[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dryden.
- Ach! - Josefa uśmiechnęła się cierpko. - Nareszcie! Myślałam, że już zapomniałaś, na czyich
jesteś usługach. Czy dowiedziałaś się o czymś ważnym?
- O tak, o czymś bardzo ważnym, seniorita - odpowiedziała piękna łotrzyca.
- Opowiadaj!
Dziewczyna usiadła bezceremonialnie w hamaku.
- No więc? - zapytała Josefa niezbyt życzliwym tonem, porów-nanie bowiem swej urody z
pięknością dziewczyny popsuło jej humor.
- Mam nadzieję, że mnie seniorita dobrze wynagrodzi, przyno-szę bowiem dwie niesłychanie
ważne nowiny. Pedro Arbellez był dziś u nas.
- Hacjendero? - zdumiała się Josefa.
- Tak. Był również u najwyższego sędziego, który mu nawet zaproponował, by u niego zamieszkał.
- Matko Boska! Co to znaczy?
- Niewiele. Słyszałam wszystko, byłam bowiem w pokoju miss Amy, gdy Arbellez jej o tym
opowiedział. Przywiózł najwyższemu
112 sędziemu czynsz za dzierżawę, a oprócz tego jakieś skarby, które mają być wysłane do
Moguncji.
Josefa nie zdradziła się, jak silne wrażenie sprawiły na niej te słowa. Rzekła tylko:
- Ta pterwsza nozvina W e barcizo mn~e obchodz~. ~9 drvga~
- Jeżeli pierwsza nie bardzo panią obchodzi, wątpię, czy zainte-resuje druga. Otóż w domu lorda są
wielkie skarby. Przechowują tam miliony. Miss Amy mówiła o tym z hacjenderem. Chciał
prosić lorda, by w jego imieniu posłał do Europy pewne kosztowności. Ale najwyższy sędzia
sam się tym zajął, ponieważ w innym przypadku los ich mógłby być niepewny. Miss Amy
zupełnie się z tym zgodziła. Oświadczyła, że ojciec jej trzyma w piwnicy około pięciu milionów
pesos i że nie może ich wysłać w obawie przed przywłasz-czeniem przez obcych. Pesos te nie
należą do niego, lecz do kapitalistów angielskich, którzy pożyczyli Meksykanom pieniądze. Są
to częściowo procenty, częściowo zaś kapitał.
- I to mnie mało obchodzi - wycedziła Josefa, z trudem ukrywając zadowolenie. - Czy znasz tę
piwnicÄ™?
- Tak. Czasami przynoszę z niej żywność.
- Czy jest duża?
- Nawet bardzo. Z przodu mieści się piwnica kuchenna, za nią winiarnia, dalej zaś niewielkie
wgłębienie, zabite mocnymi, żelaz-nymi drzwiami. Tam w żelaznych skrzyniach są pieniądze.
- SkÄ…d wiesz o tym?
- Miss Amy powiedziała to hacjenderowi, aby mu uprzytomnić, jak przezornie trzeba u nas
obchodzić się z pieniędzmi.
- A jeżeli ktoś się dowie o tych skarbach i wedrze się do piwnicy?
- To wykluczone. Co dzień wieczorem lord zabiera klucze od piwnic. Klucz od skrytki, w której
złożone są pieniądze, nosi przy sobie i nigdy się z nim nie rozstaje. Zamyka je wszystkie razem
w szafce nocnej.
- W tej sytuacji nikt istotnie nie może się dostać do pieniędzy.
No, widzę przynajmniej twoją dobrą wolę. Masz tu pięć dukatów. Uważaj dalej dobrze, zwłaszcza
zapamiętaj i powtórz mi dokładnie wszystko, co będzie mówione o zaginionej córce hacjendera i o
nie-jakim Marianie lub Lautreville u. Możesz odejść.
Dziewczyna zeszła z hamaka, zarzuciła szal, ukłoniła się i opuściła
113
Pantera... t. 6 - 8
pokój. Josefa nadsłuchiwała, aż umilkły kroki, potem zaczęła klaskać w dłonie i wołać:
- Zemsta gotowa, gotowa! Oby tylko Pantera Południa prędko przybył!
Ale Pantera Południa nie przybył ani tego dnia, ani następnego.
Za to trzeciego zjawił się niespodziewanie.
Josefę odwiedził znowu jej szpieg w spódnicy. Dowiedziała się, że Pedro Arbellez odjechał.
Póznym dopiero wieczorem opowiedziała to ojcu. O innych sprawach jeszcze z nim nie mówiła.
Nagle otworzyły się drzwi i wsunęła się przez nie jakaś postać tak bezszelestnie, jak cień. Josefa
krzyknęła przerażona, nawet Cortejo zerwał się na równe nogi. Wtedy nieznajomy stanął w świetle
i uspokoił ich ruchem ręki. Był ubrany w zwyczajny strój robotnika. Ciemne włosy, brunatna skóra
i rysy twarzy wskazywały, że należy do rasy indiańskiej. Był to Juan Alvarez, okrutnik zwany
Panterą Południa.
- Ach, senior Alvarez, ależ nas pan przestraszył! - powiedziała Josefa. - Czekarny na seniora od
[ Pobierz całość w formacie PDF ]