[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nagle, zarówno królowa, jak i jej spiżowy partner, byli znowu przy
niej, nalatując na jej twarz i głowę. Niebezpieczna zabawa zaczęła się od
początku. Delikatne na pozór skrzydła mogły stać się grozną broni.
Nie śmiejąc się już wcale, Menolly przykucnęła pod skalną półką,
zastanawiała się, co ma teraz zrobić.
Skoro przeraził je śmiech, to może warto spróbować śpiewu. Może pozwolą
jej wtedy odejść. Zpiewała po raz pierwszy od czasu, gdy zobaczyła
jaszczurki ogniste, jej głos był więc trochę zachrypnięty i niepewny. No
cóż, jaszczurki będą wiedzieć o co jej chodzi, a przynajmniej taką miała
nadzieję, odśpiewała więc skoczną piosenkę. Nikt jej nie słuchał.
- To tyle, jeśli chodzi o ten pomysł - mruknęła do siebie. - Co
potwierdza kompletny brak zainteresowania moim śpiewem. %7ładnej
publiczności? Ani cienia jaszczurki w pobliżu? Najszybciej jak tylko
mogła, po raz kolejny wyśliznęła się z ukrycia i przez ułamek sekundy
stanęła twarzą w twarz z dwiema jaszczurkami. Natychmiast się schowała, a
one najwyrazniej zniknęły, bo gdy za moment ostrożnie zajrzała na półkę,
żadnej już tam nie było.
Była przekonana, że ich "twarze" wyrażały zdziwienie i zainteresowanie.
- Słuchajcie, jeśli gdzieś tu jesteście i możecie mnie słyszeć.
Zostaniecie na chwilę na miejscu i pozwolicie mi odejść. Kiedy już będę na
górze, będę wam śpiewać do zachodu słońca. Pozwólcie mi tylko tam wyjść!
Zaczęła śpiewać, tym razem klasyczną pieśń o jezdzcach smoków, i znowu
opuściła kryjówkę. Udało jej się odejść jakieś pięć kroków do góry, kiedy
królowa ponownie się ukazała, tym razem w towarzystwie. Piski i świergot
nad głową, zmusiły Menolly do zejścia na plażę i schowania się pod skałą.
Słyszała teraz drapanie pazurów o półkę, tuż nad nią. Pewnie ma już
niemałą publiczność. Ale ona wcale jej nie potrzebowała!
Po chwili zajrzała ostrożnie na półkę i jej wzrok spotkał się z
zafascynowanymi spojrzeniami dziesięciu par oczu.
- Zawrzyjmy umowę, co! Jedna długa pieśń, a potem puścicie mnie do
góry, zgoda?
Menolly założyła, że umowa została zawarta i zaczęła śpiewać. Jej głos
wywołał całą gamę zaskoczonych i podnieconych szczebiotów i pisków.
Dziewczynka zastanawiała się, czy to możliwe, by jaszczurki rozumiały, że
śpiewa właśnie o wdzięcznych Warowniach oddających honory jezdzcom smoków.
Przy ostatnim wersie wyszła z ukrycia zdumiona widokiem królowej
jaszczurek i jej dziesięciu spiżowych towarzyszy, jakby oczarowanych tą
pieśnią.
- Czy mogę teraz pójść? - zapytała i położyła rękę na najbliższej
półce.
Królowa zanurkowała wprost na jej dłoń i Menolly szybko schowała ją za
siebie.
- Myślałam, że zawarłyśmy umowę:
Królowa zapiszczała żałośnie i Menolly zdała sobie sprawę, że
zachowanie królowej wcale nie było powodowane złością. Po prostu nie
pozwalała jej odejść.
- Nie chcesz, żebym stąd poszła? - spytała Menolly. Oczy królowej
zdawały się błyszczeć nieco jaśniej.
- Ale ja muszę iść. Jeśli zostanę, woda podejdzie pod brzeg i utonę. -
Menolly starała się wyjaśnić znaczenie tych słów gestami.
Nagle królowa zapiszczała przerazliwie, przez moment zawisła w
powietrzu, a potem wraz z całą grupą spiżowych towarzyszy poszybowała w
dół, w kierunku leżących na plaży jaj. Krążyła nad nimi przez moment,
wydając przy tym podniecone dzwięki.
Jeśli przypływ zbliżał się na tyle szybko, by zagrozić Menolly, to był
on także przerażająco blisko jaszczurzego gniazda. Spiżowe jaszczurki
zaczynały rozumieć pomysł królowej, i kilka odważniejszych zbliżyło się do
Menolly, okrążając jej głowę, a potem lecąc w kierunku jaj.
- Mogę tam teraz podejść? Nie zrobicie mi krzywdy? - Menolly zrobiła
kilka kroków do przodu.
Ton pisków wyraznie się zmienił i Menolly przyspieszyła kroku. Kiedy
dotarła do jaj, mała królowa przysiadła na jednym z nich. Z wielkim trudem
wzbiła się w powietrze, trzymając w szponach ocalone jajo. Bez wątpienia
był to dla niej ogromny wysiłek. Spiżowe jaszczurki krążyły wokół niej
podniecone i zatroskane, ale będąc o wiele mniejsze, nie mogły jej w żaden
sposób pomóc.
Menolly dostrzegła teraz, że piasek u podstawy klifu usłany był
pękniętymi skorupkami i żałosnymi ciałkami maleńkich jaszczurek ognistych.
Ich skrzydła, pokryte lśniącym płynem wypełniającym niegdyś rozbite jaja,
były rozłożone tylko do połowy. Mała królowa doniosła jajo do skalnej
półki, której Menolly wcześniej nie zauważyła, położonej na wysokości
równej połowie długości smoka. Zobaczyła jak królowa położyła jajo na
półce i wtoczyła je łapami do czegoś, co musiało być dziurą w ścianie
urwiska. Minęła dłuższa chwila, zanim królowa znowu pojawiła się nad
półką. Potem zanurkowała w kierunku morza, krążąc przez moment nad
spienionym grzebieniem fali, która uderzyła o brzeg już bardzo blisko
gniazda. Zadziwiająco szybko królowa pojawiła się przed Menolly i zaczęła
zrzędzić niczym stara ciotka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •