[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wbiegajÄ…c po schodach i przysiadajÄ…c na krawÄ™­
dzi balustrady ganku.
Andrea ubrana była w niebieskie marynarskie
spodnie i w sweter nabijany ćwiekami, uÅ‚ożony­
mi w ksztaÅ‚t kotwicy. Kolejne przebranie, po­
myślała Ellie.
scandalous
- Skąd wiesz, że to on?- zapytała Grace.
- To, że nie było ich z nami... och, rozumiem, co
masz na myśli. Kto inny mógłby to zrobić?-
Przecież nas tutaj nie było.
- Podobno to się stało przed naszym wyj ściem
- westchnęła Livvy. - Ale wejdzmy do środka
i postarajmy się rozwiązać tę kryminalną zagadkę.
Weszli pojedynczo, a potem udali się na górę.
Najwyrazniej nikomu siÄ™ nie spieszyÅ‚o do oglÄ…­
dania martwego ciała, nawet jeśli to była śmierć
na niby.
Ellie zatrzymaÅ‚a siÄ™ w progu pokoju, w któ­
rym leżała kobieta, przedstawiająca się jako Lori
Webster. Jak na pozorantkÄ™ wyglÄ…daÅ‚a makab­
rycznie: rozrzucone ręce, wykręcone w jedną
stronÄ™ nogi, przekrzywiona, wyciÄ…gniÄ™ta ze spod­
ni bluzka odsÅ‚aniajÄ…ca jasnÄ… skórÄ™ w talii. Jedy­
nie lekkie wznoszenie i opadanie piersi wskazy­
wało, że kobieta wciąż żyje.
Stojąc w drzwiach, Ellie odniosła wrażenie,
jakby wyrosła przed nią niewidzialna ściana. Nie
mogÅ‚a siÄ™ zmusić, żeby wejść do Å›rodka. Wspo­
mnienie długiego umierania matki i tego, że
sama otarła się o śmierć, koszmarne przeżycia
pierwszego wieczoru w zajezdzie... to wszystko
razem było ponad jej siły.
W tym pokoju czaiło się zło. Wiedziała to,
i wiedział o tym ktoś jeszcze. Ale kto? I z jakimi
zamiarami przybyÅ‚ do zajazdu  Pod ZabÅ‚Ä…ka­
nym Aniołem"? Historia z klątwą pokojówki
scandalous
jakoÅ› nie trafiaÅ‚a Ellie do przekonania. Jedno­
cześnie byłoby to najprostsze wyjaśnienie tego
trudnego do wytÅ‚umaczenia uczucia - wydawa­
ło jej się, że otacza ją ciemność, choć stała
w dobrze oświetlonym pokoju.
Docierały do niej fragmenty rozmowy. Simp-
sonowie i Andrea snuli domysły, choć na dobrą
sprawę udział Grace ograniczał się głównie do
histerycznego chichotu, podczas gdy Andrea
z uporem wygłaszała opinię, że osoba sprawcy
nie podlega dyskusji, niezależnie od tego, czy
morderstwo miało miejsce wczesnym rankiem,
czy pózniej.
Dosyć tego, powiedziała sobie Ellie, czując, że
siÄ™ dusi.
Nie zamierzała tu robić z siebie widowiska,
więc cofnęła się od drzwi, żeby przejść do
swojego pokoju.
ZderzyÅ‚a siÄ™ plecami z czyimÅ› twardym cia­
łem. Odwróciła się i stanęła twarzą w twarz
z Jeffem i jego przenikliwymi niebieskimi ocza­
mi. Stłumiła krzyk i pozostała na miejscu. Przez
ułamek sekundy, zanim Jeff opuścił ręce, miała
wrażenie, że chce jej dotknąć.
- Wybierasz się gdzieś? - zapytał.
- Nie uważam tej zabawy za śmieszną.
- Bo może wcale nie ma być śmieszna.
- To nie ma najmniejszego sensu.
- A co ma? PowiedziaÅ‚em, żebyÅ› stÄ…d wyje­
chała. Powinnaś mnie była posłuchać.
scandalous
- Przekazujesz niejednoznaczne komunika­
ty. Nie wiem, czego się tak naprawdę trzymać.
Poczuła, że zaraz się rozpłacze, więc zacisnęła
powieki, by powstrzymać łzy. Kiedy ponownie
spojrzała na Jeffa, nie było już chłodu na jego
twarzy. PatrzyÅ‚ na niÄ…, a w jego oczach widzia­
Å‚a... czyżby gorÄ…ce pożądanie? Nie mogÅ‚a od­
dychać, nie mogła myśleć. Zwiat zwariował,
a ona razem z nim...
Odwróciła się i dostrzegła Curtisa. Patrzył
nieobecnym wzrokiem, jakby nie na nich, ale
przez nich, na coÅ›, co znajduje siÄ™ daleko, bardzo
daleko stÄ…d.
Ellie bez słowa pobiegła korytarzem. Nie
zatrzymała się, aż dotarła do swoich drzwi
w drugim skrzydle.
Zamknęła się na klucz, osunęła na podłogę
i usiadła, podciągając kolana pod brodę. Miała
przed sobÄ… kolacjÄ™ i wlokÄ…ce siÄ™ nocne godziny,
zanim o świcie zrobi to jedno, na czym zależy
Jeffowi.
Wyjedzie stÄ…d.
To jedyne rozsÄ…dne rozwiÄ…zanie. Nie po­
wstrzyma jej żaden tajemniczy płacz, żadne
podszepty matki. Już dawno powinna zacząć
kierować się własnym rozsądkiem.
scandalous
ROZDZIAA SIÓDMY
- Czy to nie zabawnej - zapytała Grace gości
zgromadzonych wokół stoÅ‚u przy kolacji. Za­
brzmiaÅ‚o tak, jakby ona sama niezupeÅ‚nie wie­
rzyła we własne słowa.
- Wyjątkowo zabawne - odpowiedziała bez
entuzjazmu Andrea, wodzÄ…c wzrokiem za Cur­
tisem.
Nikt poza niÄ… siÄ™ nie odezwaÅ‚. Ellie skoncent­
rowała uwagę na talerzu z zupą.
- Już wszystko dobrze - powiedział Curtis
tonem pełnym dobrej wiary. - Musimy tylko
wczuć się w ducha sprawy. Zostało popełnione
morderstwo. Kto to zrobiÅ‚o Najpierw myÅ›leliÅ›­
my, że Bob Cooper, ale Livvy zapewnia nas, że
opuścił zajazd zanim zabito Lori.
- Zanim ją uduszono - wtrącił Jeff.
- Tak, oczywiÅ›cie - przytaknÄ…Å‚ Curtis. - Mu­
simy się wyrażać precyzyjnie.
- Do uduszenia potrzeba bardzo silnych rÄ…k.
scandalous
Nie sądzę, żeby mogła to zrobić kobieta. Wtedy
pozostaÅ‚by tylko Elton, ja i ty, skoro, jak utrzy­
muje Livvy, Boba dawno nie było, kiedy doszło
do morderstwa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •