[ Pobierz całość w formacie PDF ]
z przepisami i biurokracją, więc mój oficer zasugerował, że może lepiej
by było, gdybym zaczęła pracować w prywatnej ochronie, gdzie
awansowałam, a potem zdegradowano mnie za naruszenie jakiegoś
przepisu. Nazywali mnie Yo-Yo". W każdym razie przeszłam do
towarzystwa ubezpieczeniowego, gdzie badałam słuszność żądań
klientów i temu podobne. Wieczorami robiłam różne kursy
komputerowe... - Zmarszczyła brwi. - Jak zdołał pan sprawić, bym
mówiła o sobie? Mieliśmy dyskutować o panu, panie Harper.
- Annie, jeżeli wrócisz do używania mojego nazwiska, uduszę cię -
rzekł Matt uprzejmie.
Roześmiała się.
- Nawet nie spróbuję, szefie.
- Po zastanowieniu może z tego zrezygnuję. Pamiętam, co zrobiłaś w
Wielkim Mervem. - Niechętnie podniósł się na nogi i podał jej dłoń. -
Chodzmy.
Splatając swoje palce z jego, Annie uśmiechnęła się. Wyglądało na
to, że w końcu zawarli rozejm. Wreszcie zawieszenie broni.
RS
99
Wolała nie zadawać sobie pytania, jak długo to potrwa.
Okazało się, że rozejm miał trwać niecałą godzinę.
RS
100
Rozdział 8
Matt i Victoria stali po obu stronach biurka, opierali się o nie dłońmi
i patrzyli sobie w oczy, kiedy Josette wprowadziła Annie do gabinetu
szefa.
- Nie - mówił Matt do matki. - Nie, Victorio. Koniec z tym. Tu i
teraz.
- Zlekceważysz mnie? - pytała Victoria. - I radę? Matt cofnął się
lekko, a potem kiwnął głową.
- Zwołam zebranie i wszystko wyjaśnię.
Annie zmarszczyła brwi. Czyżby Matt mimo wszystko zamierzał
skorzystać z prawa veta? - pomyślała. - Czy był taki miły podczas
lunchu tylko po to, by teraz mnie wyrzucić?" Odchrząknęła i zwróciła
na siebie uwagÄ™.
- Czy wzywał mnie pan, panie Harper?
Poderwał głowę i rzucił jej pełne wściekłości spojrzenie.
- Nie, nie wzywałem pani, panno Brentwood.
- Ja to zrobiłam - powiedziała Victoria, prostując się i posyłając
Annie uspokajający uśmiech.
Dziewczyna nie była zaskoczona, widząc w oczach starszej kobiety
błysk determinacji. Ale dostrzegła w nich także zagadkowe iskierki
tajemniczej satysfakcji.
- Annie, odejdz -- rzekł Matt stanowczo.
- Annie, ani się waż - zaprotestowała Victoria. - Zostań.
Precz z białą flagą - pomyślała Annie. - Wznieśmy bojowy
sztandar! PowiedziaÅ‚: »Odejdz«. Po tym czarujÄ…cym lunchu.
»Odejdz«". PoczuÅ‚a siÄ™ jak irytujÄ…cy komar, którego siÄ™ odgania. I byÅ‚a
wściekła.
- Zostań. Odejdz. Zostań. Odejdz. Dlaczego nie znajdziecie sobie
wielkiego noża i nie udacie się do lokalnego Salomona? - warknęła. -
Albo, skoro to kraj kowbojów, może przywiążcie mnie do dwóch
ogierów, które pogalopują w przeciwnych kierunkach? O co chodzi tym
razem?
Victoria wyprostowała się, odchyliła głowę w tył i roześmiała się na
całe gardło.
- Och, lubię tę kobietę! - powiedziała, kiedy się uspokoiła.
RS
101
- No? - żądała odpowiedzi Annie, krzyżując ręce na piersi. Mam
dość - pomyślała. - Jak mogę rozwiązać tę głupią sprawę, skoro
potencjalna ofiara wcale mi w tym nie pomaga?"
Zdając sobie sprawę z tego, że utracił wcześniejsze porozumienie z
Annie, Matt był wściekły na matkę. Równocześnie wiedział, że
dziewczyna stanie po stronie Victorii, i to go irytowało. Tak naprawdę
jednak niepokoiła go myśl o nocy z Annie... bez przyzwoitki.
- Muszę jechać do Forth Worth - powiedział, wychodząc zza biurka i
udając się w stronę barku. - I jadę sam -dodał, nalewając sobie
bourbona.
- Nie jedziesz sam. Zabierasz Annie - odparła Victoria. -
Zarezerwowałam wszystko dla was obojga. A skoro już nalewasz, to
może zapytałbyś dam, czy nie mają na coś ochoty. Ja poproszę o gin z
tonikiem.
- Ja dziękuję - powiedziała Annie przez zaciśnięte zęby, będąc na
granicy cierpliwości. - Bez tego kręci mi się w głowie.
Matt wrzucił do szklanki trochę lodu i zaczął przygotowywać drinka
dla matki.
- Po prostu odwołasz tę rezerwację. Pójdę na to przyjęcie i nawet na
balet Ale nie zamierzam ciągnąć ze sobą Annie.
Annie otworzyła usta, by o coś zapytać, ale nie udało się jej
wykrztusić ani sylaby.
- Matthew, czy naprawdę oczekujesz, że ona rozwiąże tę sprawę,
siedząc przed komputerem i przeglądając akta? zapytała Victoria,
podchodzÄ…c do jednego z foteli i siadajÄ…c.
- Czego może się dowiedzieć, spędzając całe wieczory w twoim
apartamencie i nie widując nikogo oprócz Judith? Nie zna wcale twoich
przyjaciół i partnerów handlowych. Musi zobaczyć cię w akcji!
- Czy sądzisz, że jestem kompletnym idiotą? - zapytał Matt, podając
matce kieliszek. Opadł na sofę. Swój kieliszek trzymał niedbale w obu
dłoniach. Aokcie oparł na kolanach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]