[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stoszała; długie wstęgi lasów, zamykające horyzont, obciągnęły się mgłą niebieską.
Sprężycki stanął pod drzewem przydrożnym; oczy wytężył w stronę miasta. Z bi-
jącym sercem, z głową pełną myśli  czeka.
M3ają sekundy, minuty, kwadranse; deszcz mży coraz gęściejszy; lasów za mgłą
nie widać; szosa, jak okiem sięgnąć, puściuteńka&
Chłopczynę, skulonego pod drzewem i jakby zgubionego wśród wielkich, pła-
skich, bezludnych przestrzeni, ogarnia z wolna smutek. Zaczyna też mu i chłód do-
kuczać. Wybiegł ze szkoły w samym mundurku, a tu wiatr pociąga zimny, deszcz
zacina, jakby lodowymi igiełkami&
Poezja
Aby dodać sobie energii, podniecić się zapałem, powtarza półgłosem wiersze 
wiersze Syrokomli.
Góie wy, jasne dni moje, moje szkolne czasy,
Kiedy serce óiecinne z wiarą i otuchą
Do grona towarzyszów i do murów klasy
PrzylgÅ‚o²w t , przyrosÅ‚o na gÅ‚ucho?
Góie wy, drobne a wzniosłe mojej pychy cele,
By zrównać i prześcignąć najpierwszych w nauce?
Góie owo wśród igraszek serdeczne wesele,
Kiedy piłkę wysoko, wysoko podrzucę?
Kiedy w gronie swawolnym po równinach lecę,
By schwytać wyrzuconą, albo odbić w górze?
Góie pobożność i wiara w Najwyższej Opiece,
Gdy się modlę w kaplicy albo do Mszy służę?
Z serca chłopczyny smutek nie ustąpił  owszem, wzrastać się zdaje.
  Czy óisiaj świat postarzał? Czy w oczach ściemniało? &  powtarza za poetą
z tak głębokim przejęciem się, jakby mu tę skargę własne życie i własne doświadczenie
podyktowały.
A na droóe wciąż pusto. %7ładen turkot od strony miasta nie nadlatuje.
I znów sięga do pamięci  prawie na głos mówi:
Bodaj to szkolna wiara i naóieja szkolna,
Kiedy wierzyłem w przyszłość płomienistą duszą,
%7łe choć nauka trudna, choć praca mozolna,
Lecz cele nasze wielkie i spełnić się muszą!&
Wyczerpał cały zasób zapamiętanych wierszy. Teraz myśli o ich autorze.
Poeta
 Poeta& Ileż mieści się w tym słowie! Tysiące, óiesiątki, setki tysięcy zwykłych
²w ³ rak  droga bita, szlak komunikacyjny.
²w t pr g o  óiÅ›: 3os. lp cz.przesz.: przylgnęło.
Wspomnienia niebieskiego mundurka 72
luói, takich jak ja, moi koleóy i moi nauczyciele  z wyjątkiem może Chabrow-
skiego  zdobywają się na wydanie jednego poety! Toteż on do zwykłych luói nie
może być podobnym.
Wyraziwszy to głębokie przekonanie, Sprężycki zamyśla się i usiłuje wyobrazić
sobie: jak też wygląda ta naówyczajna istota?
Z portretów zna jedynie: Mickiewicza z rozwichrzonym lasem włosów na gło-
wie; Goethego²w u , który mu siÄ™ wydaje zawsze z brÄ…zu odlany, z marmuru wykuty;
Szekspira²w v , o którym myÅ›li, że byÅ‚ sam i Hamletem, i królem Lirem i Ryszardem
Trzecim²w w .
Oóywa się wreszcie głos trąbki  głos jękliwy, żałosny do ogólnej melancholii
jesiennego przedwieczerza dostrojony.
Z mgły wynurza się bryczka pocztowa  zwyczajna, zielono malowana ekstra-
poczta²w x , pęóÄ…ca szybkim kÅ‚usem po twardo ubitej szosie.
Droga w tym miejscu jest falista. O kilkaóiesiąt kroków od Sprężyckiego konie
zwalniają biegu, wjeżdżają pod górę. Już on jest w stanie rozeznać postać sieóącą na
bryczce. Ta postać zbliża się doń coraz szybciej, staje się coraz wyrazniejszą.
Poeta
Sprężycki wiói mężczyznę średnich lat z twarzą wygoloną, z długimi, ciemnymi,
wymykającymi się spod czapki i na ramiona spadającymi włosami. Jadący ma na sobie
płaszcz ciemno-zielony z peleryną, którą wiatr jesienny rozwiewa. Czapkę wcisnął
głęboko na oczy; w ustach trzyma cygaro zagasłe, o którym zda się, że zapomniał.
Sieói baróo pochylony, jakby go całego wielki ciężar przygniatał. Twarz jego wyraża
smutek i znękanie; oczy w dół spuszczone, na nic i na nikogo nie patrzą.
Na sieóeniu, obok podróżnego, leży kilka większych i mniejszych bukietów,
które podskakują, ile razy bryczka o wystający kamień uderzy.
 Więc to poeta?&  myśli chłopiec z uczuciem zawodu, a zarazem rozrzew-
nienia.
WyobrażaÅ‚ go sobie inaczej: podobnego do Margiera²w y i DÄ™boroga²x p , z dużym,
płowym wąsem, z nosem orlim, z oczyma ciskającymi pioruny.
To uczucie trwa tylko chwilę. Mary pierzchnęły  Syrokomla rzeczywisty po-
doba mu się i zachwyca go równie silnie, jak one. Jakżeby pragnął uścisnąć, ucałować
te rÄ™ce, co tyle cudnych pieÅ›ni skreÅ›liÅ‚y²x ¹!
Gdy zrównała się z nim bryczka, wychoói spod drzewa, zdejmuje czapkę i wy-
prostowany, jak przed inspektorem, w swym niebieskim, przez deszcz zmoczonym
mundurku stoi, wpatrując się w poetę wzrokiem pełnym ukochania i zapału.
Dojrzał go Syrokomla. Szybkim ruchem odrzuca cygaro, prostuje się, głowę
odkrywa  z wbitym w chłopczynę bystrym, do głębi przenikającym wzrokiem,
uśmiecha się&
Ach! Do śmierci nie zapomni Sprężycki tego spojrzenia i tego uśmiechu.
Spojrzenie jest rześkie i jakby gorące; uśmiech  pełen dobroci, a zarazem nie-
wypowieóianego, bezdennego smutku.
²w u o ann Wo gang on oe e (1749 1832)  niemiecki poeta okresu romantyzmu, dramaturg, pro-
zaik, polityk.
²w v ekspir, wÅ‚asc. Wi iam akespeare (1564 1616)  angielski dramatopisarz, poeta i aktor. Uwa-
żany za jednego z najwybitniejszych pisarzy literatury angielskiej oraz reformatorów teatru.
²w w am e r ir s ard r e i  dramaty napisane przez Szekspira, a jednoczeÅ›nie: tytuÅ‚owi
bohaterowie tych óieł.
²w x eks rapo a (daw.)  specjalna bryczka pocztowa jadÄ…ca szybciej niż zwykÅ‚a.
²w y argier  bohater poematu Syrokomli argier oema ie i .
²x p borog  bohater poematu Syrokomli ro on an bor g i s ko ne as .
²x ¹skre i (daw.)  tu: napisać.
Wspomnienia niebieskiego mundurka 73 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •