[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdy pochwycił jej spojrzenie w lustrze, uśmiech-
nął się, a Chloe odwzajemniła uśmiech i szybko
odwróciła wzrok. Steven był przyzwyczajony do
tego, że kobiety patrzą na niego z uwielbieniem, ale
Chloe nie chciała być zaliczona do tej kategorii. Była
wszak jego osobistą asystentką i musiała twardo
stąpać po ziemi, pamiętając, że on jest jej pracodaw-
cą. Dotychczas nigdy nie było z tym problemu.
Steven zawsze zachowywał się tak, jak przystało na
służbowe relacje, a ona widziała w nim jedynie
swego szefa.
Teraz jednak zaistniała jakby nowa sytuacja. Pod-
czas weekendu Chloe przekonała się, że Steven jest
ciepły i bardzo miły... Amoże sprawił to ten pocału-
nek... ta chwila, którą oboje uznali za szaleństwo...
Sama nie była pewna. Ale ten pocałunek wspominała
raz po raz, zwłaszcza w niewłaściwych momentach,
jak choćby teraz. Powiedziała sobie, że musi się
wziąć w garść. Przecież nie jest taka głupia, żeby
70 KATHRYN ROSS
się decydować na romans z własnym szefem, w któ-
rego życiu na dodatek jest tak fantastyczna kobieta
jak Helen. Pewnie dziÅ› rano pogodzili siÄ™ przez
telefon.
Na parkingu Steven odblokował pilotem drzwi
swego czarnego BMW. Gdy do niego podchodzili,
w ciszy głośno rozbrzmiewały ich kroki.
Chloe, a może jesteś głodna? zagadnął ją
Steven, kiedy wsiadali do samochodu. W pracy
jedliśmy tylko lunch, więc może wstąpilibyśmy do
Waterside? Co ty na to?
Waterside był jednym z najbardziej ekskluzyw-
nych lokali w sieci restauracji Cavendisha. Chloe
była tam kilkakrotnie w interesach, ale nigdy nie
jadła.
Już miała się zgodzić na jego propozycję, ale
w porę przypomniała sobie, że mu nakłamała, iż
wieczorem jest umówiona.
Dziękuję, ale mam tylko godzinę...
W porządku uśmiechnął się do niej Steven.
Zapalił silnik i wyjechał z parkingu, włączając się we
wzmożony o tej porze ruch. Znieg zdążył już stopnieć
w wiosennym słońcu i w powietrzu czuło się zapo-
wiedz pięknej pogody.
Pogodziłeś się z Helen? zapytała Chloe, przy-
bierając obojętny ton, chociaż w rzeczywistości pali-
ła ją ciekawość.
Nie pokręcił głową Steven, rzucając jej prze-
lotne spojrzenie. Postanowiliśmy się rozstać.
Och, przykro mi powiedziała uprzejmie
Chloe, niepewna, czy rzeczywiście mówi to szczerze.
WIECZORY W LONDYNIE 71
Bo tak naprawdÄ™ jej zdaniem Helen Smyth-Jones nie
zasługiwała na Stevena i Beth.
Nie ma czego żałować oznajmił sucho Steven.
Prawdę mówiąc, chyba od jakiegoś czasu zanosiło
się na to. Może gdybym był kawalerem, sprawy by
się inaczej ułożyły, ale jestem wdowcem i mam małe
dziecko, i myślę, że nigdy nie byłbym idealnym
partnerem dla Helen. Ona sama też przyznała, że nie
byłaby dobrą macochą, a gdybym miał się kiedyś
ożenić, to właśnie to byłoby dla mnie jednym z naj-
ważniejszych priorytetów.
Tak, naturalnie... zgodziła się Chloe.
Ale cieszę się, że możemy zostać przyjaciółmi,
bo mam o niej bardzo dobre zdanie dodał.
Przez chwilę jechali w milczeniu, aż wreszcie
Steven zatrzymał samochód przed lokalnym pubem
,,Pod różą i koroną , tuż niedaleko domu Chloe.
Odpowiada ci to miejsce?
Tak, oczywiście.
Z trudem przecisnęli się przez tłumy gości, aż
wreszcie Steven zauważył wolny stolik w rogu sali.
Wokół rozbrzmiewała muzyka z automatu i słychać
było gwar rozmów, a od czasu do czasu odzywały się
dzwonki telefonów komórkowych.
UsiÄ…dz i zajmij miejsce, a ja przyniosÄ™ drinki.
Czego byś się napiła?
Kieliszek białego wina.
Steven ruszył w stronę baru, a Chloe w przeciw-
nym kierunku.
Może dlatego, że był o głowę wyższy od innych
gości, szybko go obsłużono. Zauważyła, że kilka
72 KATHRYN ROSS
kobiet spoglądało na niego z zainteresowaniem. Po-
grążona w myślach podskoczyła na dzwięk znajo-
mego głosu.
Hej, Chloe, nie spodziewałam się zobaczyć cię
tu w dniu pracy. Jak siÄ™ masz i co tu robisz?
Chloe odwróciła się i zobaczyła, że Gillian, jej
przyjaciółka i sąsiadka z tego samego piętra, przysia-
da siÄ™ do jej stolika.
Ach, wpadłam tu tak sobie, pod wpływem im-
pulsu wyjaśniła z uśmiechem Chloe. A gdzie
Brian? Nie przyszedł z tobą?
Gra dzisiaj w piłkę. Przyszłam z Samanthą.
Wiesz, pracuje ze mną w banku. Gdzieś się tu kręci,
ale straciłam ją z oczu. Aty jesteś z Nile em, prawda?
Nie odparła stanowczym głosem Chloe. To
już sprawa definitywnie skończona, Gill.
Naprawdę trudno mi w to uwierzyć. Więc z kim
tu jesteÅ›?
Tylko z moim szefem. Poszedł do baru po
drinki powiedziała Chloe, wskazując go dłonią.
Który to? zapytała ciekawie Gillian.
Ten wysoki, z ciemnymi włosami.
Chyba nie ten fantastyczny adonis? upewniła
siÄ™ Gillian, otwierajÄ…c szeroko oczy.
Tak, to on przyznała Chloe. Przystojny,
prawda?
No-no Gillian pokręciła z podziwem głową.
Wpadliśmy tylko pogadać o interesach wyjaś-
niła pospiesznie Chloe.
Doprawdy? No to Å‚ap go szybko i nie wypusz-
czaj z rÄ…k. Jest samotny?
WIECZORY W LONDYNIE 73
Tak, ale...
Nie ma żadnego ale, jest niesamowity.
Przecież to mój szef, Gill, a poza tym on nie jest
w moim typie... Chloe przerwała w pół zdania, gdy
pojawił się przed nią kieliszek białego wina. Podnios-
ła wzrok i spojrzała prosto w oczy Stevena, a serce
zabiło jej żywiej.
Kto nie jest w twoim typie?
Ach, nikt taki odpowiedziała Chloe, oblewa-
jąc się rumieńcem. Steven, to jest moja przyjaciółka
i sÄ…siadka, Gillian Denton. Gillian, przedstawiam ci
mojego szefa, Stevena Cavendisha.
Miło mi panią poznać uśmiechnął się uprzej-
mie Steven do Gillian, która na jego widok roz-
promieniła się i wyraznie nie zamierzała opuścić ich
stolika. Steven, trzymając w ręku kufel piwa, usiadł
naprzeciwko Chloe.
Więc to pan jest szefem Chloe? Gillian po-
chyliła się ku niemu. To cudowna dziewczyna.
Drugiej takiej szukać w korcu maku.
Tak, wiem powiedział Steven z uśmiechem na
widok zakłopotania, które ujrzał na twarzy Chloe.
Ale ma za dobre serce i czasami marnie na tym
wychodzi ciągnęła Gillian.
Chloe miała ochotę zapaść się pod ziemię. Czyżby
Gillian miała troszkę w czubie?
Gillian zerknęła na nią i puściła do niej oko. Nie,
była zupełnie trzezwa. Po prostu poczuła, że ma do
spełnienia pewną misję.
Oczywiście Nile wróci, kiedy tylko zrozumie
swój błąd powiedziała, nie bacząc na konsternację
74 KATHRYN ROSS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]