[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mo\liwe powody do dumy - sukcesy osobiste jednostek stają się wtedy zwycięstwami całego
społeczeństwa. I tak jest dobrze, tak ma być, bo od tego rośnie duch w Narodzie.
W Polsce wady majÄ… tylko oni, a zalety mamy tylko my. Oni znowu przegrali mecz,
bo oni nic nie potrafią, tylko chlać i kraść, a na dokładkę ten głupi Naród po raz kolejny
głosował na komunistów, a my w tym czasie weszliśmy na Everest, zdobyliśmy dwa bieguny,
opłynęliśmy samotnie kulę ziemską i przejęliśmy Watykan.
W takiej sytuacji patriota nie chomikuje osobistych osiągnięć. Patriota pozwala innym
czerpać dumę z przynale\ności do własnego stada.
A ja, mówiąc zupełnie powa\nie, chcę być patriotą.
Polska dusza jest spragniona romantycznych uniesień. Nie dostarcza ich sport. Nie ma
ju\ dzielnego Kukuczki, który sięgnął po Koronę Himalajów i wło\ył ją na głowę Orła
Białego. Zginęła tak\e równie dzielna a ponadto piękna Wanda Rutkiewicz.
Z nowych wyczynowców pojawił się jedynie Pan Kamiński, który udowodnił światu,
\e Polak potrafi zdobyć dwa bieguny w jednym roku. Oto człowiek sukcesu - niezale\ny
finansowo biznesmen, a przy okazji facet z pasją i wizją. Zjednoczył nas w poczuciu dumy z
polskości, dzieliliśmy ją bez względu na upodobania, przekonania i pochodzenie. A ponadto
nic nas to wszystko nie kosztowało. Pan Kamiński jechał za swoje i ryzykował tylko swoje...
\ycie.
Teraz chcę i ja przysłu\yć się Ojczyznie ryzykując moje. Zatknąłem ju\ polską
chorągiewkę w paru niedostępnych miejscach - o tym właśnie będzie opowiadał w kolejnych
tomach Podró\nik WC - ale chciałbym zrobić coś jeszcze, a mianowicie przysporzyć Rzplitej
bohaterów - zdobywców.
W końcu spłowieją kiedyś sztandary i chorągiewki Kamińskiego, Cejrowskiego i
innych, tak jak spłowiał sztandar Solidarności i Lecha Wałęsy. Nawet sam Papie\ traci
szacunek i blask w takim tempie, w jakim Naród Polski traci zainteresowanie Panem Bogiem.
Wszystko się zu\ywa, więdnie. Co zrobić, byśmy mimo to zawsze i wszędzie, na całym
świecie, chętnie przyznawali:  Tak, jestem z Polski ?
Ano trzeba, by bohaterowie pojawiali się na co dzień, by stale ktoś dorzucał do ognia
w piecu narodowej dumy. Z tego powodu będę bardzo mocno zachęcał, by ka\dy Czytelnik
poszedł w moje ślady. Spełniły mi się wielkie marzenia dzieciństwa, sny o dalekich
podró\ach okazały się być doścignione. Nie ma powodu, by nie spełniły się Tobie, Szanowny
Czytelniku. Miej odwagę podą\ać za własną gwiazdą.
Z pełną premedytacją będę od tej chwili kusił innych - zachęcał do podró\y. Niniejsza
ksią\ka, choć będzie opowiadać o wydarzeniach najbardziej niezwykłych, ma się stać
dowodem na to, \e rzeczy niezwykłe są zawsze udziałem zwykłych ludzi. Przytrafiło się mnie
- mo\e się przytrafić i Tobie.
Zostań zdobywcą, odkrywcą, podró\nikiem, nie obawiaj się własnych marzeń, duch
panuje nad ciałem, więc jeśli twój duch coś wymyślił, ciało ma to wykonać. Kiedy duch
zechce, nic go nie powstrzyma. Miej tylko odwagę zechcieć, zdecydować się, skoczyć na
głęboką wodę, zapragnąć. ..
Miej odwagę podą\ać za własną gwiazdą.
Po przestudiowaniu mojego \yciorysu podró\niczego okazało się, \e wielokrotnie
dawałem dowody tego, \e Polak potrafi (i to jeszcze jak!) - tylko nic o tym nie wiedziałem.
Trochę tak jak stra\ak, który rutynowo ratuje ludziom \ycie i po kilkunastu latach
pracy nie zdaje ju\ sobie sprawy z tego, \e jego codzienność stanowi, w ocenie ludzi
postronnych, wyczyn. Gapie przy po\arze widzÄ… tylko ten jeden raz i dla nich jest to rzecz
wielka, niezwykła i egzotyczna, a ponad wszystko niedościgniona. Wchodzić do płonącego
budynku i ratować ludzi i ich dobytek zdaje się być rzeczą nadzwyczajną. Oczywiście
stra\akami zostajÄ… jak najbardziej normalni ludzie, tyle \e inni normalni ludzie nie zdajÄ… sobie
z tego sprawy. Tak powstaje mit niedoścignionego herosa, aura bohaterstwa niedostępnego
dla pospólstwa. Z tą niedostępnością to, rzecz jasna, wyjątkowa bzdura, ale tak ju\ jest; a
raczej ludziom siÄ™ wydaje, \e tak jest.
WyjÄ…tkowÄ… bzdurÄ… jest te\ twierdzenie, \e moje wyprawy w tropiki to jakaÅ›
szczególna niezwykłość niedostępna przeciętnemu zjadaczowi chleba. Ludziom wydaje się,
\e ja mogę, a oni nie. Wydaje im się, \e ja złapałem Pana Boga za nogi, a oni nie mogą, bo
jak ich Pan Bóg widzi, to zawsze podkurcza. Oczywiste zaprzeczenie wiary w to, \e Bóg jest
sprawiedliwy, o wszystkich pamięta i ka\demu przygarnia - wystarczy tylko poprosić.
Bez względu na to, jak ja do tego podchodzę albo jak do tego podchodzą stra\acy,
ludzie postronni i tak będą brać naszą rutynę za coś wyjątkowego. śadne przekonywanie tu
nic nie pomo\e. Mówienie, \e ka\dy mo\e tak jak my, te\ nie. Tak czy inaczej nasz chleb
powszedni jawić się będzie wszem i wobec jako świąteczny placek dro\d\owy z kruszonką i
lukrem, czyli w gwarze kociewskiej  kuch z glancem .
Zdawałem sobie z tego sprawę od dawna, dlatego unikałem rozmów o podró\ach.
Czułem się niezręcznie, gdy ka\da moja najzwyklejsza nawet opowieść brzmiała w uszach
słuchaczy na tyle niezwykle, \e w efekcie wychodziłem na strasznego chwalipiętę i
mitomana. Czuję się tak do dziś, ale, jeśli komuś ma od tego urosnąć duma narodowa i
przestanie się wstydzić, \e jest Polakiem, to proszę bardzo - opowiem kilka zwykłych
niezwykłych historii o tym, co to Polak potrafi.
Kiedyś wyjechałem sobie zupełnie zwyczajnie do Kolumbii. Podró\ z Warszawy na
miejsce trwała dokładnie tyle, co przejazd pociągami osobowymi ze Zwinoujścia do Ustrzyk
Dolnych. Nawet przesiadek było tyle samo. Co prawda leciało się samolotami, ale mojej
pupie i kręgosłupowi nie sprawiało to \adnej ró\nicy - samolot wcale nie jest bardziej
wygodny ni\ pociąg. Nawet przeciwnie, bo w pociągu jest się gdzie przejść i rozprostować
kości.
Oczywiście jest między tymi środkami transportu kilka ró\nic, ale zasadniczo pociąg i
samolot słu\ą temu samemu celowi - stworzono je do przewo\enia ludzi, zwierząt, towarów i
usług. Dlatego nie ma co przeceniać latania. Podró\ klasą turystyczną w powietrzu jest wielo-
krotnie bardziej męcząca i mniej atrakcyjna od przejazdu pierwszą klasą PKP. Wyboru
między jednym a drugim dokonuje się w dzisiejszych czasach nie według kryterium wygody,
ale na zasadzie, \e pociągiem nie wszędzie da się dojechać, więc wsiadamy do wiertaliota. A
tam, gdzie ten nie dolata kupujemy bilet na wielbłąda. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •