęła gdzieś cała jej samokontrola i chłodny, wystudiowany uśmiech na
twarzy. Stała się kimś innym. Stała się kobietą, którą posiadł mężczyzna. Josh
usłyszał zmianę w jej głosie, uniósł głowę i spoglądał na nią przez moment,
ciężko oddychając.
Po czym, nie mogąc już dłużej czekać, również poddał się dzikiej
ekstazie, a jego jęki rozkoszy zmieszały się z jękami Laury.
Przez długi czas leżeli potem bez ruchu. Josh przytulał mokrą głowę do
nagich piersi Laury, przykrywając ją wciąż swoim ciałem. Dopiero po dłuższej
chwili uniósł głowę.
- 84 -
S
R
- A teraz powiedz mi, że to nie było ważne - powiedział głucho. - %7łe
będziesz w stanie o tym zapomnieć!
Laura gorąco pragnęła, żeby tak się stało. Westchnęła, z trudem
otwierając oczy. Były mokre od łez, a ich zieleń przepoił ból.
- To nie może być ważne! Nie ma prawa być ważne! - szepnęła. - To po
prostu nic nie znacząca chwila szaleństwa... Przecież ja kocham Patricka i
zamierzam go poślubić...
Twarz Josha skamieniała.
- Jeśli to zrobisz, będziesz tego żałować. Podobnie zresztą jak on. Czy nie
widzisz, że to ja jestem mężczyzną, którego naprawdę pragniesz?
- 85 -
S
R
ROZDZIAA SZÓSTY
Laura nie była w stanie tego dłużej wytrzymać. Odpychając go zerwała
się na równe nogi i niezgrabnie sięgnęła po swe wilgotne, pogniecione ubranie.
Odwróciwszy się do Josha tyłem, ubrała się w wielkim pośpiechu, a następnie
wybiegła z lasu, dostrzegając z niemałym zdziwieniem, że przestało padać.
Niebo przejaśniło się i przybrało jasnobłękitny odcień, a w oddali połyskiwała
tęcza.
Nie spostrzegła, kiedy przestały bić pioruny, błyskać błyskawice, kiedy
ustał deszcz. Pomyślała z goryczą, iż była tak pochłonięta kochaniem się z
Joshem, że nie zauważyłaby nawet trzęsienia ziemi lub erupcji wulkanu.
Była niemal w połowie drogi do domu lady Flory, gdy usłyszała za sobą
Josha. Nie biegł nawet, tylko szedł, a szelest mokrej trawy niósł daleko odgłos
jego kroków. Powoli zaczynał ją doganiać. Tak musiała się czuć zwierzyna
ścigana przez nieustępliwego myśliwego. Nerwy Laury były w stanie skrajnego
napięcia, a serce waliło jak oszalałe. Musiała koniecznie uwolnić się od niego.
Resztkami sił dotarła do swego samochodu. Tak bardzo się śpieszyła, że
upuściła kluczyki do wozu, a kiedy schylała się po nie, upadł jej aparat foto-
graficzny. Miała chęć krzyczeć i przeklinać. Sama nie rozumiała, co się z nią
dzieje. Zazwyczaj była przecież spokojną i opanowaną nowoczesną kobietą,
która dotychczas bezproblemowo radziła sobie z własnym życiem, gotowa
stawić czoło każdemu kryzysowi. Teraz wszystko legło w gruzach i to z jego
winy!
Wszystko przez Josha Kerna, pomyślała, trzęsąc się ze złości. Jej życie
układało się tak wspaniale, zanim go poznała!
Josh w końcu dogonił ją, gdy wkładała kluczyk do zamka drzwi.
- Nic z tego! - wycedził, chwytając ją za ramiona i powstrzymując przed
wejściem do samochodu. - Ucieczka niczego nie załatwi!
Z wściekłością obróciła się do niego.
- 86 -
S
R
- Na litość boską! Zostaw mnie wreszcie w spokoju!
- Nie możesz go poślubić udając, że nic się nie stało! Myślisz, że chciałby
ożenić się z tobą, gdyby wiedział, że go nie kochasz?
- Ależ ja go kocham!
- Wiesz, że to nieprawda. Przestań się okłamywać!
Twarz Laury wyrażała jednocześnie upór i niepewność. Drżały jej usta,
ale nie opuściła dumnie uniesionej głowy. Sama już nie wiedziała, co jest
prawdą a co nie. Nie pozwoli mu jednak dyrygować sobą jakby była małą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]