[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Były w nim meble, wprawdzie niezbyt wiele, ale
w dobrym guście. Jednak szczególne wrażenie robiły
okna. Wychodziły na dwie strony największe prowa-
dziło na balkon, skąd roztaczał się wspaniaływidok na
rzekę. Jenny wyjechała na zewnątrz, chcąc zobaczyć
jak najwięcej: wjazd do portu, odległe światła miast
i szare szczyty walijskich wzgórz. Mogłaby tu siedzieć
bez końca.
Zobaczymy, co powiesz o innych pokojach
rzekł Mike, widząc w jej oczach zachwyt.
Oprócz salonu były tu jeszcze dwie sypialnie i nie-
wielki pokój, którymógł pełnić rolę dodatkowej sypia-
lni albo gabinetu.
Podoba ci się? zapytał. Chciałabyś tu miesz-
kać?
Bardzo bym chciała. Dlaczego pytasz?
Spojrzał na nią niepewnie.
Wynająłem to mieszkanie na rok, potem będę
mógł zdecydować się na kupno. Oczywiście miesz-
kania, nie mebli. Mogę się tu wprowadzić w każdej
chwili. Wkrótce wraca Harry, a ja chociaż wiem, że on
i Sue byliby szczęśliwi, gdybyśmy zostali z nimi
możliwie jak najdłużej, jednak chciałbym mieć własne
mieszkanie.
Sądzę, że to dobry pomysł zauważyła. Wciąż
nie miała pojęcia, co Mike knuje.
Rozmawiałem z twoimi rehabilitantami. Powie-
dzieli mi, że nawet gdybyś... musiała poruszać się na
wózku jedynie przez sześć miesięcy, to im szybciej
nauczysz się być samodzielna, tym lepiej. Jak już
wspomniałem, Sue może się tobą zajmować zawsze,
ale pomyślałem, że...
Lubię być z Samem i Sue, i z tobą oczywiście, ale
pragnę być samodzielna odparła. Ale nie stać mnie
na taki luksus. Chociaż bardzo żałuję...
Nie chcę cię do niczego namawiać. Wynająłem to
mieszkanie. Twoje nie ma windy, nie możesz więc tam
mieszkać. Dlaczego nie miałabyś przenieść się do
mnie?
Nie spodziewała się tego. Z początku pomysł wyda-
wał się bardzo atrakcyjny. Mieszkaliby razem. Ale
przecież... Nie. Postanowiła, że nie zdecyduje się na
długotrwały związek z Mikiem do czasu odzyskania
zdrowia. Wtedypostanowią, co dalej. Pokręciła głową.
To miło z twojej strony, Mike, ale nie mogę.
Przyzwyczaiłabym się do bycia z tobą. Chciałabym
zostać, bez względu na to, jaki byłby mój stan.
Chcę, żebyś została. Kiedy w końcu dojdziesz do
siebie, kiedy będziesz mogła znowu chodzić...
Mike! Słowo, którego powinieneś użyć, brzmi:
jeśli będę mogła znowu chodzić.
W porządku. Jeśli będziesz mogła znowu cho-
dzić. Tak czyowak, moja oferta brzmi tak samo. Jenny,
po wypadku wszyscy, łącznie z tobą, wciąż mi po-
wtarzali, żebym nie czuł się winny. No i nie czuję się
winny. Ale gdybym mógł pomóc ci w taki sposób,
z pewnością poczuję się lepiej.
Czy to jedyny powód?
Nie. Chcę to zrobić, ponieważ niczego nie prag-
nę bardziej, jak ci pomagać. Chcę, żebyś się tu prze-
niosła.
Podjechała do okna i spojrzała na rzekę. Wiedziała,
że mogłaby w tym miejscu siedzieć godzinami.
Nie mogę tego zrobić odparła. Przykro mi,
Mike, ale nie wprowadzÄ™ siÄ™ tu razem z tobÄ….
Wiedziała, że był rozczarowany, chociaż starał się
to ukryć.
W porządku odparł. Mam wobec tego inną
koncepcjÄ™: Ty wprowadzisz siÄ™ tu, a ja do ciebie.
Ale moje mieszkanie jest znacznie mniej warte
niż to! Byłbyś...
Podniósł rękę w geście protestu.
Jenny! Nawet tak nie myśl! Ostatnia rzecz, jakiej
nam trzeba, to spór o pieniądze. Przecież dla nas to nie
ma znaczenia. Będę szczęśliwy, zamieniając miesz-
kania. Uśmiechnął się szeroko. Poza tym spodzie-
wam się, że będę tu spędzał dużo czasu.
Po chwili namysłu doszła do wniosku, że to nie jest
zły pomysł. Jednak myśl, ile go ten pomysł będzie
kosztował, nie dawała jej spokoju.
Chciałabym partycypować w kosztach tego wy-
najmu oznajmiła. Nie ma powodu, dla którego...
Odpowiedz mi na jedno pytanie, tylko uczciwie:
Gdybym to ja był sparaliżowany, ty natomiast wyna-
jęłabyś to mieszkanie, a potem ofiarowałabyś mi je,
czy oczekiwałabyś ode mnie jakichś pieniędzy?
Myślę, że nie odparła z ociąganiem.
A więc ustalone. Ja biorę twoje mieszkanie, a ty
wprowadzasz się do tego. Uśmiechnął się szeroko.
Mogę ci je nawet odmalować.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]