[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wujka.
Bał się z kimkolwiek związać i założyć rodzinę. Obawiał się, że znów
prędzej czy pózniej podjąłby błędną decyzję, przez którą jego żonie lub
dziecku stałaby się krzywda. Wystarczy, że przez niego zginęła Emily, a jej
siostra została ciężko ranna.
Spojrzał na trzymane na ramieniu maleństwo. Wychowywanie dziecka
to tak olbrzymia odpowiedzialność! Czy zdołałby jej sprostać? Czy umiałby
przewidzieć wszystkie skutki swoich decyzji?
48
RS
Wolał nie ryzykować. Nie byłby w stanie dalej żyć, gdyby znowu
zdarzył się wypadek ukochanej przez niego osobie.
- Czy wszystko w porządku? - spytała Samantha, widząc jego minę.
Weszła do pokoju.
- W jak najlepszym - skłamał.
- Patrzyłeś tak ponuro... - Ujęła jego dłoń. Morgan poczuł się, jakby
podłączono go do prądu.
Ogarnęła go panika. Samantha pociągała go tak jak żadna kobieta w
ciągu minionych sześciu lat. Pragnął jej, i to nie tylko w czysto fizycznym
sensie. Była dobra, sympatyczna, delikatna i tak bardzo piękna! Właśnie o
takiej kobiecie marzył. Oddał jej Timmy'ego.
- Zaraz przyjdę na kolację - powiedział. - Ale mam jeszcze kilka
drobnych rzeczy do zrobienia.
Samantha wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami.
Zawstydzony, poszedł szybkim krokiem do gabinetu. Zamknął za sobą
drzwi i wyjrzał przez okno na góry, za którymi zapadał zmierzch.
Nie miał wątpliwości - był zafascynowany Samanthą. Póki u niego
była, musiał zająć się czymś poza domem. Na ranczu nie brakowało pracy
od rana do póznego wieczora. Postanowił więc pracować co dzień do
upadłego i jak najmniej widywać Samanthę.
- Dziękuję ci, Annie. Dzisiejszy wieczór był dla mnie naprawdę
wspaniały! - powiedziała Samantha, kiedy Annie i Brant zbierali się do
wyjścia.
- Dla mnie też, kochanie! - odpowiedziała Annie, przytulając ją. -
Pamiętaj, gdybyś czegokolwiek potrzebowała, dzwoń do mnie bez namysłu.
49
RS
- Uśmiechnęła się. - Zwłaszcza gdybyś potrzebowała kogoś, kto
posiedziałby z Timmym.
- Będę pamiętała - zapewniła z ciepłym uśmiechem Samantha.
Annie przy kolacji ogłosiła uroczyście, że będą mieli z Brantem
dziecko. Zaraz potem zaczęli wypytywać Samanthę o ciążę, poród i opiekę
nad noworodkiem, chcąc się jak najwięcej dowiedzieć. Morgan niemal się
nie odzywał. Samantha nie znała go jeszcze na tyle dobrze, żeby stwierdzić,
czy coś go trapiło, czy też po prostu w większym towarzystwie był ma-
łomówny.
Kiedy Brant i Annie wyszli, Samantha wróciła do salonu, gdzie spał
Timmy. Chciała chwilę posiedzieć na wygodnej kanapie, aby odpocząć,
zanim zaniesie dziecko na górę. Pomyślała, że są teraz z Morganem sami we
troje, jak rodzina.
- Twój brat i jego żona są bardzo mili - powiedziała, rozłożywszy na
kanapie kolorowy indiański koc.
- Annie jest rzeczywiście bardzo miłą osobą -zgodził się Morgan,
podchodząc do kominka i dokładając pachnących drew do ognia. - A z
Brantem jest różnie, dziś zaprezentował ci się od najlepszej strony - dodał,
uśmiechając się złośliwie.
Samantha od razu stwierdziła, że Morgan i Brant są w bardzo zażyłych
stosunkach, jeśli nawet lubili się przekomarzać. Zazdrościła im tego. Zawsze
chciała mieć brata lub siostrę, kogoś, z kim miałaby wspólne wspomnienia.
- Zmęczyłam się - powiedziała, czując się nagle samotna jak nigdy. -
Pójdę z Timmym na górę.
Morgan przyskoczył i natychmiast podniósł nosidełko z dzieckiem.
50
RS
- Nie powinnaś na razie nosić go sama... - tłumaczył się. - Nosidełko
razem z Timmym sporo waży. Nie możesz się przemęczać.
- Bez przesady - odparła i ziewnęła.
- No widzisz? - skomentował Morgan, lekko dotykając jej pleców.
Ruszyli ku schodom.
- Aż tak znasz się na medycynie? Chyba nie ukończyłeś w ciągu trzech
dni zaocznych studiów lekarskich? - zażartowała.
- Nie, ale w nocy, kiedy urodziłaś Timmy'ego, przeczytałem książkę o
ciąży i porodzie.
- Poważnie? - Samantha była coraz bardziej zachwycona Morganem.
Zaniósł Timmy'ego do ich pokoju i postawił nosidełko na łóżku.
- Proszę cię, nie przemęczaj się jutro tak jak dziś - powiedział jeszcze.
Chciała go jakoś zatrzymać. Położyła dłoń na jego plecach i odezwała
siÄ™:
- Morgan... ?
Czuła wielką potrzebę podziękowania mu za wszystko, co zrobił dla
niej i Timmy'ego w ciągu minionych paru dni. Dotąd nie wyraziła swojej
wdzięczności dostatecznie mocno.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]