[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaraz do ciebie dołączę.
- Dobrze - zgodził się Nicky niechętnie i pobiegł w stronę
morza.
Alexis odetchnÄ…Å‚.
- O co chodzi z dziadkiem Nicky'ego? Jest ciÄ™\ko chory?
Trafił do szpitala?
- Umarł - odparła z napięciem w głosie.
Nie chciała myśleć o ojcu i jego cię\kiej i długiej
chorobie. Z pewnością nie miała ochoty rozmawiać o tym z
Alexisem Petrakisem.
- Nicky go pamięta?
- Owszem.
- Kiedy zmarł? Zwlekała z odpowiedzią.
- W zeszłym miesiącu - przyznała po chwili.
- Co takiego?
Alexis był wyraznie wstrząśnięty.
- Chorował. Wszyscy spodziewali się jego śmierci.
- Jak długo chorował?
Co to ma być? - zastanawiała się. Hiszpańska inkwizycja?
- Latami - mruknęła.
- Na co?
Nie rozumiała, co go to obchodzi. Przecie\ nie będzie
opowiadać mu o tym, \e utrata Davies Yacht Design
kosztowała jej ojca utratę zdrowia. Pękło mu serce. Jachty
znaczyły dla niego o wiele więcej ni\ ludzie.
- Miał długotrwałe problemy z sercem.
- Choroby cywilizacyjne - westchnął, jakby chciał
powiedzieć cokolwiek. - Nie wiedziałem o twojej tragedii, i to
tak niedawnej.
- Najgorzej było pod sam koniec - wyznała i wbiła wzrok
w swoje kolana.
- Jak to zwykle bywa.
Nicky ponownie wbiegł na taras.
- Mamo, chodz wreszcie!
Zanim Rhianna zdą\yła się zorientować, co się dzieje,
Alexis chwycił ją w ramiona i podniósł.
Oszołomiona, dopiero po chwili zaczęła się gwałtownie
wyrywać.
- Puść mnie! - wrzasnęła.
Zaskoczony histeryczną reakcją Rhianny, powoli opuścił
jÄ… na ziemiÄ™.
- Nie dotykaj mnie - wyszeptała i oparła się o balustradę.
O własnych siłach dotarła na pla\ę, choć Alexis dyskretnie
podawał jej rękę. Z ulgą usiadła na ciepłym piasku i zapatrzyła
się, jak ojciec i syn całkowicie skupili uwagę na kopaniu
głębokiego dołu.
Po pewnym czasie Nicky wstał, lekko zadyszany.
- Chcę nalać wody do środka! - obwieścił. Chwycił
wiaderko i pognał nad wodę.
Rhianna zaczekała, a\ chłopiec odbiegnie dostatecznie
daleko, by jej nie słyszeć, i spytała wprost:
- Nie zamierzasz go usynowić, prawda? Nie dowie się, \e
jesteÅ› jego ojcem, bo nie masz takiego zamiaru?
- Nicky będzie wiedział, kto jest jego ojcem - usłyszała w
odpowiedzi. - Gdy nadejdzie stosowna chwila, osobiście go o
tym powiadomiÄ™.
Nicky jest i będzie moim synem, a ka\dy chłopiec
potrzebuje ojca.
- Podobnie jak matki - wtrąciła. - Zawsze będzie mnie
potrzebował.
- Ma cię przy sobie - burknął. - Nigdy nie oddzieliłbym
matki od dziecka, nawet gdyby chciała je opuścić!
Rhianna patrzyła na niego z niedowierzaniem.
- śadna kobieta nie chce opuścić swojego dziecka!
Nagle spochmurniał.
- Niektórym kobietom brak instynktu macierzyńskiego -
powiedział cicho i pogrą\ył się w myślach.
Rhianna wyglądała zle, ale nie z powodu narkotyków.
Po rozmowie z pielęgniarką zatelefonował do doktora
Paniotisa i z samego rana uzyskał potwierdzenie, \e nie
istniejÄ… \adne dowody na korzystanie przez RhiannÄ™ Davies ze
środków odurzających. Biały proszek w jej mieszkaniu był
rzeczywiście preparatem na grypę, a przed potrąceniem na
przejściu dla pieszych przez samochód, zbyt szybko
prowadzony przez pijanego kierowcę, Rhianna cierpiała na
ostrą infekcję płuc.
To oznaczało, \e nie z własnej winy wyglądała jak śmierć,
gdy trafiła do szpitala. Rzecz jasna nie był to jedyny zarzut,
jaki jej stawiał.
Dlaczego nie wspomniała o niedawnej śmierci ojca? Ani o
jego przewlekłej chorobie? Jego ojciec \ył tylko dwa lata po
pierwszym ataku serca. Obsesyjna determinacja, by nadal
kierować przedsiębiorstwem, w końcu doprowadziła go do
śmierci.
Teraz Alexis sam miał syna i chciał go chronić przed
wszystkim, co mogłoby mu zaszkodzić.
ROZDZIAA SZÓSTY
Gdy Rhianna przyszła na kolację, ujrzała w jadalni
Alexisa Petrakisa. Najwyrazniej na nią czekał - stał przy barku
i nalewał sobie szklaneczkę whisky.
Rhianna bez zastanowienia odwróciła się do wyjścia.
- DokÄ…d to? - warknÄ…Å‚ ostro.
- IdÄ™ do swojego pokoju. Milioner westchnÄ…Å‚ z
rezygnacjÄ….
- Stavros zaraz poda kolacjÄ™
- Nie jestem głodna.
Jego głos stał się chrapliwy.
- Mamy kilka spraw do omówienia.
- Tak ci się tylko wydaje - wybuchnęła. - Po tym, co od
ciebie usłyszałam, wolę się z tobą porozumiewać wyłącznie za
pośrednictwem prawnika. Nicky to mój syn, jestem jego
matką i prawną opiekunką. A ty, jak sam przyznałeś, nie
mo\esz sobie rościć do niego \adnych praw. Nawet nie próbuj
wykorzystywać swoich pieniędzy i wpływów do odebrania mi
dziecka!
Była w bojowym nastroju, a na samą myśl o mo\liwości
utraty Nicky'ego dostawała białej gorączki.
- Zrozum - ciągnęła. - Nicky nadaje mojemu \yciu sens.
Będę go broniła do ostatniego tchnienia. Jeśli coś mu się
stanie, po\ałujesz!
Oddychała cię\ko i nierówno, wyczerpana chorobą i
ostatnimi przejściami.
Alexis patrzył na nią ze zdumieniem. Miał przed oczami
matkę, która zaciekle walczy o własne dziecko. Pytanie tylko,
czy nie udawała...
Ruszyła do wyjścia, jednak Alex energicznie ją dogonił i
zatrzasnął drzwi. Poło\ył dłoń na jej ramieniu. Rhianna
strząsnęła ją gwałtownie.
- Nie dotykaj mnie! - warknęła. Zacisnął usta, ale się
cofnÄ…Å‚.
- Usiądz, zanim upadniesz - poradził jej. - Chcę ci zadać
parę pytań.
Usiadła, wyczerpana awanturą.
- Najwyrazniej wprowadzono mnie w błąd, gdy
usiłowałem zasięgnąć informacji na twój temat - kontynuował.
- Dokumenty medyczne potwierdzajÄ…, \e nie jesteÅ›
narkomanką. W dniu wypadku nie zaniedbałaś te\ mojego
syna. Co więcej, cierpiałaś na niebezpieczne zaka\enie płuc,
tym grozniejsze, \e towarzyszyło mu napięcie po śmierci ojca.
Nic o niej nie wiedziałem.
Wysączył nieco whisky i hałaśliwie odstawił szklankę.
- Powiedz mi, dlaczego mieszkasz w lokalu komunalnym
i \yjesz z państwowego zasiłku? - spytał wprost.
Jej oczy rozbłysły gniewem i zdumieniem.
- Pytasz powa\nie?
Wydawał się zirytowany jej niedowierzaniem.
- Odpowiedz.
- Bo nie mam innego zródła utrzymania.
- Straciłaś kontakt z rodziną?
- Miałam tylko ojca. On tak\e pozostawał bez środków do
\ycia.
Alexis poruszył się niepewnie.
- Był właścicielem przedsiębiorstwa projektującego
jachty. Doskonale to pamiętam. Przecie\ w tej sprawie do
mnie przyszłaś. Musiał mieć pieniądze.
Pobladła. Teraz wyglądała jak \ywy szkielet.
- Ty łotrze! - syknęła. - Mój ojciec stracił firmę i
wszystko, co miał. Musieliśmy się gniezdzić w mieszkaniu dla
samotnej matki i \yć z zasiłku dla samotnej matki...
- Chyba nie mówisz powa\nie...
- Jak to? Ja nie mówię powa\nie? - Rhianna była bliska
załamania nerwowego. - Oczywiście, \e mówię powa\nie!
Zbankrutował, kiedy MML anulowało przejęcie - na twoje
polecenie! Nic mu nie zostało. Cały majątek zajęto na poczet
długów. Przepadł nawet dom! Ojciec nie miał się gdzie
podziać.
- Nie wiedziałem...
Rhianna poczuła, jak powracają straszne wspomnienia. Ku
jej uldze, w tej samej chwili otworzyły się drzwi i do środka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]