[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Udało mi się przetrwać świąteczny dyżur bez żadnych
incydentów. Wprawdzie Sunny co pięć minut pytała mnie, co się stało,
ale i tak wolałam to od słuchania krzyków i narzekań mamy na jej
życie i okropne święta. Unikałam doktora Benneta, jak mogłam, bo
choć obiecałam, że pójdę z nim na sylwestra, i nie chciałam
rozczarować Sunny, intuicja wyraźnie podpowiadała mi, że powinnam
to odwołać. Byłam zbyt rozdygotana, zbyt nerwowa po tym, co zaszło
z Nashem, żeby łudzić się, że wrócę z tej randki bez żadnych
psychicznych obrażeń.
Kiedy nadeszła pora powrotu do domu, spojrzałam na telefon i
skrzywiłam się, bo zobaczyłam, że nie odebrałam połączenia od Nasha.
Nie zostawił wiadomości na poczcie głosowej, ale przysłał SMS-a, z
prostymi słowami:
„Wesołych Świąt, Santa”.
Byłam mu winna wyjaśnienie. Wiedziałam o tym, ale wydawało
mi się, że nie dam rady tego zrobić. Z trudem wysławiałam się nawet
wtedy, kiedy przedmiot rozmowy nie miał w sobie nic żenującego czy
kłopotliwego. Jak miałam mu więc powiedzieć, że nie tylko jest
pierwszym facetem, z którym było mi tak dobrze, ale sprawił, że w
ogóle nabrałam ochoty na seks? Jak miałam wyjaśnić, że to właśnie mi
się nie podoba z powodu okropnych rzeczy, które powiedział o mnie
wiele lat temu, i z powodu tego, jak się potem czułam? Jak miałam mu
wytłumaczyć, że nie chcę go lubić, nie chcę czuć do niego niczego
poza odrazą, bo odepchnął mnie brutalnie w liceum, co naznaczyło
mnie na całe życie? Czy w ogóle potrafiłby zrozumieć, że przez jego
młodszą wersję, przez bolesne wspomnienia związane z tym, co zrobił,
nienawidzę być naga przy innej osobie, nie cierpię czuć się wystawiona
na widok i bezbronna, i właśnie dlatego seks jest zawsze czymś
skomplikowanym i strasznym?
Nie, nie mogłam mu tego wszystkiego wytłumaczyć, bo tak
naprawdę sama tego nie rozumiałam. Kiedy cała moja niechęć do niego
zmieniła się w coś, co kazało mi się na niego rzucać przy każdej
nadarzającej się okazji? I przede wszystkim czy to znaczy, że jestem
gotowa wybaczyć mu grzechy przeszłości? Nie znałam odpowiedzi na
te pytania, a od rozmyślania o nich bolała mnie głowa.
Nie odpowiedziałam na tego SMS-a ani na następnego, w którym
pytał, czy wszystko w porządku, ani kolejnego z pytaniem, czy
moglibyśmy się spotkać. Po prostu go ignorowałam. Phil uznał, że
skoro poczuł się lepiej na tyle, by iść na ślub Rule’a i Shaw, może
równie dobrze wrócić do domu, nie musiałam się więc już martwić, że
wpadnę na Nasha w szpitalu. Na myśl o tym miałam ochotę
jednocześnie skakać z radości i krzyczeć z frustracji. Do weekendu
przestał do mnie pisać, a ja pogodziłam się z faktem, że najwyraźniej
wybrzmiała ostatnia nuta stworzonej przeze mnie symfonii destrukcji.
Jako że sama ją skomponowałam, nie mogłam obwiniać nikogo poza
sobą.
Czas mijał szybko i nagle zaczął się kolejny tydzień i nadszedł
dzień mojej randki z dobrym panem doktorem. Teraz miałam na to
spotkanie jeszcze mniejszą ochotę niż wtedy, kiedy zgodziłam się z nim
umówić. Wycofałabym się z tego, wymyśliłabym jakąś wymówkę i [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •