[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rozpaczliwie usiłowała tchnąć trochę życia. Ale nie sposób ożywić czegoś,
co już jest martwe.
I wszystko się zawali, jeśli znikniesz z rancza na...
Zerknęła na zegarek. Trzydzieści sześć godzin? Proszę cię tylko o
tyle, Cruz. Głupie półtora dnia. Czy nie była warta chociaż tyle? I tej
106
RS
odrobiny wysiłku? Dlaczego zawsze znajdowała się na szarym końcu listy
priorytetów?
Cruz wysiadł z samochodu i trzasnął drzwiczkami trochę głośniej, niż
zamierzał. Był w parszywym humorze, gotów lada moment wybuchnąć. W
warunkach idealnych ta rozmowa w ogóle nie miałaby miejsca. Na ranczu
byłoby wystarczająco dużo ludzi, aby zastąpić Hanka.
Ale sytuacja była daleka od ideału. Może kiedyś będzie do niego
zbliżona, lecz na razie twarda rzeczywistość dyktowała warunki. Dlaczego
Savannah nie mogła tego pojąć?
Obszedł auto, aby pomóc jej wysiąść, lecz ona już to zrobiła.
Prosisz o dużo więcej.
Niby o co, Cruz? Nie spodobał się jej ton męża. Jej cierpliwość
była na wyczerpaniu. O twoją męskość? Twoją dumę?
Chociaż raz przestań się mądrzyć jak nauczycielka odparował.
To nie lekcja filozofii, tylko dzień życia w prawdziwym świecie. W tym
świecie ja muszę zarządzać ranczem i już brakowało mi jednego człowieka.
Utrata Hanka jeszcze pogarsza sprawę. Nie mogę zafundować sobie urlopu,
bo taką mam fantazję. Jest za dużo roboty.
Pohamował swoją frustrację. To, co się działo, nie było winą
Savannah. Wyżywał się na niej, ponieważ wyprowadził go z równowagi
rozwój wypadków.
Słuchaj, nie chcę na ciebie wrzeszczeć, ale niczego nie ułatwiasz,
działając mi na nerwy.
Ja działam ci na nerwy? Patrzyła na niego z niebotycznym
zdumieniem. W jego ustach zabrzmiało to tak, jakby była sekutnicą
wykłócającą się o jakieś głupstwo. A przecież usiłowała tylko skłonić go do
107
RS
zrozumienia, co siÄ™ z nimi dzieje! I kto tu plecie bzdury? Cruz, ja
naprawdę staram się ratować nasze małżeństwo.
Nie przesadzaj. Zbył ją machnięciem ręki.
Savannah miała ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, że wcale nie
przesadza, że znalezli się w kryzysowej sytuacji, a on jest zbyt
krótkowzroczny, aby to dostrzec lub przyjąć do wiadomości. Wiedziała
jednak, że podniesiony ton do niczego dobrego nie prowadzi. Podobnie jak
sugerowanie winy Cruza. To tylko zaogniłoby sprawy.
Przecież i tak zamierzałeś nająć jeszcze jednego pomocnika...
Rozpaczliwie próbowała przemówić mu do rozsądku.
No właśnie. Już przedtem brakowało mi ludzi.
A czyja to wina? Savannah ugryzła się w język, aby nie zadać tego
pytania. Owszem, z pieniędzmi było krucho, lecz gdyby nowy pracownik
mieszkał na ranczu, to jego wynagrodzenie byłoby mniejsze i mogliby
zatrudnić jeszcze jednego. Poza tym robota posuwałaby się szybciej,
umożliwiając trenowanie większej liczby koni. Ale Cruz strasznie zwlekał.
Sam niegdyś pracował na cudzym ranczu i nadal postrzegał świat z tej
perspektywy. Pamiętał jakość swojej pracy i dlatego miał niebotyczne
wymagania w stosunku do potencjalnych pomocników. Takie podejście
oczywiście bardzo utrudniało rekrutację siły roboczej.
Więc najmij kogoś. Przestań wybrzydzać i zatrudnij kogokolwiek.
Z miejsca, gdzie stała, widziała stajnie i konie za ogrodzeniem. Billy i Jaime
właśnie czyścili te, które Cruz przygotowywał do sprzedaży pod koniec
miesiąca. Jej zdaniem obaj pomocnicy przerośli oczekiwania, lecz Cruz nie
szafował pochwałami. Zawsze był taki uparty jak osioł? Czy dawniej tego
nie dostrzegała, bo miłość tak bardzo ją oślepiła? Najwyżej ich zwolnisz,
jeśli się nie sprawdzą. W przeszłości tak robiłeś.
108
RS
Zapomniała o rzeczy oczywistej, pomyślał.
To nie rozwiÄ…zuje sprawy weekendu.
Billy i Jaime dadzą sobie radę. Nie są parą miejskich kowbojów od
parady, którzy przypadkiem zabłądzili w naszej okolicy i nie mają pojęcia,
co to praca na ranczu.
Dawali sobie radę, bo Hank ich pilnował.
Aha, tu cię mam. Savannah uśmiechnęła się triumfująco.
Myślałam, że nie nadawał się na twojego zastępcę oświadczyła
słodko.
Wykręcasz kota ogonem.
To ty bez przerwy zmieniasz wersję. W zależności od okoliczności.
Pamiętasz, jak ci powiedziałam, żebyś awansował Hanka do rangi zastępcy?
dodała na widok niepewnej miny Cruza. Twoim zdaniem wcale się nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]