[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przed pojedynkiem lub walką. Bardzo chciałem to mieć za sobą, a jednocześnie obawiałem się zacząć.
Dopiero w swym odbiciu w szybie dostrzegłem, że obgryzam paznokcie. Kretyn... wyglądam jak prawiczek
przed swym pierwszym razem.
No, cóż. To był mój trzeci raz. Zwiadomy. Nie ważne.
Nie zapukała, wchodząc do sypialni i to, że jest w środku dostrzegłem dopiero wtedy, kiedy zamknęła
za sobą drzwi. Uśmiechnęła się do mnie, kiedy się odwróciłem.
- Jesteś tak ładnie zbudowany, jak to sobie wyobrażałam - zmierzyła mnie spojrzeniem, a potem
zachichotała nagle - Moje siostry zastanawiały się nad pewną tajemnicą, którą ja niedługo będę mogła
poznać.
Wykrzywiłem się lekko. Kobiety.
- Nie mam nic do ukrycia.
- Oh, to dobrze. Bo ja również - odparła na to i zsunęła z siebie jedwabny szlafrok. Nie miała nic pod
spodem.
Powoli odłożyłem kubek i podszedłem do niej, mierząc ją spojrzeniem. Była naprawdę zgrabnie
zbudowana, choć widać było jej żebra, a piersi nie miała tak dużych, jak u moich dwóch pierwszych
kochanek. Położyłem jej ręce na ramionach i przesunąłem nimi w dół, do dłoni. Splatając jej palce ze
swoimi, przyciągnąłem ją bliżej światła. Wydawała się lekko spięta.
- Podobam ci się? - zapytała, patrząc mi w oczy. Nie miała makijażu i przypadło mi to do gustu. Jej
piękno było łagodne i naturalne.
- Tak, Irrian. Podobasz mi się - serce biło mi jak szalone, jednak nie z jej powodu. Miałem inny, gorszy.
Zdecydowanie gorszy.
- Dlaczego widzę w twych oczach smutek? - uniosła dłonie i objęła nimi moją twarz. Palce miała
gorÄ…ce.
- Przepraszam - wyszeptałem. I nagle wiedziałem, nie mam pojęcia, dlaczego, że jest odpowiednią
osobą, której mogę to powiedzieć. Byłem pewien, że mnie nie wyśmieje. A może po prostu miałem taką
rozpaczliwą nadzieję. Ryzykowałem, wiem, jednak w tej chwili cała moja złodziejska podejrzliwość
rozpłynęła się jak mgła na słońcu. Poza tym byłem niemal pewien, że ma ona te same problemy, co ja.
Potrząsnąłem głową i spojrzałem na nią ze smutkiem - Ja... nie potrafię zareagować.
Wspięła się na palce by mnie pocałować i westchnęła, uśmiechając się smutno.
- A więc plotki są prawdą?
Spojrzałem na nią z żalem, przepraszająco.
- Nie wiem. Nie mam pojęcia... Myślałem, że mi minie. Ale mam dwadzieścia dwa lata, a nic się nie
zmieniło. Ja... nie wiem, co robić.
Patrzyła na mnie długą chwilę. Tylko to, że w jej oczach była zaduma, a nie szyderstwo, którego się tak
obawiałem, sprawiło, że nie wycofałem się z podwiniętym ogonem.
- Myślę, że jest to coś, do przemyślenia czego potrzebujesz dużo czasu. I odpowiedniej osoby. Takiej,
która się na tym zna. Ode mnie usłyszysz jedynie, że rozumiem to i nie zamierzam cię wyśmiewać. Ani
zdradzać - pogładziła mnie po policzkach - Nikt nie dowie się ode mnie, co mi teraz powiedziałeś.
Przytuliłem ją z wdzięcznością. Roześmiała się cicho, klepiąc mnie po ramionach. Sięgała mi ledwie do
linii obojczyków.
- JesteÅ› naprawdÄ™ wielki, wiesz o tym?
- Dziękuję, Irrian.
- Nie ma za co, kochanie - odsunęła się, by spojrzeć mi w twarz - A teraz, ważne pytanie.
Kontynuujemy to, czy rezygnujemy?
Pokręciłem głową.
- Nie możemy zrezygnować. Długo się szykowałaś, a moja Matka drogo zapłaciła twojej rodzinie. Poza
tym... to sprawi, że twoja rodzina awansuje, prawda?
Uśmiechnęła się z wdzięcznością.
- Tak, to prawda. Dziękuję, Inyan.
- Nie, to ja dziękuje. Dałaś mi siłę na dalsze próby.
Roześmiała się i uderzyła mnie lekko w bok.
- Udowodnij to.
Ze wszystkich moich nocy, ta była zdecydowanie najlepsza. Kochaliśmy się jak przyjaciele, spokojnie,
bez pośpiechu i ostrożnie. Nie była dziewicą, a ja tego nie skomentowałem, ona zaś nie powiedziała nic na
temat mych początkowo niezręcznych pieszczot. Uczyła mnie, cierpliwie, niemal po matczynemu,
kierowała mymi dłońmi i wargami. Początkowo zareagowałem na sam jej dotyk, ale po chwili podnieciła
mnie i intymność tych chwil. Nabrałem pewności, zacząłem improwizować, a kiedy doszło do penetracji,
wykazałem się jak prawdziwy mężczyzna. Sprawiałem jej przyjemność i to sprawiało przyjemność mnie.
Prosta relacja, niezależna od płci. Liczyło się to, że znalazłem przyjaciółkę i zostanie ona matką mego
dziecka.
- Myślisz, że to będzie syn? - zapytała cicho, kiedy leżeliśmy obok siebie po wszystkim, a nasze
oddechy się uspokoiły. Gładziłem ją po boku i bardzo starałem się nie zasnąć. Czułem się zaspokojony i
wyciszony.
- To bardzo prawdopodobne - zamruczałem, przyciskając ją mocnej do siebie - Pierworodni Favro'de
zawsze byli płci męskiej. Chyba, że twoja krew coś zmieni.
Zastanawiała się nad tym długi czas, drapiąc mnie po głowie. Czułem się jak wielki kot i podobało mi
się to. Roześmiała się, kiedy zacząłem mruczeć.
- Niedzwiedz.
- Kot - zaprzeczyłem żartobliwie.
Pocałowała mnie spontanicznie w czubek głowy. Spojrzałem na nią zaskoczony.
- Było lepiej, niż się spodziewałam. Dziękuję ci.
Uśmiechnąłem się do niej ciepło.
- Nie masz za co mi dziękować. To ja powinienem. Za cierpliwość i za twoje ciepło. I zrozumienie,
kiedy... - odwróciłem wzrok - powiedziałem co ci? o... tym.
- Powinieneś przestać się tym tak przejmować. Kiedy urodzę ci dziecko, nikt nie będzie miał prawa
wypominać tobie, że nie masz żony, Inyan. Znam wielu Książąt, którzy korzystają z usług... mężczyzn.
- Rodzina... - mruknÄ…Å‚em.
- Oh... - zachichotała - Matka. Aż tak bardzo się jej obawiasz? Taki duży mężczyzna...
Wybuchła śmiechem i zaczęła się wyrywać, kiedy połaskotałem ją po brzuchu za karę. Trzasnęła mnie
po rękach i znów przytuliła.
- Przestań się tym tak zamartwiać, bo całe życie sobie na tym zmarnujesz. Poszukaj w tym
przyjemności. Znajdz kochanka.
Drgnąłem. Pomyślałem o Lastehu, jak go krytykowałem. I pomyślałem o Krethdzie. Nie mam pojęcia
dlaczego. Odpędziłem szybko wspomnienie jego uśmiechu.
- Nie wiem, jak zacząć - powiedziałem do siebie. Usłyszała. Roześmiała się cicho.
- Samo przyjdzie, Inyan. Kiedy tylko znajdziesz odpowiedniÄ… osobÄ™.
Chciałem jej uwierzyć. A jednocześnie bałem się tego.
- Powinnam odejść. Nie przystoi, abym spała w twojej sypialni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •