[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wieśniaka. Powierzyłem mu liścik do ambasadora tylko z dwoma
zaszyfrowanymi słowami, uzgodnionymi z adresatem. Nareszcie
wyruszyłem sam drogą do Kwidzyna,29 małego miasteczka na
ziemiach króla pruskiego. Jakże wielka była moja radość z
uwolnienia się od tych łotrów towarzyszących mi dotychczas!
Zadowolenie, jakie odczuwałem ze znalezienia się poza zasięgiem
strzałów moich nieprzyjaciół, nie dorównywało przyjemności
nieoglądania przy sobie tych niegodnych przewodników, których
musiałem wystrzegać się prawie tak samo jak nieprzyjaciół.
Po przybyciu do bram Kwidzyna z łatwością uniknąłem pytań
urzędnika, który zainteresował się, kim jestem. Przejechałem przez
to miasto na wozie, śmiejąc się wiele razy z niepozornego wyglądu
mego ekwipażu. Wjazd, którego dokonywałem, nie był wcale
wspaniały, ale próżny blask nie powiększyłby odczuwanej w owej
chwili radości. Towarzyszyła mi bowiem słuszność mojej sprawy,
miłość moich poddanych, spokojne sumienie i bez wątpienia
szacunek nawet moich nieprzyjaciół. Czyż istniał poważniejszy
powód, aby zapomnieć o moim nieszczęściu? To jedynie tym, któ-
rzy zasłużyli na niedolę lub tym, którzy nie umieli znosić jej
odważnie, wolno wspominać ją z bólem.
ANEKS
I
SZCZEGÓAY TEGO, CO ZDARZYAO SI PODCZAS
PODRÓ%7Å‚Y KRÓLA STANISAAWA [LESZCZYCSKIEGO]
KTÓRY WYJECHAA Z MEUDON 22 SIERPNIA 1733
[ROKU] A%7Å‚ DO JEGO PRZYJAZDU DO POLSKI GDZIE
ZOSTAA WYBRANY NA KRÓLA 12 WRZEZNIA I
NASTPNIE KORONOWANY
22 sierpnia 1733 roku Król Stanisław wyjechał z Meudon1 w
towarzystwie pana Dandelota2 i niewielu osób i udał się do
Chantilly,3 gdzie wyznaczył mu spotkanie Strażnik Pieczęci.4
Rozstali się po dwóch godzinach; Król pojechał do Seaux,5 gdzie
pozostał chwilę. Początkowo wydawało się, ze pragnie pojechać
drogą do Chambort,6 ale potem jakby po namyśle Król
rozkazał, aby zaprowadzić go do Berny,7 do kardynała de Bissy.8
Kilka chwil przed Królem przybył tam komandor de Tianges,9
który przebrał się w odpowiedni strój i [założył] Niebieską
Wstęgę10, a następnie wsiadł do karety królewskiej i ruszył drogą
do Bretanii, gdzie jak to wiadomo zaokrętował się w
Lanvaust11. Król natomiast zdjął wszystko, co mogło spowodować
jego rozpoznanie, nałożył szatę ze zgrzebnej wełny i małą czarną
perukę; pan Dandelot zaś ubrał się nieco schludniej i tak odziani
wsiedli do niezmiernie marnego powozu zaprzęgniętego w konie
pocztowe. Wyruszyli pod wieczór i obrali drogę w kierunku
Metzu12 pan Dandelot udawał kupca, a Król jego zaufanego.
W pierwszym mieście Cesarstwa13 zmienili pojazd. W tym celu
pan Dandelot udał bardzo zmęczonego i powiedział, że pojazd jest
za mały i że potrzebuje niemieckiego powozu. Po paru chwilach
oberżysta przyszedł z nowiną, że znalazł taki. Król otrzymał
polecenie jego obejrzenia i dowiedzenia siÄ™ o jego cenÄ™. Po zdaniu
z tego sprawy panu Dandelotowi, ten kupił go i zapłacił. Powóz ów
był przygotowany i ten, komu
zlecono jego wykonanie, miał sprzedać go przy pierwszej spo-
sobności pod pretekstem, że nie był już potrzebny. W taki sposób
podróżowali po Niemczech. Po przybyciu do bram Berlina zostali
zatrzymani, ponieważ przyłączyło się do nich pięć innych osób;
oficer wypytywał ich o zawód, miejsce pochodzenia, dokąd jadą i
skąd przybywają. Pan Dandelot odparł na to, że jest kupcem z
Warszawy, podróżującym w sprawach handlowych i że jedzie z
Francji i Niemiec, oraz że wracają do domu, a pięć osób jadących z
nimi spotkali przed paroma chwilami. Oficer zażądał jego
paszportu,14 pan Dandelot wyciągnął portfel wypełniony
rachunkami, wyjął z niego paszport i pokazał go oficerowi, który
po jego przeczytaniu pozwolił im na dalszą podróż.
Po przyjezdzie do Frankfurtu,15 pod wieczór Król i pan Dandelot
udali zmęczonych i powiedzieli, że ich powóz jest zbyt
niewygodny; kazali właścicielowi zajazdu, aby spróbował znalezć
im wygodniejszy pojazd. Oberżysta powrócił po długich
poszukiwaniach oświadczając, że to niemożliwe wie on tylko o
jednym powozie, który odpowiadałby im, a stoi on u nieco od
czterech dni i należy do młodego cudzoziemca, który w to-
warzystwie duchownego jedzie do Warszawy.
Młody cudzoziemiec, o którym mowa, był bratankiem pana de
Monty.16 Został on wysłany do Frankfurtu pod pretekstem
odbywania podróży w oczekiwaniu na moment elekcji w istocie
wszakże po to, aby oczekiwać Króla. Młody cudzoziemiec i
kanonik nadaremnie poszukiwali sami i kazali dowiadywać się, czy
nie przybyli warszawscy kupcy, którzy dokonali zakupów dla pana
de Monty. Bardzo zaniepokojeni wrócili do oberży, gdzie
gospodarz powiedział im, że przyjechał dwuosobowy powóz z
dwoma kupcami. Kazano gospodarzowi zasięgnąć informacji i po
otrzymaniu odpowiedzi młody cudzoziemiec kazał prosić tych
kupców do siebie, a po ich przybyciu zapytał o nazwiska. Pan
Dandelot podał nazwisko i wszystkie niepokoje się rozwiały.
Zapytano ich, czy mają towary, których oczekuje pan de Monty, na
co oni odpowiedzieli, że mają dwa wozy, jadące tuż za nimi.
Pan Dandelot skarżył się na zmęczenie i niemożliwość kon-
tynuowania podróży. Powiedział, że to opózni złożenie amba-
sadorowi ważnego sprawozdania. Ofiarowano mu jedno miejsce.
Odpowiedział on, iż jego zaufany człowiek jest mu potrzebny i nie
mniej niż on sam zmęczony z uprzejmości
ofiarowano mu drugie miejsce. Natychmiast wyruszyli do War-
szawy, dokąd dotarli bez przeszkód dnia 8 września. Cala grupa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]