[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ostatniego wyniku nakłucia lędzwiowego, odnotowano wyrazny spadek procesu zapalnego. Piotr przyznaje, że
warto leczyć się właśnie w ten sposób, choć jego droga do pełni zdrowia jest jeszcze bardzo daleka.
Ewa żyła w ciągłym bólu całego ciała przez 30 lat. Na początku stwierdzono, że to RZS, potem, że to
gościec stawowy. W jej skargach dominowały napadowe bóle stawów, powoli obejmujące także ciało. Napady te
trwały czasami kilka dni, a czasami kilka tygodni bez przerwy. Towarzyszyło im uczucie kompletnego braku sił,
wewnętrzne roztrzęsienie i niemoc. W końcu zmuszona była zrezygnować z pracy zawodowej i przejść na rentę.
Z tego bólu, ciągłej niemocy, popadła w depresję. Cztery lata temu rozpoznano u Ewy fibromialgię i zastosowano
leki psychotropowe. Niestety, leczenie nie przynosiło żadnej poprawy, a ataki bólu łagodził nieznacznie tylko
Tramal. Po sześciu latach odebrano jej rentę- odwołała się jednak do Sądu Apelacyjnego, który podważył decyzję
ZUS, jednakże w odwołaniu od wyroku lekarz orzecznik ZUS orzekł, że Ewa jest hipochondrykiem z urojeniami.
Oprócz ciągłego bólu, Ewie towarzyszyło m.in. ciągłe zmęczenie, otępienie, problemy z koncentracją uwagi,
drętwienie ręki, osłabienie wzroku, biegunki na przemian z zaparciami. Dolegliwości te nasilały się wyraznie z
biegiem czasu. Mimo, iż kilkakrotnie podpowiadano, aby sprawdziła, czy nie ma boreliozy, nie mogła się
zdecydować na to badanie, bo nie pamiętała żadnego kleszcza na sobie ani rumienia. W końcu jednak wykonała
badanie Western Blot, który wykazał, że jej dolegliwości mają związek z boreliozą. Juz podczas pierwszych
tygodni leczenia, Ewa wyraznie odczuła poprawę- bóle się zmniejszyły, a okresy bezbólowe zaczęły przeważać
nad tymi z bólami. Mimo zadowalających efektów, Ewa boi się o dalsze leczenie- jest ono drogie, a nie ma ona
wystarczających środków finansowych, aby je kontynuować.
Marcin przez pół swojego życia szukał przyczyny złego stanu zdrowia. Przez 17 lat zbadał się od stóp do
głów, sprawdzał każdą sugestię w nadziei, że wreszcie znajdzie przyczynę i będzie mógł wrócić do zdrowia.
Wyniki jego badań, które wykonał przez te lata, ważą całe 5 kg i poza drobnymi szczegółami są w normie.
Badania wykonywał m.in. w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii. Na badania te wydał równowartość samochodu dobrej
klasy. Lekarze, do których Marcin zwracał się o pomoc, orzekali, że widocznie to, co mu dokucza, to taka jego
uroda i trzeba nauczyć się z tym żyć. Najbardziej uciążliwe objawy u niego to przewlekłe zmęczenie, brak sił,
problemy ze wzrokiem (męty w ciele szklistym, stany zapalne spojówek, powidoki, zapalenie błony naczyniowej
oka), bóle i zawroty głowy, bóle uszu i nadwrażliwość na dzwięki, a także problemy z pamięcią, koncentracją
uwagi i doborem słów. Oprócz tego, na całym ciele ma wybroczynki, tzw. petocje oraz tłuszczaki. W trakcie tych
12
poszukiwań trzykrotnie wykonywał badanie ELISA na boreliozę- zawsze wynik ujemny. Trafił wreszcie do
lekarza, który próbował go leczyć z powodu zespołu przewlekłego zmęczenia- niestety, bez rezultatów. Kiedy
dowiedział się o zawodności ELISY w boreliozie, wykonał badanie PCR, gdzie uzyskał wynik pozytywny. Chcąc
mieć całkowitą pewność, że to jednak borelioza, wykonał dodatkowo Western Blota, którego wynik okazał się
dodatni. Rozpoczął bardzo intensywną antybiotykoterapię, jednak przez pierwsze miesiące nie zmieniło się nic na
lepsze i Marcina zaczęły ogarniać wątpliwości, czy oprócz boreliozy nie ma jeszcze innego powodu. Po 3,5
miesiącach pojawił się pierwszy tygodniowy okres, kiedy wreszcie poczuł się zdecydowanie lepiej i to utwierdziło
go w zasadności leczenia. Niestety- jak to podczas leczenia boreliozy- stany polepszenia, jak i pogorszeń,
występują cyklicznie. Po tym bardzo dobrym okresie wszystko powróciło do normy z ostatnich kilkunastu lat,
jednak po kolejnych tygodniach zdecydowanie lepsze samopoczucie i dużo siły pojawiły się ponownie.
Antybiotykoterapię będzie kontynuował tak długo, aż wszystkie dokuczliwe problemy przestaną istnieć.
Kiedy Maryla miała 21 lat, w okolicę pępka ukąsił ją kleszcz; kilka dni pózniej powstał tam rumień. Od
lekarza otrzymała receptę na antybiotyk- leczenie trwało ok. 2 tygodni. Uznano, że jest już zdrowa. Jednak ponad
2 lata pózniej zaczęły narastać problemy zdrowotne- ciągle stany podgorączkowe, zmęczenie, zaburzenia
pamięci, koncentracji uwagi, napady gorąca i przyspieszenie pracy serca, rozdrażnienie, przygnębienie, utrata
apetytu i spadek masy ciała o 10 kg. Cztery lata po ukąszeniu przez kleszcza, trafiła do szpitala, gdzie
próbowano zdiagnozować, co jej jest. Z góry wykluczono boreliozę- była przecież leczona, tak więc w tym
kierunku nie wykonano żadnych badań. Skończyło się na podejrzeniu gruzlicy (dodatnia próba tuberkulinowa), ale
[ Pobierz całość w formacie PDF ]