[ Pobierz całość w formacie PDF ]
"Kto?"
"Sony niedostępne .
Claire zamrugał. Nie uważała Ewe za niedostępna. "Naprawdę?"
Naprawdę. Ewa wjechała samochodem na krawężnik. "Rezultat? Jeśli Shane mówi, że kocha, to tak
robi, kropka. Nie mówiłby tak gdyby tak nie czół - koniec. On nie jest typem faceta - powiem co
chcesz usłyszeć. To czyni cie szczęściara. Należy pamiętać, że ".
Claire naprawdę starała się skupić ale na chwile powrócił moment, kiedy patrzył jej w twarz i
powiedział te słowa, a ona widziała te niesamowite światło w jego oczach. Chciałaby zobaczyc to
znów, ciągle i ciągle na nowo. Zamiast tego, zobaczyła jak odchodzi.
Im bliżej do zmroku, Richard zadzwonił, aby powiedzieć że pozwala Michaelowi iść. Już po raz drugi,
troje z nich wskoczyło do samochodu i udał się do więzienia City Hall. Barykady były poustawiane na
ziemi. Według radia i telewizji, to był bardzo spokojny dzień, bez doniesień o przemocy. Właściciele
sklepów ludzie -planowali na ponowne otwarcie ich w godzinach porannych. Szkoły będą w
pracować.
%7łycie toczyło się dalej, a burmistrz Morrell cóż - spodziewano się, że wygłosi przemówienie. Nie żeby
ktoś chciał słuchać.
"Czy Sam-a też wypuszczą? Claire zapytała, jak Ewe zaparkowała na podziemnym parkingu.
"Najwyrazniej. Richard myśli, że tak naprawdę nikogo nie utrzyma tu znacznie dłużej. Jakieś
zarządzenie miasta, które oznacza, że prawo i porządek naprawdę będą już w modzie. Plus. Myślę, że
on naprawdę boi się o Sama, O to że się skrzywdzi, jeśli wyjdzie na zewnątrz. A także, że może
on& & &
"Sam, poczekaj!" Michael chwycił ręką w ostry sposób, przeciągając jego dziadka by się zatrzymał.
Patrząc na nich stały razem, Claire uderzyła ponownie, podobnie jak oni. "Nie możesz iść ładować się
kłopoty sam. Ty nawet nie wiesz, gdzie ona jest. Jeżdżenie po mieście na białym koniu, przyniesie cię
kłopoty, prawdziwą śmierć."
"Jeśli nic nie zrobimy ona zginie. Nie mogę mieć tego, Michael. Nic nie ma dla mnie znaczenia jeśli
ona umrze. Sam potrząsnął ręką Michaela na pożegnanie. "Ja Ne proszę żebyś ze mną szedł. Mówie
tylko abyś nie stawał mi na drodze".
"Dziadku-"
"Dokładnie. Rób co ci każą." Sam mógł się ruszyć szybkim vampirzym tempem kiedy chciał. i już go
nie było przed tym jak Claire uderzyły jego słowa.
"Tyle wysiłku żeby dowiedzieć się, gdzie ona jest, gdzie on idzie" Shane powiedział. "Naszczęście masz
prędkość światła pod maską tego samochodu, Ewe.
Michael spojrzał za nim z dziwnym wyrazem twarzy, gniew, żal, smutek. Następnie objął Ewe bliżej i
pocałował w czubku głowy.
"Więc, Zgaduje że moja rodzinka jest bardziej pomylona niż ktokolwiek inny." powiedział.
Ewa skinął głową. "Podsumujmy. Mój tata był obrazliwym głupcem-"
"Ja też." Shane podniósł rękę.
"Dziękuję. Mój brat psycho-Backstabber"
Shane powiedział: "Nawet nie chcesz rozmawiać o moim ojcu."
"Punkt. Tak w skrócie, Michael, Twoja rodzina jest nieulękniona bardziej niż Bloodsucking , może. Ale
swego rodzaju przerazliwa.
Michael westchnÄ…Å‚. "NaprawdÄ™ tego nie czujÄ™ w tym momencie."
"To będzie". Eve nagle bardzo spoważniała. Wiesz. Jesteś naszą jedyną prawdziwą rodzinną
11
Dom znów był ich. Wszyscy uchodzcy byli teraz na zewnątrz, zostawiając dom w takim
stanie, że wymagał gruntownego sprzątania nie żeby każdy wychodził z założenia aby
demolować to miejsce, ale z wieloma ludzmi którzy przychodzą i odchodzą, takie rzeczy się
zdarzają. Clarie złapała worek na śmieci i zaczęła sprzątać papierowe talerze, stare
styropianowe kubki w połowie zapełnione zwietrzałą kawą, pogniecione opakowania i
papiery. Shane odpalił grę video, najwyrazniej będąc już w nastroju do zabijania zombie.
Michael wyjął swoją gitarę z pokrowca i zaczął ją nastrajać, ale wciąż wstawał aby wyglądać
za okno, niespokojny i zmartwiony.
- Co? zapytała Eve podgrzała resztki spaghetti z lodówki i pierwszy talerz podała
Michaelowi
- Widzisz coÅ›?
- Nic. - Posłał jej szybki wymuszony uśmiech i machnął ręką na jedzenie
- Nie jestem specjalnie głodny, przepraszam.
- Więcej dla mnie powiedział Shane i chwycił talerz. Podparł go na kolanach i widelcem
nabrał spaghetti do ust.
- Poważnie? Wszystko w porządku? Przecież Ty nigdy nie rezygnujesz z jedzenia.
Michael nie odpowiedział. Zaczął wpatrywać się w ciemność.
- Martwisz się- powiedziała Eve o Sama?
- O Sama i o resztę. To jest szaleństwo. Co się tu dzieje Michael sprawdził zamki w
oknach, lecz tak na prawdę zrobił to automatycznie ponieważ myślami był gdzie indziej.
- Dlaczego Bishop nie przejął władzy? Co on tu robi? Dlaczego nie możemy obejrzeć walki?
Balonowe spodnie wpuszczone w nogawki. To Myrnin opierając się o poręcz powiedział:
- Wszyscy na górę , potrzebuję was.
-hmm Eve spojrzała na Shane, Shane spojrzał na Clarie.
Clarie poszła za Myrninem.
- Zaufajcie mi- powiedziała- Nie spotka nas nic dobrego, jeżeli powiem nie.
Michael czekał w przedpokoju, obok sekretnych drzwi. Poprowadził ich do góry.
Cokolwiek Clarie spodziewała się zobaczyć, nie był to tłum, ale to właśnie czekało na górze w
ukrytym pokoju na trzecim piętrze.
Wpatrywała się zmieszana w pokuj pełen ludzi, po czym przesunęła się dla Shana i Eve aby
dołączyli do niej i Michaela. Przycupnął obok małej wampirzycy i pogłaskał ją po włosach.
Uśmiechnęła się do niego, ale był to kruchy przestraszony uśmiech.
- Oni od teraz mogą tu zostać. Ten pokój nie jest powszechnie znany. Zostawiłem otwarty
portal na strychu w przypadku gdybyśmy musieli uciekać, ale tylko w jedną stronę na
zewnÄ…trz. To jest ostatnia deska ratunku.
- Są tam inni? Na zewnątrz? zapytała Clarie
- Zostało kilku, na własną rękę większość z nich jest z Bishopem albo z Amelią albo
Myrnin rozłożył ręce Przepadli.
- Byłem tam. Bishop przybył tam jako pierwszy. Będę potrzebował trochę szkła i całkowicie
nową bibliotekę. powiedział to lekko, ale Clarie mogła dostrzec napięcie w jego twarzy i
cień w jego ciemnych, świecących oczach.
- Próbował zniszczyć portale, odciąć ruchy Amelie. Udało mi się to naprawić, ale będę
musiał Ci pokazać jak to się robi. Wkrótce. W przypadku gdyby&
Nie musiał kończyć. Clarie powoli kiwnęła głową.
-Powinieneś iść powiedziała. Czy więzienie jest bezpieczne? Gdzie trzymasz najbardziej
chorych?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]