[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Anna odłożyła słuchawkę, czując ulgę, że Lorna jest cała i zdrowa, a
zarazem zawód, że zobaczy ją trochę pózniej.
Szła właśnie przez hol do sypialni, by się ubrać, gdy usłyszała
pukanie do drzwi. Zastygła, zastanawiając się, kto to może być. A nuż
Al Lacey? Na wszelki wypadek podeszła do frontowego okna, a gdy
przez nie wyjrzała, serce podskoczyło jej z radości - na górnym
stopniu stał Hugh. Nie zważając na to, że jest w samym szlafroku,
pospieszyła, by otworzyć.
- To idiotyczne - powiedział, wchodząc do środka. Nie odrywając od
niej wzroku, nogą zatrzasnął za sobą drzwi. - Całą noc miotałem się
po pokoju i myślałem o tobie.
- Tobie też życzę dobrego dnia - zdołała wykrztusić zmieszana.
- Nie znęcaj się nade mną, Anno. I tak mi ciężko.
- A to dlaczego?
- Nie chciałem się z tobą wiązać. Liczyłem na twoją pomoc w pracy
na ranczu, a tak nic z tego, wszystko się popłacze.
- Nie mogę ci pomagać na ranczu. Już ci to mówiłam.
- Ale nie uwierzyłem ci. I nadal nie wierzę. Ale wiesz co? Przestało
mnie to obchodzić. Teraz mam w głowie tylko jedno: pragnę cię,
twojej obecności, bliskości i czułości. Pragnę cię tak mocno, że
zaczynam wariować.
Słowa Hugh pochlebiły Annie, mile połechtały jej próżność. A zatem
wczoraj wieczorem odszedł nie dlatego, że przypadkowo się
zagalopował, lecz dlatego, że się przestraszył siebie i swoich uczuć.
Anna doskonale to rozumiała. Dla niej sytuacja, jaka się między nimi
wytworzyła, też nie była czarno-biała. Anna obawiała się swoich
reakcji.
115
- Boisz się - powiedział Hugh.
Przytaknęła z drżeniem.
- Mam... złe doświadczenia.
Przysunął się bliżej.
- Ale zeszłego wieczoru nie było ci zle, prawda?
Potrząsnęła przecząco głową.
- Tak może być zawsze, Anno. Za każdym razem. Przekonam cię o
tym, tylko daj mi szansÄ™.
Odwróciła wzrok, niepewna, co powiedzieć. Po wczorajszym
wieczorze dziś rano obudziła się w fatalnym nastroju. Czy za każde
spotkanie z Hugh przyjdzie jej płacić taką cenę? Czy stać ją na to?
- Przepraszam - powiedział Hugh. - Nie powinienem przychodzić.
Odwrócił się i sięgnął do gałki u drzwi, a Anna nagle zorientowała
się, że jeśli nie zaryzykuje, sama skaże się na samotność i utraci
szansę ostatecznego powrotu do normalności.
- Hugh! Zaczekaj.
Przystanął, po czym odwrócił się z wolna twarzą do niej. Z jego oczu
wyczytała ogromne pragnienie i tęsknotę.
- To szaleństwo - powiedział. - Czyste szaleństwo. Już dawno
doszedłem do wniosku, że będzie dla mnie najrozsądniej omijać
kobiety z daleka. No bo przecież... spójrz tylko na mnie. Mocno
nadwerężona złota rączka o zapaskudzonej przeszłości i mało
realnych planach na przyszłość. Więc czy kobieta, która ma choć
trochę oleju w głowie, chciałaby mieć cokolwiek ze mną wspólnego?
- Hugh...
Anna wyciągnęła do niego rękę, zapominając o własnych obawach.
Poczuła, że zalewa ją fala współczucia i niepokoju o tego człowieka, z
którym życie zle się obeszło. Nie ona jedna miała niedobre
doświadczenia i nie tylko ją dręczą zmory z przeszłości. Już
najwyższa pora, żeby sobie to uświadomiła i przestała widzieć tylko
koniec własnego nosa.
Potrząsnął głową.
- Pozwól, że skończę. Uważałem, że związanie się z jakąkolwiek
kobietą to szaleństwo. I właściwie nie zmieniłem zdania. Ale...
prawdę mówiąc, od tego wieczoru, kiedy spotkaliśmy się na ślubie,
coraz częściej o tobie myślę. Widzę tajemnicę w twoich oczach,
116
Anno. Widzę ból i strach, i cienie z przeszłości. Ty chyba zrozumiesz,
że i mnie prześladuje przeszłość.
Skinęła głową. To rzeczywiście zna z własnych przeżyć.
- Problem z przeszłością polega na tym, że ma nad tobą tylko tyle
władzy, ile sama jej przyznasz. Musisz z nią stanąć oko w oko.
Przestań się przed nią ukrywać.
Słuchała z zapartym tchem, usiłując zrozumieć, o co mu dokładnie
chodzi. Czy ma zaakceptować swoją własną przeszłość? Wykluczone.
To by ją zgubiło!
- Muszę zaakceptować siebie takim, jaki jestem, bo inaczej nie będę
mógł nikogo poprosić, żeby zaakceptował mnie - tłumaczył Hugh. -
Ale czy kobieta w ogóle może mnie pragnąć?
Serce wyrywało jej się do niego, instynktownie wyciągnęła ku niemu
ręce.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]