[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Oj, niedobrze - powiedział Luke. - Rzucasz wreszcie?
Pete oddał swój ostatni strzał i podszedł to tarczy, żeby wyjąć z niej
swoje trzy rzutki i zapisać wynik na tablicy obok.
- I co, jesteś gotów, żeby zmierzyć się z tarczą, czy mogę oszczędzić nam
wszystkim czasu i od razu wpisać ci zero? - powiedział tonem, który miał być
123
S
R
dla Luke'a ostrzeżeniem. Ale Luke nagle dziwnie zamilkł. Było tak, jakby cała
sala wzięła głęboki wdech.
Pete odwrócił się, żeby zobaczyć, co spowodowało tę nagłą ciszę i
zamarł.
Miała na sobie sukienkę w kolorze nieba. Jej cała postać była kombinacją
zaokrągleń i zmysłowej gracji, a gdy wzrokiem omiotła salę, wielu mężczyzn
odruchowo wciągnęło brzuch. Ona jednak nie zwracała uwagi na nikogo, to na
nim zatrzymała wzrok. Spojrzenie jej brązowych oczu było poważne i
zamyślone. A potem się uśmiechnęła. Beztroski, wyzywający uśmiech, który
wróżył kłopoty. Ktoś jęknął za jego plecami. Pete pomyślał, że to musiał być
Luke.
Podeszła do nich wolnym, zmysłowym krokiem i Pete natychmiast się
wyprostował.
- Myślisz, że to ona? - mruknął Tristan.
- Właśnie wbił sobie rzutkę w dłoń - powiedział Jake. - Tak, to ona.
Serena szukała Bennettów w książce telefonicznej i udało jej się trafić na
Jake'a. To od niego dostała numer telefonu Pete'a. Od niego również dowie-
działa się, gdzie może go znalezć, na wypadek gdyby zebrała się na odwagę,
żeby spotkać się z nim osobiście.
Zapomniał tylko wspomnieć, że Pete nie będzie sam, i że wszyscy będą
się na nią gapić.
- Czołem, panie pilocie - powiedziała, stając przed nim.
- Witaj - odparł szorstko.
Rozejrzała się wokół, omiatając wzrokiem mężczyzn, którzy stali obok
niego.
- Nie przedstawisz mnie swoim kolegom?
- Nie.
124
S
R
- W takim razie, rozumiem, że na drinka też nie mogę liczyć? - zapytała.
- Przynieś jej drinka - powiedział mężczyzna, stojący po jego prawej
stronie. Sądząc po ciemnej karnacji i zniewalającym uroku musiał być bratem
Pete'a.
- I przynieś jej krzesło - powiedział drugi.
- I wez od niej numer telefonu - powiedział trzeci i skrzywił się, gdy Pete
wcisnął mu do ręki swoje rzutki grotami w dół.
- Co tu robisz? - tylko tyle powiedział jedyny mężczyzna, którego chciała
dziś usłyszeć.
- Wyjechałeś bez pożegnania - powiedziała cicho.
- Zwykle nie jest takim gburem - powiedział jeden z nich.
- Może stracił głowę - powiedział drugi. - Jestem Tristan. A to Jake -
powiedział, wskazując tego, którego od początku obstawiała jako brata Pete'a. -
Ten z podziurawioną ręką to Luke.
Nie spodziewała się tak od razu poznać całą trójkę.
- Panowie, bardzo mi miło - Serena skinęła głową i uśmiechnęła się.
Jeśli intuicja jej nie myliła, właśnie starali się dać Pete'owi czas, żeby
ochłonął. Albo zwyczajnie się z nim drażnili. To dobrze. Wolała już jego złość
niż tę zimną obojętność.
- Właśnie wychodzili - powiedział Pete.
- Mielibyśmy sobie odpuścić taką historię? - powiedział Tristan,
wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z pozostałymi. - Chyba żartujesz.
Uwielbiam pojednania.
- W takim razie, my wychodzimy - powiedział Pete, chwytając ją za rękę
i ciągnąc w stronę wyjścia.
To nawet lepiej - pomyślała. Bardzo możliwe, że za chwilę czeka ją
ostateczne upokorzenie i wolała, żeby odbyło się to bez świadków.
125
S
R
Po wyjściu z hotelu ruszyli w stronę morza. Gdy doszli do brzegu, puścił
jej rękę, włożył obie dłonie do kieszeni i odwrócił się do niej.
- Dlaczego przyjechałaś? - zapytał.
- Zaskoczyłeś mnie swoim pytaniem, tam, na wyspie. Nie byłam na nie
przygotowana. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
- Dwa dni pózniej wyjechałaś do Aten. Moim zdaniem to dość jasna
odpowiedz.
- A gdybym wtedy poprosiła, żebyś pojechał ze mną do Aten... %7łebyś ze
mną został, żebyśmy razem ułożyli sobie życie. Zgodziłbyś się?
Wydawało jej się, że minęła wieczność, gdy stał tylko i na nią patrzył.
- Tak - odpowiedział krótko. - Tylko, że ty nie poprosiłaś.
- Bo wiedziałam, aż za dobrze, że twoje miejsce jest tutaj, a nie tam! -
odcięła się, a chłód w jego oczach ugodził ją do żywego.
- Potrzebowałem cię. Może nie dość wyraznie ci to okazałem. Kocham
cię. Zrobiłbym wszystko, żeby z tobą być. Wyjechałem tylko dlatego, że
pomyślałem, że ty mnie nie chcesz. %7łe wolisz się nie wiązać - odwrócił się od
[ Pobierz całość w formacie PDF ]