[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uczelnia. Bingo.
- JesteÅ› najseksowniejszÄ… kobietÄ… w tym pokoju
-mruknął i pocałował ją w szyję. Słyszał, że oddech
Kelsey przyśpiesza.
TYDZIEC NA BAHAMACH 85
- Daj spokój, bo nigdy nie dotrzemy na miejsce,
- No właśnie. - Znów ją pocałował. Czuł, że
jeśli zaraz jej nie wezmie, pożądanie rozerwie jego
ciało. - Jaka szkoda, że to ja jestem gospodarzem.
Nagle, zupełnie niespodziewanie, zadzwonił te
lefon przy łóżku. Luke stłumił przekleństwo i wy
puścił Kelsey z objęć.
- Być może to do mnie - mruknął. - Odbierz,
dobrze?
Drżącą ręką odsunęła kosmyk włosów z zarumie
nionego policzka i podbiegła do telefonu.
- Halo?
- Tu Dwayne, dobrze, że cię zastałem. Dziś
wieczorem Glen miał wypadek samochodowy. Nic
mu nie będzie, ale wylądował w szpitalu głównym
w Bostonie.
Kelsey zbladła. Z całych sił ściskając słuchawkę,
wybełkotała:
- Jak to? Kiedy? Czy obrażenia są poważne?
- Mokry śnieg spadł po lodowatym deszczu,
jezdnia była bardzo śliska. Zderzył się z drugim
autem. Ma połamane żebra, sińce i wstrząs mózgu.
Do jutra będzie na obserwacji.
- PrzylecÄ™ jak najszybciej. Poczekasz na mnie?
- Pewnie, już rozmawiałem z profesorami. Kirk
też już do nas leci. Zorganizujemy sobie zjazd
rodzinny.
Jak mógł żartować w tych okolicznościach?
- Zadzwonię do ciebie na komórkę, jak tylko
załatwię sprawy. Dziękuję, Dwayne. Powiedz Gle-
nowi, że go kocham.
86 SANDRA FIELD
Odłożyła słuchawkę. Jej serce biło jak oszalałe, -
zrobiło się jej zimno. Dotąd nie zdawała sobie
sprawy z tego, jak szybko wszystko może się zmie
nić i ta myśl ją przeraziła. Uniosła wzrok i zobaczy
ła, że Luke ją obserwuje.
Czy tylko jej się wydawało, czy też znienacka
dystans między nimi ogromnie wzrósł? Starając się
zachować spokój, pokrótce opowiedziała mu, co się
wydarzyło.
- Muszę natychmiast jechać... Czy twój odrzu
towiec jest teraz dostępny?
- Odetchnij głęboko - przykazał jej. - Jak się
uspokoisz, powiesz mi, czemu uciekasz w takim
popłochu. Czyżbym czegoś nie dosłyszał?
- Przecież przed chwilą wszystko ci opowie
działam!
- Nie zrozum mnie zle, Kelsey, naprawdÄ™ mi
przykro, że twój brat miał wypadek, i cieszę się, że
jego obrażenia nie są poważne. No właśnie - nie są
poważne. Po co ta panika?
- Jest w szpitalu. Muszę tam lecieć.
Próbując opanować nagły, niezrozumiały gniew,
Luke powiedział cicho:
- Nie umiera. Nie trafił na OIOM. Jego stan nie
jest krytyczny. Czy jak dotÄ…d siÄ™ nie mylÄ™?
- Nie - warknęła przez zaciśnięte zęby. - Nic
nie rozumiesz, prawda? To mój brat. Muszę być
przy nim.
- Polecisz jutro rano. Obiecałaś, że dziś bę
dziesz mi towarzyszyła na przyjęciu.
- Wiem, że obiecałam, ale sytuacja się zmieniła!
TYDZIEC NA BAHAMACH 87
Nie przewidziałam, że mój brat będzie miał wy
padek.
- Obiecałaś - upierał się. - Jeśli pojedziesz, nie
dotrzymasz obietnicy.
- Jak na kogoś, kto dostaje ataku szału, gdyby
tylko padnie słowo zaangażowanie", przykładasz
bardzo wielkÄ… wagÄ™ do obietnic.
- Czyli zawsze, gdy zadzwoni jeden z twoich
braci, rzucisz wszystko w diabły i do niego pole
cisz?
- Jesteś zazdrosny - szepnęła.
Lukę ujął jej zaciśniętą w pięść dłoń.
- Nie bądz trywialna, Kelsey. Myślałem, że mo
gę na tobie polegać. Dałbym sobie za to rękę uciąć.
Myliłem się jednak.
Postanowiła spróbować po raz ostatni.
- Muszę przekonać się na własne oczy, że Ge
nowi nic nie jest - tłumaczyła. - To moja rodzina,
Luke. Jedyna, jakÄ… mam.
- A kim ja dla ciebie jestem?
- Mężczyzną, z którym sypiam od ośmiu dni
- odparła zgodnie z prawdą.
Jego oczy przypominały dwie bryłki lodu.
- Zapomniałaś o nocach - powiedział oschle.
- Oddasz odrzutowiec do mojej dyspozycji czy
nie?
- Tak się umawialiśmy. Ja, w przeciwieństwie
do ciebie, dotrzymuję słowa.
Zabolało ją to. Czy przez ostatnich dziesięć lat
nie dotrzymywała słowa?
- Widać, że nie za bardzo wiesz, co to życie
88 SANDRA FIELD
rodzinne, Luke - oznajmiła mściwie. - W innym
wypadku z pewnością byś zrozumiał.
Porzucała go, uświadomił sobie i poczuł ucisk
w brzuchu. Nie dotrzymała słowa. Nagle przypo
mniały mu się wszystkie obietnice matki. Niedo
trzymane obietnice.
- W tej chwili porozmawiam z pilotem. - Pod
szedł do telefonu i wykręcił numer. Kiedy po krót
kiej rozmowie odłożył słuchawkę, oznajmił: - Bę
dzie gotowy za niespełna godzinę.
- Jeśli wrócę dzisiaj, będziesz musiał iść na
przyjęcie sam.
- To właśnie zrobię. - I dodał, zanim zdążył
przemyśleć swoje słowa: - Chociaż być może nie
wrócę sam.
Urażona do żywego, powiedziała gorzko:
- No cóż, jestem do zastąpienia. Nigdy w to nie
wątpiłam.
Wszystkie jego kobiety były do zastąpienia.
Wcześniej czy pózniej.
- Chyba się we mnie nie zakochałaś? - zapytał
niemiło.
- Jasne, że nie - odparła identycznym tonem.
- Po prostu nie pojmujÄ™, dlaczego nic nie rozumiesz.
Jak mogłabym siedzieć i rozmawiać o niczym,
kiedy mój brat leży w szpitalu?
Niemal zmienił zdanie, kiedy usłyszał drżenie
w jej głosie. Postanowił to zignorować.
- Muszę iść, czekają na mnie. Zegnaj, Kelsey.
Gdyby ją pocałował, byłby stracony.
- Zegnaj - odpowiedziała spokojnie.
TYDZIEC NA BAHAMACH 89
Luke wyszedł z pokoju i szybkim krokiem ruszył
wzdłuż korytarza. Niepotrzebnie pozwolił jej zbli
żyć się do siebie. Zaczynał jej potrzebować. Na
litość boską!
Pomyślał, że jego łóżko bez niej będzie przeraz
liwie puste.
Przecież nie musiało tak być. Na liście gości
pojawiło się nazwisko Clarisse, przybyła tu w towa
rzystwie ojca, potentata finansowego.
Idąc ścieżką, miażdżył butami muszle. Ośrodek
- był rzęsiście oświetlony, dobiegała z niego muzyka.
Luke był gospodarzem przyjęcia i musiał odegrać
narzuconÄ… sobie rolÄ™.
Czy przypadkiem nie popełnił najgorszego błędu
w życiu, pozwalając Kelsey odejść?
Z obojętnym wyrazem twarzy wszedł do recepcji.
Kiedy Kelsey wbiegła do szpitalnej sali, Kirk
gwizdnął głośno, a Dwayne'owi opadła szczęka. Ich
siostra wciąż miała na sobie pomarańczowy płaszcz
i kaszmirowÄ… sukniÄ™, prezenty od Luke'a. Obcasy
jej skórzanych butów stukały o podłogę.
- Powinnaś częściej wyjeżdżać, Kelsey - po
wiedział Glen cicho. - Wyglądasz wspaniale.
Pochyliła się, żeby go pocałować. W jej oczach
lśniły łzy.
- Wczoraj wieczorem przeraziłeś mnie bardziej
niż dziewięć lat temu, w dniu, w którym spadłeś
z drzewa.
- Jak miałem to przewidzieć? - westchnął.
- Ubezpieczenie pokryje straty, wypiszÄ… mnie
90 SANDRA FIELD
jeszcze dzisiaj. - Uważnie popatrzył na siostrę.
- Kosztowne te ciuchy. Ale nie chodzi tylko o to.
Inaczej wyglÄ…dasz.
- Straciła dziewictwo - poinformował go Glen
bez ogródek. - Stąd różnica.
- Oszalałeś? Nie zamierzam dyskutować o swoim
życiu seksualnym - oświadczyła oburzona Kelsey.
- Gdzie on jest? - zapytał Dwayne. - Musimy go
poznać.
- Nie przyleciał ze mną.
- Puścił cię samą? Taki szmat drogi?
- Tak, samą, tylko pożyczył mi swój prywatny
odrzutowiec i wynajętą limuzynę.
- Będziesz się z nim spotykała, kiedy już zacz
niesz studia? - chciał wiedzieć Kirk.
Zaskoczył ją, ale ze spokojem odparła:
- Bardzo w to wątpię. To był tylko przelotny
romans, chłopcy. Krótki i uroczy. Już po wszystkim,
i bardzo bym chciała zmienić temat.
- Ten facet to palant - warknÄ…Å‚ Dwayne.
- Nie wydajesz się zbyt szczęśliwa - dodał Kirk.
- Przez całą drogę zamartwiałam się stanem
zdrowia Glena. - Pomyślała, że to nie do końca
prawda. - Ale w samolocie było sporo jedzenia,
więc trochę podkradłam. Mam nadzieję, że wciąż
macie taki sam apetyt jak w domu.
Rogaliki z krabim mięsem, brioszki i wybór
serów skutecznie odciągnęły uwagę młodych ludzi
od Luke'a. Nie chciała o nim rozmawiać. Ani teraz,
ani nigdy.
Wytrwała w tym postanowieniu aż do następ-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]