[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Również ten młody człowiek, który kręcił się w tych stronach i zalecał się do Małgorzaty, kiedy
leczyła nogę w Barton Park - taki przystojny i uprzejmy, przyjęcie bez niego nie byłoby to samo. Czy
jest kimś znanym? Wydaje mi się, że tak, ale do szczętu zapomniałam, jak się nazywa. Może Ty
wiesz? Muszę go tu mieć - chociaż Edward surowo kręci głową.
PozostajÄ™ w oczekiwaniu
Hrabina Saltmarsh z Ferrars
Odkryłam, że mam prawo do tego starożytnego szkockiego tytułu, gdyż przechodzi on po linii
żeńskiej. Przesłałam też bawiącej w Pawilonie rodzinie królewskiej informację, jak należy się
poprawnie do mnie zwracać.
Pani Roberts do pułkownika Brandona
5 kwietnia 1812 roku
Drogi Pułkowniku Brandon!
Wybacz mi, proszę, to wtargnięcie w Twoją prywatność. Cały poprzedni dzień i noc zastanawiałam
się, czy właściwe będzie, jeżeli ktoś taki jak ja - to znaczy członkini małej społeczności chrześcijan,
uważana, co mogę z pewną dozą przekonania stwierdzić, za rzetelną w kontaktach ze światem
zewnętrznym, świadoma konieczności miłosierdzia i wyrozumiałości w przypadkach, które surowsi
sędziowe mogliby uznać za niewybaczalne, i tak wysoko ceniona w tym względzie, że wycierpiałam
wiele bezsennych godzin, zanim zdecydowałam się ująć pióro i zwrócić się do dziedzica owej
społeczności...
Pułkowniku Brandon, nie jest moim zwyczajem podsłuchiwanie rozmów innych ludzi. W tak małej
wiosce jak Delaford i bez tego krąży zbyt wiele pogłosek, ja zaś nie mam najmniejszego zamiaru
rozsiewać plotek lub dawać początku czczej gadaninie, która jak pożar lasu ogarnia w mgnieniu oka
całą parafię.
Ponieważ jednak Twoja teściowa, pani Dashwood, udała się do Taunton - czego chcąc nie chcąc
dowiedziałam się od pani Cox - postanowiłam wczoraj wieczorem zanieść dzbanek mleka na plebanię
- ściśle biorąc, skierowałam się do drzwi kuchennych, a kuchnia, jak dobrze Pan wiesz, otwiera się
tam na brukowane podwórko.
Ledwie krok dzielił mnie od zapukania do drzwi, aby podać dzbanek najlepszego śmietankowego
mleka (ze stada mojego szwagra, ale to inna historia), gdy usłyszałam w spiżarce głosy, albowiem
zakratowane okienko było otwarte i w żaden sposób nie można było nie słyszeć toczącej się tam
rozmowy.
Z początku, pułkowniku, doświadczyłam uczucia podobnego do ulgi - ulgi i zachwytu, jeśli chcesz.
Od wielu już tygodni zastanawiam się, gdzie też może być nowy pastor z Delaford. Czy ukryty
dyskretnie na plebanii szykuje się do przewodzenia swej trzódce? Czy jest niedysponowany, etc, etc?
A tu słyszę najwyrazniej w świecie głosy mężczyzny i kobiety...
Jak już mówiłam, wiedziałam, że pani Dashwood wyjechała do Taunton po otrzymaniu listu od pani
Jennings (och, ta skłonność pani Cox do przekazywania najdrobniejszych szczegółów doprawdy mnie
przygnębia), doszłam więc do wniosku, że kobiecy głos należy do pani Edwardowej Ferrars, do której
często pisałam, lecz5 niestety, korespondencja nasza jest tylko jednostronna; droga pani Ferrars ma
lepsze rzeczy do roboty aniżeli odpowiadanie na listy jakiejś pani Roberts, wdowy po świętej pamięci
pastorze.
Mężczyzna wszakże... Najpierw ujrzałam białego konia, uwiązanego do furtki ogródka za domem - to
znaczy kiedy zrozumiałam, że towarzyszem pani Ferrars nie jest wielebny, którego podobizna wisi w
holu i której niepodobna przeoczyć, kiedy idzie się ścieżką na tyłach plebanii, aby uniknąć błota o tej
porze roku...
A więc ten mężczyzna, pułkowniku, był bardzo urodziwy i pięknie wyglądał na koniu, nawet jeśli ja to
mówię, a mogę Cię zapewnić, że bynajmniej nie jestem znawczynią takich rzeczy.
Rozmawiali półgłosem, lecz wydawało mi się, że człowiek ów błaga panią Ferrars o coś jakby
wybaczenie albo zrozumienie.  Eleonoro - mówił prosząco, głosem tak dzwięcznym, że dzbanek
mleka zadrżał w moim ręku - proszę, wybacz mi! Spróbuj zrozumieć, że nie potrafię się oprzeć...
potrzebie wpajania naszych zasad, których tak przestrzegamy w Combę Magna i które chcemy poddać
próbie na drugim końcu świata..."
Taki mniej więcej był ton jego wypowiedzi, pułkowniku. Usłyszałam, że pani Ferrars odpowiada mu
cicho, lecz stanowczo, i przyznam, że po raz wtóry poczułam ulgę, gdyż bez względu na to, jakie
wykroczenie popełnił ów młodzieniec na białym koniu, musiało ono być w istocie bardzo poważne.
 Nie, Willoughby, nigdy ci nie wybaczę" - to właśnie były słowa pani Ferrars, o czym Ci z
przyjemnością donoszę, pułkowniku. Lecz biada! Kiedy wyszła ze spiżarki na korytarz i zwróciła się
ku drzwiom, gdzie nadal stałam, czując się bardzo niezręcznie (takie jak pani Roberts nie odebrały
wychowania w Norland Park w Sussex, ich matka zaś nie żyje sobie dobrze w majątku krewnego i
baroneta w hrabstwie Devon) - a zatem z żalem powiadamiam Cię, pułkowniku, jako szwagra tego,
który objął był prebendę, że pani Ferrars była bardzo zarumieniona i łza błyszczała w jej oku.
 Nie o to chodzi, że nie chcę..." - i tu jej głos całkiem się załamał, jakby chciała wyrazić swoje
współczucie, ale nie mogła.
Potem się rozstali. Młody człowiek, kiedy tylko zobaczył mnie na podwórku, natychmiast dosiadł
konia; pani Ferrars spojrzała na mnie w roztargnieniu, jakby mój dzbanek mleka nie był jej wcale
potrzebny - kiedy doskonale wiedziałam od pani Cox, że na plebanii nie ma już ani kropli, gdyż
zwykle to pani Dashwood chodziła co dzień po mleko na farmę w Czterech Jesionach, a gdy nie
przychodziła, Neddy zostawiała dzbanek na stole pod drzewem. Dzisiaj stał on tam przez cały dzień,
więc postanowiłam przynieść najlepsze mleko od krów rasy Jersey ze stada mojego szwagra, żeby w
jak najmilszy sposób przedstawić się nowej sąsiadce, pastorowej.
Lecz pani Ferrars patrzyła przeze mnie na wylot, jakbym była duchem; pułkowniku, obawiam się o
zdrowie jej umysłu, bo jeżeli tak bez reszty przejęła się wizytą młodego człowieka... nie powiem nic
więcej.
Piszę do Ciebie, pułkowniku, teraz, gdyż uznałam, że jest moim świętym obowiązkiem powiadomić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •