[ Pobierz całość w formacie PDF ]
domena kobiet w tych oświeconych czasach. - Jego twarz przykrył nagły cień.
- Sharon, nie wiem, czy...
- Cicho! - Powstrzymała go całusem. - Nie robimy nic złego. Jesteśmy
młodzi, wolni. No, w każdym razie ja...
- Chcesz mi dać do zrozumienia, że jestem stary, panno Lennard? -
Promieniał, kiedy się uśmiechał.
Uskoczyła, żeby jej nie złapał.
- Mówiłeś coś o zapłaceniu rachunku?
- Jeszcze się zemszczę, uważaj, młoda damo!
- Już się boję!
Pobiegła do samochodu, Matt wstąpił po drodze do pubu. Po chwili
zobaczyła go z powrotem i jej serce wypełniło radosne ciepło. Miała przed
sobą człowieka zupełnie niepodobnego do tego, którego poznała parę tygodni
wcześniej. Nie była jednak na tyle głupia, żeby uznać to za koniec kłopotów.
Droga upłynęła im na przyjacielskiej rozmowie, ale gdy tylko zajechali pod
dom, Sharon omal nie zemdlała z napięcia. Matt ani słowem nie wspomniał, że
zdarzenie nad rzeką będzie miało jakiś dalszy ciąg. W jej głowie szalała burza.
- Wejdziesz na kawę? - spytała, wyobrażając sobie, jak Matt to zinterpretuje.
- Nie mam najmniejszej ochoty na kawę - odparł.
- Ani ja - przyznała i zatkała sobie usta ręką.
- NaprawdÄ™?
Na jej twarzy wypłynął rumieniec, ale nie spuszczała z niego wzroku.
- Chyba oboje wiemy, że pytam, czy masz ochotę dokończyć to, co
zaczęliśmy nad rzeką?
- Owszem. - Nachylił się i pocałował ją, po czym jednak się odsunął. - Jeśli o
to ci chodzi.
- Ale? - Czuła w powietrzu odmowę.
RS
77
- Ale muszę napisać raport. Obiecałem, że zrobię to dziś po południu, a już
prawie trzecia. - Podarował jej jeszcze jeden długi pocałunek, który wywiał z
jej głowy wszelkie wątpliwości. - Nie chciałbym zostać z tobą i cały czas
patrzeć na zegarek.
- Och! - Tylko na to było ją stać, miała mętlik w głowie.
- A zatem, poszłabyś ze mną jutro na kolację? Mama na pewno chętnie
zajmie się Jess, jeśli ją poproszę.
- Ja... tak, bardzo chętnie. - Zawahała się, bo coś przyszło jej do głowy. - Czy
nie sądzisz, że rozsądniej będzie zjeść coś u mnie?
- O wiele lepiej, chociaż daję ci słowo, że nie zaraziłaś się trądem. - Kolejny
pocałunek pojawił się jako słodki przerywnik. - Ale przynajmniej nie
zgorszymy współbiesiadników -powiedział figlarnie.
- Właśnie - przytaknęła i niechętnie wzięła się do otwierania drzwi. - Lepiej
już idz. Jutro koło siódmej, dobrze?
- Zwietnie.
Przygarnął ją czule. Kiedy stanęła znów o własnych siłach na chodniku, bała
się, że upadnie. Uszczypnęła się i nic się nie zmieniło. I jeśli nawet Matt nie
powiedział wprost, że widzi ją jako istotną część swojej nowej konstrukcji,
wyraznie dał to zrozumienia.
Pierwszą wątpliwość, jaka dość szybko się pojawiła, Sharon natychmiast
zepchnęła jak najdalej. Przebrnęła do końca dnia, sprzątając i przygotowując
skomplikowane danie z kurczaka. Kiedy przyszedł czas na prysznic, wpadła w
popłoch, w co ubierze się na upragnioną randkę. Przymierzała po kolei
zawartość swojej szafy i nic jej nie zadowoliło. Na wieczór z Mattem musi
mieć coś zupełnie specjalnego.
Tuż przed siódmą zadzwonił telefon. Pobiegła do holu, to był Matt. Opadła
ją znów czarodziejska mgiełka i dopiero po chwili dotarły do niej jego słowa.
- Jessica? - powtórzyła. - Do szpitala? Co się stało?
- Jeszcze nie wiem. Miała straszne bóle. Wybacz, ale nici z naszej kolacji.
JadÄ™ z niÄ….
Odłożył słuchawkę. Sharon powoli zrobiła to samo. Poszła do pokoju i
spojrzała na stos rozrzuconych na łóżku ubrań. Nie miała żalu, że córka była
dla Matta ważniejsza. Bolało ją, że nie poprosił, by im towarzyszyła.
Zobaczyła teraz, jak głupio łudziła się, że w jego życiu jest dla niej miejsce.
Ona, ze swoją miłością, już się tam nie mieściła.
RS
78
ROZDZIAA DZIEWITY
Następny tydzień, zgodnie z zaleceniem spędzony w domu, dłużył jej się
niemiłosiernie. Wymyślała sobie rozmaite zajęcia, ale jej inwencja w tym
zakresie miała swoje granice. Dom lśnił czystością, ogród został wytrzebiony z
chwastów, i dalej ciążyły jej puste godziny.
Matt poinformował ją telefonicznie, że Jess wróciła do domu.
Najprawdopodobniej miała ostre zapalenie dróg moczowych, ale już
wydobrzała. Nie zaprosił jednak Sharon, by ją odwiedziła, nie wyrywała się
więc sama z taką propozycją.
Z mieszanymi uczuciami wróciła do pracy. Martwiła się, jak da sobie radę z
obecnością Matta. Nie przestała go kochać, tylko gdzieś ulotniła się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]