[ Pobierz całość w formacie PDF ]

biety i ochoczo przyłączali się do maszerujących.
Wcześniejsze wyprawy u boku Jana i Colla
sprawiły, że Brigham całkiem dobrze orientował
się w terenie. Dzięki temu oddział księcia poruszał
się dość sprawnie, korzystając z dróg, które jak
na ironiÄ™ zostaÅ‚y zbudowane po to, by uÅ‚atwić An­
glikom skuteczne tłumienie buntów. Poszarpane
wzgórza i urwiste skaÅ‚y stanowiÅ‚y doskonaÅ‚Ä… na­
turalną osłonę, która pozwoliła bezpiecznie ominąć
angielskie posterunki w Forcie William i Forcie
Augustus.
WÅ›ród powstaÅ„ców panowaÅ‚o podniecenie i bo­
jowy nastrój. %7łołnierze księcia byli tacy sami jak
ich ojczyzna - surowi, prości i otwarci. Rychło
nastąpiło to, na co w głębi serca liczył Brigham.
Młodzieńcza werwa, energia i wewnętrzna siła
Rebelia 95
Karola porwała tych dzikich górali i pomogła im
zjednoczyć siÄ™ pod wspólnym sztandarem. Roz­
budzone nadzieje sprawiły, że myśląc o walce,
nikt nie myślał o śmierci, ale tylko o zwycięstwie
i sprawiedliwoÅ›ci, której tak dÅ‚ugo odmawiano te­
mu walecznemu ludowi. Niektórzy z nich byli tacy
młodzi! Patrząc na ich pełne zapału twarze, Brig-
ham myślał o tym, że to do nich należy przyszłość.
A teraz szli ufnie za ksiÄ™ciem odzianym w tra­
dycyjny szkocki strój, wpatrzeni w niego jak
w obraz.
W zastÄ™pie Karola byÅ‚o wielu dojrzaÅ‚ych, do­
Å›wiadczonych żoÅ‚nierzy, którzy nieraz zakosztowa­
li słodyczy zwycięstwa i goryczy przegranej.
W ich spojrzeniu odbijała się ogromna mądrość
i odwieczna duma, której nic nie było w stanie
złamać. Oni także patrzyli na księcia z nadzieją,
licząc w duchu, że jego młoda krew będzie niczym
zaprawa, która połączy klany, tak że staną obok
siebie jak mocny mur.
Pogoda sprzyjaÅ‚a maszerujÄ…cym. Niektórzy po­
wiadali, że zesÅ‚aÅ‚ jÄ… sam Pan Bóg, by pobÅ‚ogosÅ‚a­
wić powstaniu. Przez pewien czas mogło się tak
zdawać. Szybko zapomniano o tym, że broÅ„ i lu­
dzie pÅ‚ynÄ…cy na pokÅ‚adzie liniowca  Elżbieta" zo­
stali zawróceni do portu. Na razie w lasach nie
brakowało drewna na ogniska, a w strumieniach
96 NORA ROBERTS
- lodowatej wody, która wspaniale gasiÅ‚a pragnie­
nie po dÅ‚ugim marszu. Wieczorami wszyscy zbie­
rali siÄ™ wokół ognia, by grać na dudach i pić whi­
sky, a potem zasnąć na ziemi twardym snem, ja­
kim zawsze sypiajÄ… mężczyzni na poczÄ…tku wiel­
kiej przygody.
Któregoś dnia Brigham otrzymał poufną
wiadomość, że armia rządowa dowodzona przez
generała Johna Copa zaczęła przemieszczać się
na północ. Niezwłocznie udał się więc do księcia,
obserwujÄ…c po drodze ludzi zwijajÄ…cych obozowi­
sko i przygotowujÄ…cych siÄ™ do caÅ‚odziennego mar­
szu. ZwiÄ™zle przekazaÅ‚ Karolowi wszystkie infor­
macje, a potem patrzyÅ‚, jak peÅ‚ne, niemal dziew­
częce usta Pięknego Księcia rozciągają się
w uśmiechu.
- A więc wreszcie będziemy się bić!
- Na to wygląda, Wasza Wysokość.
Ranek byÅ‚ ciepÅ‚y i pogodny. Ponad obozowi­
skiem unosiÅ‚ siÄ™ ciężki zapach wojska, koni i dy­
mu. Wysoko na niebie ponad wzgórzami fioleto­
wymi od wrzosu szybował królewski orzeł.
- Mamy dziś wymarzony dzień na bitwę
- stwierdziÅ‚ książę, Å›ledzÄ…c uważnie lot ptaka. Za­
raz jednak przeniósÅ‚ spojrzenie na Brighama, szu­
kając w jego oczach aprobaty. - Pewnie wolałbyś,
żeby był z nami lord George - stwierdził.
Rebelia 97
- Wasza Wysokość wie, że lord George jest do­
skonałym dowódcą.
- Owszem. Ale mamy O'Sullivana, który w ni­
czym mu nie ustępuje - rzekł książę, wskazując
na irlandzkiego najemnika ustawiajÄ…cego ludzi
w szyku.
Brigham nie podzielał entuzjazmu księcia
dla dowódczych talentów Irlandczyka, choć nie
mógł odmówić mu ogromnego doświadczenia. Nie
negowaÅ‚ również jego lojalnoÅ›ci. ObawiaÅ‚ siÄ™ je­
dynie, że w decydujÄ…cym momencie gorÄ…cy tem­
perament O'Sullivana może wziąć górÄ™ nad roz­
wagÄ….
- Jeśli Anglicy nas zaczepią, będziemy się bić
- powiedział zamyślony.
- Wprost nie mogę doczekać się tej chwili -
książę położył rękę na rękojeści szpady i zatoczył
krÄ…g uważnym spojrzeniem. Nie pierwszy raz po­
czuł się mocno i głęboko związany z tą ziemią.
ObiecaÅ‚ sobie, że gdy wreszcie zostanie prawowi­
tym królem, Szkocja otrzyma zasÅ‚użonÄ… nagro­
dę za swą lojalność. - Odbyłeś daleką podróż,
Brighamie. Wiele dzieli ciÄ™ od dworu Ludwika
i wszystkich tych Å‚adnych twarzyczek, które sÄ… je­
go ozdobÄ….
- Zaiste, mój panie - skinął głową - ale warto
było jechać.
98 NORA ROBERTS
- Muszę ci powiedzieć, mój drogi, że mnóstwo
ślicznych oczu napełniło się łzami, gdy opuściłeś
Wersal. Czy bawiąc w Szkocji, znalazłeś czas, by
złamać jakieś serca?
- Sir, tak się złożyło, że istnieje dla mnie tylko
jedno serce, którego za nic w Å›wiecie nie chciaÅ‚­
bym złamać.
Ciemne oczy księcia zaświeciły z ciekawości.
- ProszÄ™, proszÄ™ - powiedziaÅ‚ wesoÅ‚o. - Wy­
gląda na to, że dziarski hrabia Ashburn zakochał
się w jakiejś góralskiej ślicznotce. Zdradzże mi,
mon ami, czy jest równie ładna jak słodka Anne-
-Marie?
- Ośmielam się prosić - skłonił się Brigham
z ironicznym uśmiechem - żeby Wasza Wysokość
raczył nie robić takich porównań. Zwłaszcza
w obecności góralskiej ślicznotki, bo ona ma iście
diabelski temperament.
- Doprawdy? - książę roześmiał się gromko. -
Skoro tak, jestem szczególnie ciekaw, jak wygląda
ta, która usidliÅ‚a najbardziej pożądanego mężczy­
znÄ™ na francuskim dworze.
Przy wtórze melodii wygrywanych na dudach
powstańcy kontynuowali marsz na południe. Mimo [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •