[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Przezorny zawsze ubezpieczony - roześmiała się i rozchyliła kusząco nogi.
- %7ładen ze mnie harcerzyk, kochana, zaraz się przekonasz - obiecał niskim, uwo-
dzicielskim szeptem i pocałował ją w udo.
- Liczę na to. - Westchnęła i oparła głowę o poduszkę. Język Garretta podążał po-
woli w górę, a jego sprawne ręce sprawiały, że co chwilę jej zmysły eksplodowały i nie
pozwalały żadnej racjonalnej myśli zagniezdzić się w jej głowie. Cała była czuciem.
- Wykończysz mnie - jęknęła, wyginając się.
L R
T
- Taki mam plan - mruknÄ…Å‚ z ustami przy na jej brzuchu.
- JesteÅ› potworem. Nie przestawaj.
- Nie ma mowy - obiecał.
Uklęknął między udami Alex, ujął jej pośladki w dłonie i uniósł, po czym pochylił
głowę i językiem przesunął po delikatnej, uwrażliwionej, lekko nabrzmiałej skórze. Alex
krzyknęła zaskoczona intensywnością doznań. Zanurzyła palce w jego włosach i przy-
ciągnęła go jeszcze bliżej. Intymny dotyk jego języka wyzwolił w niej tyle uczuć, pra-
gnień i emocji... Kiedy poczuła, że za chwilę eksploduje, jęknęła nieprzytomnie:
- Garrett, proszÄ™, teraz!
Natychmiast się wyprostował i uklęknął na łóżku, tak że mogła go dosiąść. Powoli,
rozkoszując się każdą sekundą tej słodkiej tortury, Alex opuściła biodra. Była w niebie.
Wypełnił ciasno jej gorące wnętrze. Z każdym ruchem bioder wnikał głębiej i głębiej, aż
poczuła, że stali się jednością nie tylko ciał, ale i dusz. Garrett, z ustami przy jej pulsują-
cej w szaleńczym rytmie skroni, szeptał słowa, których nie mogła słyszeć, choć wiedziała
dokładnie, co wyrażają. Z dłońmi na jej biodrach poruszał się w tym samym rytmie, cały
czas błądząc dłońmi po jej rozpalonej skórze. Serce przy sercu, spleceni, w tym samym
momencie zadrżeli i porwani falą spełnienia oderwali się od rzeczywistości. Opadli na
poduszki, a ich urywane oddechy wypełniały nocną ciszę.
L R
T
ROZDZIAA DZIESITY
Leżeli jakiś czas w ciemności, powoli dochodząc do siebie. Kiedy rzeczywistość
wtargnęła znowu w ich bezpieczny, mały świat, Alex poczuła ucisk w sercu. Poderwała
się z łóżka, założyła szybko sukienkę i wymknęła się na taras. Zimny wiatr znad oceanu
chłodził jej rozpaloną skórę i rozwiewał splątane włosy. Wpatrywała się w rozgwieżdżo-
ne niebo i próbowała zapanować nad rozszalałymi emocjami. Galopujące myśli nie po-
zwalały jej się skupić, ale jedno było dla niej oczywiste: kochała Garretta. Doprowadzało
ją to do furii, ale pozostawała bezsilna wobec siły tego uczucia. Znała go zaledwie kilka
dni, ale wiedziała, że w zderzeniu z miłością czas się nie liczył. Matka zawsze jej powta-
rzała, że dla zakochanych płynie on inaczej. Zdawała sobie sprawę, że czeka ją jedynie
cierpienie. Garrett nie zamierzał się z nikim wiązać. Ona, jako królewska córka, nie mo-
gła dowolnie stanowić o swoim życiu, więc trudno było oczekiwać szczęśliwego zakoń-
czenia. Zacisnęła dłonie na zimnej, stalowej poręczy, zamknęła oczy i wystawiła twarz
na podmuch morskiej bryzy. Drgnęła, gdy usłyszała za sobą kroki. Dopiero gdy poczuła,
że stanął obok, otworzyła powoli oczy. W samych spodniach, boso i bez koszuli, w sre-
brzystym świetle księżyca prezentował się imponująco. Korciło ją, by się przytulić do
szerokiej męskiej piersi, ale zacisnęła mocniej ręce na poręczy i zamknęła oczy.
- Alex, musimy porozmawiać.
Poważny ton głosu nie zapowiadał nic dobrego. Wolałaby, żeby ją objął i pocało-
wał. Nie miała ochoty na poważne rozmowy, które psuły krótkie wspólne chwile.
- To nie powinno było się wydarzyć.
Zesztywniała. Nadal żałował, że spędził z nią noc.
Dobrze, że nie zdawał sobie sprawy z uczuć, jakie do niego żywiła. Pewnie wysko-
czyłby przez okno, pomyślała kąśliwie i spojrzała w dół na ciemną taflę oceanu.
- Na pewno masz rację - odpowiedziała w końcu, starając się zabrzmieć spokojnie i
beznamiętnie. Kątem oka zauważyła, że spojrzał na nią zaskoczony.
- Spodziewałem się po tobie innej reakcji - przyznał.
Zmusiła się, by spojrzeć mu w oczy.
- Myślałeś, że będę rwała włosy z głowy? Przykro mi, że cię rozczarowałam.
L R
T
- Nie rozczarowałaś - poprawił - tylko zaskoczyłaś.
Pogratulowała sobie w myślach opanowania i wiarygodności. Mogła jej pozazdro-
ścić niejedna wybitna aktorka.
- Wbrew pozorom zrozumiałam, że nic dla ciebie nie znaczę. Poza tym wiem, że
do siebie nie pasujemy i nie mamy szans na wspólną przyszłość. - Każde słowo raniło jej
serce, ale wolała powiedzieć je sama, niż usłyszeć z ust Garretta; tego mogłaby nie prze-
żyć.
- Nie powiedziałem, że nic dla mnie nie znaczysz. - Ujął ją za ramiona i odwrócił
twarzą ku sobie. Alex opuściła wzrok, nie chciała spojrzeć w jego niebieskie oczy, wie-
dząc, że czyni to ostatni raz. Stwierdziła, że zdoła przeżyć rozstanie, tylko jeśli będzie
udawać, że wcale jej ono nie rani i nie ma dla niej większego znaczenia. Zdobyła się na-
wet na złośliwość w nadziei, że odwróci ona uwagę Garretta od jej łamiącego się głosu.
- Oczywiście, zapomniałabym, przecież niezle na mnie zarobisz.
ParsknÄ…Å‚ zniecierpliwiony jej unikami.
- Jesteś księżniczką. Piękną, mądrą, zabawną, seksowną, ale jednak księżniczką.
- Gdybym wiedziała, że korona robi na tobie wrażenie, nosiłabym ją bez przerwy -
odgryzła się.
- Przestań. Doskonale wiesz, że wolałbym, żebyś nie była księżniczką!
Zapadła krępująca cisza. Alex wzięła głęboki oddech i zapytała w końcu:
- Dlaczego?
- Jak to dlaczego? - Zmrużył oczy i spojrzał na nią ze złością. - Pracowałem już dla
wielu rodów królewskich i szlacheckich. Wiesz, co mają wspólnego? Nie zadają się z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]