[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miał olbrzymi ogon.
l kota też. . . na miazgę? zapytał Grubin.
I panterę powiedział Sidorow. I tak już była stara. Szła do kasacji.
A wasze zwierzęta. . . Grubina sparaliżował straszliwy domysł.
Moje zwierzęta przejęły zdolności od innych przyznał Sidorow. Ty-
grysy jadły koguty, a niedzwiedzie krokodyle, nie mówiąc już o innych stworach.
Ale po co? Po co? zakrzyknął zrozpaczony Grubin. Co popchnęło
was do takiego wątpliwego moralnie działania?
Wątpliwego moralnie? Sidorow rozprostował ramiona i jakby stał się
wyższy. Nie ma wątpliwej moralnie nauki! Nauka sama dyktuje swoje reguły.
Jeśli jest odkrycie, to należy je wykorzystać. Nie ma drugiej możliwości! Jeszcze
mnie uznają i dadzą Nobla, albo przynajmniej nagrodę państwową.
A ten wasz przyjaciel. . . Ramakriszna? zapytał Grubin, który odczuwał
coraz silniejszy lęk przed treserem.
41
Mojemu drogiemu Ramakrisznie przydarzył się dramat. Wziąłem go do
siebie na asystenta wykonywaliśmy wspólne doświadczenia na moich treso-
wanych pupilach. I pewnego razu Ramik nażarł się słoniowego ekstraktu i wszedł
do klatki z lwami. Myślał, że żaden lew nie odważy się go tknąć. . . myślał, że
każdego może rozdeptać. No, w sumie, przecenił swoje siły.
Czy był pijany? zapytał Grubin.
Ani kropelki nie miał w ustach! Oni tam w tych Indiach nie piją. Czasem
tylko odrobinkę. Sidorow odwrócił wzrok, na jego twarzy widać było wyraznie
fałsz.
A rozpuszczalnik przeszedł w wasze ręce?
Jaki rozpuszczalnik?
Z kameleonów i nefrytowego pyłu?
-śśśśśśś! Chcesz, żeby ktoś usłyszał?
Jeśli nawet usłyszą, to nie zrozumieją. . . No dobrze, to ja się żegnam.
Sasza, gdzie idziesz?
Do domu.
Przecież dopiero zacząłem opowiadać!
Ale to mnie już nie interesuje powiedział szczerze Grubin. Ja my-
ślałem, że wyście je naprawdę wytresowali, własnoręcznie. A okazuje się, że to
kasza z sosem z nefrytu z kameleonami!
Nie, Sasza, ja cię tak łatwo nie puszczę powiedział Sidorow i objął
Grubina za ramiona. Nie mogę pozbyć się przyjaciela w tę niespokojną noc.
Muszę się z tobą podzielić planami na przyszłość.
Nie trzeba!
Ja wiem lepiej, co trzeba, a co nie powiedział Sidorow, a potem ryknął
tak, że Grubinowi zadrżały kolana.
Sidorow roześmiał się.
Z moimi niedzwiedziami skonsumowaliśmy jednego tygrysa. Mięso było
twarde dwa młynki do mięsa połamałem, dasz wiarę? Teraz w moim numerze
niedzwiedzie skaczą na dwadzieścia metrów. Ja też mogę. Pokazać ci?
Nie trzeba. Już mi pokazywałeś.
Zbliżali się do cyrku przed nimi płonęły jego nocne światła.
Wiem, dlaczego się dąsasz powiedział Sidorow. Myślisz, że jestem
egoistą, że wszystko dla siebie! A nieprawda! Ja taki nie jestem! Ja chcę dla ludzi,
dla narodu, dla ludzkości, żeby wszystko mogli i potrafili! %7łeby dzieci można
było nakarmić rybami, a one nie topiłyby się nawet jako niemowlęta. Niektórych
można by było nauczyć latać. Dlaczego niby nie? A Czerwonemu Kapturkowi
posłuchaj, jakie jaja Czerwonemu Kapturkowi zaszczepić charakter wilka
on siÄ™ do niej wyszczerzy, a ona do niego jeszcze mocniej!
W tym momencie Sidorow zaczął się tak mocno śmiać, że w pobliskim domu
otworzyło się okno i rozległ się kobiecy krzyk:
42
Bo milicję zawołam! Spać nie dajecie!
No to dlaczego nie spieszycie się uczynić ludzkość szczęśliwą? zapytał
Grubin. Jesteście młodzi, a młodzi mają u nas priorytety. Co was powstrzymu-
je?
Ech, Sasza, Sasza, nie wyczuwasz ty prawdziwego rzeczy położenia! Gdzie
mam pójść ze swym epokowym odkryciem?
Do Akademii Nauk powiedział Grubin. Dokąd jeszcze?
A oni mnie zapytajÄ… w jakim instytucie opracowywano ten temat na-
ukowy? Kto był waszym naukowym promotorem?
Ale wy im wyjaśnicie jak to wszystko było o Indiach. . . o Ramakrisznie!
A będziesz mnie odwiedzał w domu wariatów? zapytał Sidorow.
Pomarańcze będziesz przynosił?
Pokażecie im! Pokażecie wyniki!
Sidorow wydał z siebie głębokie i smutne westchnienie.
Ech, Sasza powiedział. Przyznam ci się, usiłowałem już wpłynąć na
świat nauki. Czyja nie rozumiem, że z takim odkryciem mógłbym stać się sławny?
Nie chcę, by odkrycie wpadło w ręce militarystów. To normalka jestem zwy-
czajnym radzieckim człowiekiem, chciałbym przez społeczność naukową osią-
gnąć przysługującą mi sławę.
No to osiągajcie! powiedział Grubin.
Ale ja mam tylko szkołę cyrkową skończoną, nie rozumiesz tego?! To jest
dramat! Muszę mieć dyplom uniwersytetu. Muszę mieć talent fizyka czy w naj-
gorszym wypadku matematyka. Wtedy zdam eksternistycznie egzaminy, wtedy
docenta dadzą, a do członka akademii to już rzut beretem.
Sidorow pociągnął nosem i oczy mu rozbłysły poważnym oraz surowym świa-
tłem.
A jak nie dadzÄ…, ucieknÄ™ za granicÄ™.
Po co?
Tam do ludzi odnoszÄ… siÄ™ bardziej humanitarnie. UrzÄ…dzÄ™ siÄ™ w Iranie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]