[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nic nie znaczyli.
 Nie zdaje pan sobie sprawy, Poirot że bezpieczeństwo i szczęście całego
narodu zależy ode mnie?
 Ja nie zajmuję się narodami, monsieur. Ja zajmuję się życiem zwykłych
ludzi, którym nikt nie ma prawa dysponować.
Poirot wstał.
 A zatem taka jest pańska odpowiedz  rzekł Alistair Blunt.
Poirot potwierdził zmęczonym głosem:
 Tak... Taka jest moja odpowiedz...
Podszedł do drzwi i otworzył je. Weszło dwóch mężczyzn.
II
Herkules Poirot zszedł do czekającej dziewczyny. Twarz jej była blada i
zmęczona. Jane Olivera stała przy kominku. Obok niej stał Howard Raikes.
 I co?  spytała.
Poirot powiedział łagodnie:
 Już po wszystkim.
Raikes rzucił szorstko:
 Co pan ma na myśli?
 Alistair Blunt został aresztowany za morderstwo.
 Myślałem, że kupi pana...  rzekł Raikes.
 Nie  zaprzeczyła Jane  ja nigdy tak nie myślałam.
Poirot westchnął i powiedział:
 Zwiat jest wasz. Nowe Niebo i Nowa Ziemia. W waszym nowym świecie,
moje dzieci, pozwólcie, żeby znalazły miejsce wolność i litość... To wszystko, o
co was proszÄ™.
DZIEWITNASTE, DWUDZIESTE, MOJE TALERZE S PUSTE
Herkules Poirot wracał pustymi ulicami do domu. Z cienia wynurzyła się
jakaś niepozorna postać i podeszła do niego.
 I jak?  spytał pan Barnes.
Poirot wzruszył ramionami i rozłożył ręce.
 Jaką przedstawił panu linię obrony?  zapytał pan Barnes.
 Przyznał się do wszystkiego i stwierdził, że jego czyny są
usprawiedliwione. Powiedział, że ten kraj go potrzebuje.
 On ma rację  przyznał Barnes i po chwili dodał:  Pan tak nie myśli?
 Tak, zgadzam siÄ™ z nim.
 No więc...
 Może się mylimy  rzekł Herkules Poirot.
 Nigdy się nad tym nie zastanawiałem  odparł Barnes.  Istotnie, może
siÄ™ mylimy.
Stali przez chwilę w milczeniu. Barnes zapytał ostrożnie:
 O czym pan teraz myśli? Herkules Poirot zacytował:
 "Ponieważ wzgardziłeś nakazem Panie odrzucił cię On jako króla".
 Hm... Rozumiem...  powiedział pan Barnes.  Samuel, po tej historii z
Amalekami. Może to jest właściwe porównanie.
Przeszli kawałek i Barnes powiedział:
 Zejdę tu do metra, monsieur Poirot. Dobranoc...  Przerwał, a następnie
dodał zakłopotany:  Jest coś, co chciałbym panu powiedzieć.
 Tak, mon ami?
 Czuję, że jestem panu to winien. Nieumyślnie wprowadziłem pana w
błąd. Dotyczy to Alberta Chapmana, agenta Q.X.912.
 Tak?
 To ja jestem Albertem Chapmanem. Dlatego tak się interesowałem tą
sprawą. Poza tym, widzi pan, ja nigdy nie byłem żonaty.
Szybko odszedł, chichocząc do siebie. Poirot stał oniemiały. Otworzył
szeroko oczy, uniósł brwi i mruknął do siebie:
 "Dziewiętnaste, dwudzieste, moje talerze są puste". I poszedł do domu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •