[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ucieczkę, to się nie wahaj. Determinacja Ingrama, żeby ratować brata,
nie może wpłynąć na twoje postępowanie.
- Dobrze, oczywiście.
Rozłączyła się, po czym schowała telefon do kieszeni. W trakcie
rozmowy oddaliła się mniej więcej pół kilometra od domu.
Zamyślona, przyśpieszyła kroku, a po chwili puściła się lekkim
truchtem. Powinna być lojalna wobec pracodawcy.. Jej przyszłość
zależy od tego, jak dobrze wywiąże się z powierzonego zadania. Ale
wykonując rozkazy zwierzchników, ponownie dopuściłaby się zdrady
wobec Jake'a.
Zdecyduj się, nakazała sobie w duchu. Podejmij decyzję i
trzymaj się jej. Czy gotowa jesteś poświęcić dla Jake'a swą karierę?
Ryzykować zwolnienie z pracy, byleby tylko więcej go nie
okłamywać? Wciągając w płuca mrozne powietrze, zwiększyła tempo.
Biegła coraz szybciej, jakby chciała sprawdzić swoją siłę i
wytrzymałość, a przy okazji zostawić problemy daleko za sobą.
Wreszcie przystanęła. Pochyliwszy się, oparła ręce na kolanach i
oddychała głęboko, czekając, aż tętno wróci jej do normy. Jest
profesjonalistką. Gdyby stanęła po stronie Jake'a i pomagała mu w
115
Anula
ous
l
a
and
c
s
próbie ocalenia Gideona, oznaczałoby to jedno: świadome
wprowadzenie w błąd pracodawców.
No, Mario, czas na decyzjÄ™. Co wybierasz: Jake'a czy karierÄ™?
Całe życie pracowała na to, by osiągnąć obecną pozycję. Bracia jej
zazdrościli, ojciec był z niej dumny. Psiakość, zbiera same pochwały,
jest naprawdę dobra w tym, co robi; lubi swoją pracę, a jej przyszłość
w FBI wyglÄ…da optymistycznie. Z Jakiem zaÅ›...
Co ich łączy? Chemia? Seks? Nie mają wizji wspólnej
przyszłości. Ona, Maria, nic dla niego nie znaczy. Owszem, podoba
mu siÄ™ fizycznie, ale to wszystko. SÄ… jak dwa statki mijajÄ…ce siÄ™ nocÄ….
Powiodła wzrokiem po górskim krajobrazie. Podjęła decyzję.
Teraz musiała przystąpić do działania.
Jake ze smakiem zjadł lunch, a potem na zmianę przemierzał
pokój i leżał na łóżku, wpatrując się w sufit. Przez kilka godzin
przebywał na górze sam. I rozmyślał. O Gideonie. O sobie. I o Marii.
Wiedział, co musi zrobić: odnalezć brata i uwolnić go z rąk Koalicji.
Zamierzał tego dokonać bez względu na to, czy mu Maria pomoże,
czy nie.
Przede wszystkim obowiązuje go lojalność wobec nowo
odzyskanej rodziny. Musi się skupić na zapewnieniu bezpieczeństwa
swojemu rodzeństwu. Niepotrzebnie pozwala, by Maria zaprzątała
jego uwagÄ™. Podoba mu siÄ™, ale...
Boże, nie mógł uwierzyć, że kochali się bez zabezpieczenia! To
jedynie świadczy o tym, jak bardzo pożąda tej kobiety. Jeszcze nigdy
nie postąpił tak głupio. Co do Gideona... musi go ratować nie tylko ze
116
Anula
ous
l
a
and
c
s
względu na więzi rodzinne. Również dlatego, że pod naciskiem
Koalicji Gideon mógłby popełnić kolejne poważne przestępstwo. A
potem, gdyby wypełnił swoją misję, Koalicja pozbyłaby się go bez
skrupułów.
Jake westchnął. Nie może sobie pozwolić na miłość. Maria
stałaby się kolejnym pionkiem w rękach wroga. Koalicja liczy, że
zdoła wywrzeć na niego wpływ, grożąc mu śmiercią brata. Gdyby
dowiedzieli się, że darzy uczuciem Marię, jej życie również byłoby
zagrożone. Nigdy by sobie tego nie wybaczył.
Czy darzy ją uczuciem? Tak, z pewnością. Nie jest mu przecież
obojętna. Ale czy temu uczuciu jest bliżej do miłości czy do
pożądania? Pożądanie kobiety i kochanie jej nie zawsze idzie w parze.
Tarę kochał i pożądał, ale nigdy nie przeżył z nią takiej rozkoszy jak z
Marią. Zresztą nawet gdyby z Marią nie łączyła go żadna więz
emocjonalna, to i tak nie chciałby jej na nic narażać.
Lekkie kroki na schodach przerwały jego rozmyślania. Usiadł na
łóżku, spuścił nogi na podłogę i spojrzał na otwarte drzwi. Po chwili
pojawiła się w nich Maria. Przystanęła w progu, jakby niepewna, czy
może wejść.
- Zacząłem podejrzewać, że wyjechałaś i zostawiłaś mnie
samego - rzekł na pół żartobliwym tonem.
Podobnie jak wiele adoptowanych dzieci, Jake podświadomie
czuł strach przed porzuceniem. Dopiero gdy poznał Violet Vaughn i
odkrył prawdę o swym dzieciństwie, zrozumiał, że matka porzuciła go
z miłości. Jeszcze nie doszedł do siebie po tych wszystkich
117
Anula
ous
l
a
and
c
s
rewelacjach, kiedy życie wymierzyło mu kolejny cios: Tara zerwała
zaręczyny. Zdawał sobie sprawę, że w sumie dobrze się stało, ale co tu
dużo mówić - gdy odeszła od niego ta, u której boku zamierzał się
zestarzeć, stracił zaufanie do wszystkich kobiet.
- Nie wyjechałabym bez ciebie - oznajmiła, wchodząc do
sypialni. - Dopóki ta sytuacja nie rozwiąże się w sposób, który
wszystkich zadowoli, ciebie, mnie, Gideona, FBI, będziemy... że tak
powiem... złączeni.
Uśmiechnął się szeroko.
- Lubię być z tobą złączony. Kąciki warg jej zadrżały.
- Ja z tobą też.
- Strasznie długo cię nie było. - Wstał. - Co robiłaś? Chyba nie
dawałaś się uwodzić naszym dwóm gorylom?
- Co to, to nie.
- Ale pewnie Lester starał się, jak mógł?
- JesteÅ› zazdrosny?
Parsknął śmiechem.
- O Lestera? Nie. Bo wiem, jakie obrzydzenie w tobie wywołuje.
Ale o każdego innego faceta byłbym zazdrosny. Mam zaborczą
naturÄ™.
Wpatrywała się w niego zaskoczona.
- Co? Brak riposty? Jak tak dalej pójdzie, to mnie nigdy nie
zaszachujesz.
- Nie sądzę, żebym potrafiła. Co najwyżej może kiedyś
zremisuję. Czy partia szachów może się skończyć remisem?
118
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Może. Patem. To się dzieje wtedy, kiedy przeciwnik nie ma
możliwości ruchu. Wtedy gracze przerywają grę.
- Myśmy jednak nie doszli do takiego punktu, prawda? Oboje
chcemy nadal grać.
- Owszem. I nie wyobrażam sobie, żeby któreś z nas miało się
dobrowolnie poddać. Wiesz co? Muszę cię kiedyś nauczyć grać w
szachy. Myślę, że byłabyś groznym przeciwnikiem.
Ruszyła w jego kierunku. Właśnie na to czekał - by wykonała
pierwszy krok. Zatrzymała się pół metra od niego i utkwiła w nim
wzrok.
- Mam ci coÅ› do powiedzenia.
- Coś ważnego, sądząc po twoim tonie.
- Gretchen złamała szyfr Koalicji. Nie, nie podniecaj się. Słuchaj
dalej. Agenci FBI udali się tam, gdzie Gideon miał być
przetrzymywany. Niestety, zanim dotarli na miejsce, zdążyli go
przenieść gdzie indziej.
- Chryste! Tylko mi nie mów, że zmienili szyfr i jesteśmy z
powrotem w punkcie wyjścia.
- Nie całkiem. Przyjrzał się jej uważnie.
- Kazano mi cię jak najszybciej stąd wywiezć -dodała cicho.
- Wiesz, że nigdzie nie pojadę. Dopóki nie uwolnimy Gideona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •