[ Pobierz całość w formacie PDF ]
któremu cały roóaj luóki widocznie jest podległy, skoro ja, ja nawet, nie zdołałam
go uniknąć.
Ach, więc to o pani& I lękasz się!& O cóż choói?
Margrabio, choói o& jestem w rozpaczy; ciebie przywiodę do rozpaczy&
wszystko dobrze zważywszy, lepiej byłoby zmilczeć.
Nie, droga przyjaciółko, mów; czy na dnie serca miałabyś mieć dla mnie ta-
jemnicę? Czyż nie było pierwszym z naszych układów, iż dusze nasze będą otwarte
dla siebie bez zastrzeżeń?
To prawda i oto, co mi ciąży; wyrzut ten pomnaża jeszcze ciężar innego, o wiele
ważniejszego, jaki muszę sobie czynić. Czy nie spostrzegasz, margrabio, że góieś się
poóiała moja dawna wesołość? Straciłam apetyt; p3ę i jem jedynie z rozsądku; nie
mogę sypiać. Nasze najbaróiej poufne zabawy nie cieszą mnie. W nocy rozmawiam
sama ze sobą, pytam siebie: Czyżby stał się mniej godnym uczucia? Nie. Czy masz mu
do zarzucenia bodaj ślad niewierności? Nie. Czyżby czułość jego dla ciebie osłabła?
Nie. Dlaczegóż tedy, skoro przyjaciel jest zawsze ten sam, serce twoje zmieniło się
dla niego? Tak bowiem jest; nie sposób tego ukrywać przed sobą; nie oczekujesz go
już z tą samą niecierpliwością; nie odczuwasz tej radości na jego widok; niepokoju,
kiedy zbyt długo nie wraca; słodkiego wzruszenia na turkot jego pojazdu, kiedy go
oznajmiano, kiedy wchoóił w drzwi, tego już nie odczuwasz&
Jak to, pani?
Pani de La Pommeraye zakryła oczy dłońmi, pochyliła głowę i zamilkła na chwilę,
po czym dodała: Margrabio, przygotowana byłam na twoje zóiwienie, na wszystkie
gorzkie słowa, jakie usłyszę. Margrabio! oszczędz mnie& Nie, nie oszczęóaj, po-
wieó wszystko, wysłucham z poddaniem, zasłużyłam na to. Tak, drogi margrabio,
to prawda& Tak, jestem& Ale czyż nie dość nieszczęścia, iż stała się rzecz sama, aby
de is dide ot KubuÅ› fatalista i jego pan 60
dorzucać jeszcze do niej wstyd, wzgardę dla własnego fałszu, gdybym udawała przed
tobą? Ty jesteś ten sam, ale twoja przyjaciółka się odmieniła: poważa cię, szacuje ty-
leż, i więcej niż kiedykolwiek; ale& ale kobieta jak ona, przyzwyczajona badać ściśle
wszystko, co się óieje w najbaróiej tajemnych zaułkach jej duszy i nie łuóić samej
siebie w niczym, nie może ukryć przed sobą, że miłość uleciała. Odkrycie straszne,
niemniej wszelako prawóiwe. Margrabina de La Pommeraye, ja, ja, niestała! pło-
cha!& Markizie, wpadn3 w gniew, szukaj nazw najbaróiej zelżywych, sama już sobie
je dałam; rzuć mi je w twarz, gotowa jestem przyjąć wszystkie& wszystkie, z wyjąt-
kiem miana kobiety fałszywej; tego oszczęóisz mi, mam naóieję, w istocie bowiem
nie jestem niÄ…& ono o ta iego i ie a ili spo oju t o
u na et nie g nie a goÅ› i i g si aje e ni nie b ie o obot a e
litoÅ› i go n jest obieta ego fa u as a g a s o onego tu ana a a
To rzekłszy, pani de La Pommeraye osunęła się na fotel i zaczęła szlochać. Margrabia
rzucił się do jej kolan i rzekł: Jesteś pani kobietą uroczą, godną uwielbienia, kobietą
rzadką. Twoja szczerość, uczciwość, upokarza mnie: powinienem umrzeć ze wstydu.
Ach! jaką wyższość daje ci ta chwila nade mną! Jaka mi się zdajesz wielka, a jakim ja
sam sobie małym! ty, pani, obwiniłaś się pierwsza, podczas gdy ja pierwszy stałem się
winny. Moja przyjaciółko, szczerość twoja porywa mnie za sobą; byłbym potworem,
gdyby mnie nie porwała. Otóż wyznam ci, że historia twego serca jest słowo w słowo
historią mego. Wszystko, co ty sobie mówiłaś, i ja sobie powieóiałem również; ale
milczałem, cierpiałem i nie wiem, kiedy miałbym odwagę się odezwać .
Prawdę mówisz, margrabio?
Najprawóiwszą; nie zostaje nam nic, jak tylko sobie powinszować wzajemnie,
iż w jednym i tym samym czasie zgasło w nas kruche i zwodnicze uczucie, jakie nas
łączyło.
W istocie, cóż za nieszczęście, gdyby moja czułość miała przetrwać, wówczas
gdy twoja minęła!
Albo gdyby we mnie wygasła ona najpierw.
Masz słuszność, czuję to.
Nigdy mi się nie zdałaś równie uroczą, równie piękną, jak w tej chwili; i gdyby
doświadczenie przeszłości nie uczyniło mnie oględnym, mniemałbym, iż kocham cię
więcej niż kiedykolwiek . I margrabia, mówiąc w ten sposób, ujął jej ręce i całował
je& ono o ta Kupie e s o oba ejest e ejest
osta osta a ju . Pani de La Pommeraye, dławiąc śmiertelny żal, jaki targał
jej serce, podjęła rozmowę i rzekła:
Cóż tedy bęóie z nami, margrabio?
Nie zawiedliśmy wzajem swego zaufania; ty, pani, masz prawo do pełni mego
szacunku; ja, mniemam, również niezupełnie straciłem prawa do twego: bęóiemy się
widywać nadal; bęóiemy zażywać ufności płynącej z najtkliwszej przyjazni. Oszczę-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]