[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale ja&
Albo możemy poczekać, jeśli to jest dla ciebie za szybko&
Lucien zamknął jej usta pocałunkiem.
Przyjmuję to więc jako zgodę na małżeństwo z twojej strony wyszeptał jej do ucha,
kiedy, znacznie pózniej, leżeli wtuleni w siebie na jednej z sof w salonie jego apartamentu
w Steele Heights przy nikłym świetle lampy stojącej.
Uważam, że to nieprzyzwoicie z twojej strony, że każesz mi czekać na siebie do nocy
poślubnej.
A nie powinno być po mojemu? odparował zrelaksowany, szczęśliwszy niż
kiedykolwiek w życiu Lucien.
Owszem, powinno, ale to ty narzuciłeś mi zasadę tylko nie przed ślubem .
Zgoda, ale to nie znaczy, że nie możemy& przed ślubem być ze sobą.
Co wobec tego znaczy według ciebie być ze sobą?
Jego usta zadrgały uwodzicielsko.
Chyba ci się podobało to, co robiliśmy wczoraj, prawda?
Tak, bardzo. Na samo wspomnienie tamtych chwil Thia poczuła, że się rumieni.
A chciałabyś to dziś powtórzyć?
To zależy&
Od czego? nadąsał się Lucien. Znów się ze mną droczysz, Cyn.
Zarzuciła mu ręce na szyję, patrząc na niego z uwielbieniem.
Musisz mnie tego nauczyć, ale na pewno okażę się pojętną uczennicą.
Mam nadzieję, bo zamierzam rozpieszczać cię do końca życia. Kocham cię bardzo
i dziękuję ci, że wtargnęłaś w moje życie.
Usta Thii drżały z tłumionych emocji.
I ja cię kocham, Lucien. To ja tobie dziękuję, że wtargnąłeś w moje życie.
I tyle.
Teraz.
Jutro.
I na zawsze.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]