[ Pobierz całość w formacie PDF ]
odszkodowanie.
Mogę założyć w domu menażerię. Nie doskwierają mi żadne miłe kuchenne
zapachy od sąsiadów. %7ładne przepisy dla lokatorów domu ani rozporządzenia
prześwietnego magistratu nie zazierają mi bez przerwy w oczy z wysokości tablic
swoich, ani mi grożą karą za to, że na przykład fusy od kawy do zlewu spodoba
mi się wylać.
Mogę swój pokój zatopić pod wodą, akwarium z niego zrobić lub basen do
pływania i pluskać się w nim, nie drżąc, iż komuś tam woda przez sufit
przecieknie i uszkodzony zostanie garniturek mebli w saloniku o pięterko niżej.
Nie trzymam służącego, by spełniał u mnie funkcje szpiega domowego,
wymyślał na złe masło, żywił mym kosztem wszystkich swoich krewnych, tłukł
ulubione me wazony i łaskawie pozwalał wnosić się nad ranem ze schodów do
mieszkania, pijany jak bela.
Lecz w jeszcze wyższym stopniu, niż ja posiadam dom mój, Diogenes był
właścicielem swojej beczki, mógł bowiem, kiedy chciał i dokąd chciał, potoczyć ją
dalej, gdy mu się w danym miejscu sąsiedztwo nie widziało uciec z nią przed
powodzią, gdy rzeka wzbierała w zimie przenieść się z nią na słońce w lecie
w cień: słowem, był pod tym względem jeszcze bogatszy ode mnie.
Bo cóż to jest takiego własność? Czy ma ona oznaczać tylko tyle, że płaci się za
coś, czego używanie jest regulowane przez poglądy i zwyczaje innych? Jakżeż
niewielu ludzi posiada w tym sensie ubrania, które nosi!
file:///E|/Książki/Książki do opracowania/HTML/Mulford Prentise - Moc ducha. Moc zycia/220-09.htm (13 z 44) [2005-02-12 01:57:17]
B/220: P.Mulford - Moc Ducha. Moc %7Å‚ycia
Czy to ja jestem posiadaczem tej pary lakierków, które mnie tak uwierają, że
przyszedłszy do domu, natychmiast je zdejmuję; czy też są one tylko środkiem
do władania mną, narzędziem tego eleganckiego towarzystwa, które mnie w
jarzmie trzyma? Czy istotnie posiadam stojący kołnierzyk, który za każdym
poruszeniem głową usiłuje poderżnąć mi gardło; czy też to również tylko jeden
ze straszaków "dobrego towarzystwa"?
Czy posiadam wreszcie chociaż samego siebie, czy też jestem tylko karmiony,
ubierany i "lożowany" stosownie do życzeń i kaprysów pewnych osób, których
stosunek do mnie i mój do nich wyraża się w dobitnym, a tak smętnie przeze
mnie odczuwanym nakazie: takim właśnie być muszę albo będę niczym!
Niedawno widziałem pewną panią, która wracała do domu ze sprawunkami
dzwigała sześć paczek. Z oczu jej przeglądała troska, a ruch ramion zmęczenie
zdradzał, wsiadała do tramwaju, pełna niepokoju, że jakaś paczka może jej
wylecieć. Usiadła wreszcie, porozkładała koło siebie paczki i liczyć je zaczęła,
czy której nie braknie.
Gdy w drodze chwilę kiedy zapomniała o nich, a wyraz beztroski i zadowolenia
na krótko zagościł na jej twarzy, ze strachem nagle wracała jej świadomość
ciężkiego brzemienia, którym obładowana była. Czy miała wszystkie paczki?...
Gdzie?... %7ładnej nie skradziono? żadna pod ławkę nie spadła? nie stało się z
żadną nic z tego, co stanowi zwykły los tylu paczek?...
Przy wysiadaniu z tramwaju, przy przechodzeniu przez ulicę "męka paczek"
trwała. A zawierały one przecież tylko sprawunki okazyjne zródło tylu kłopotów,
które wytrysnęło dla tej zacnej osoby za dotknięciem różdżki czarodziejskiej
subiekta-maga w sklepie konfekcji damskiej.
Zaledwie kupiła te podejrzane rzeczy, zaledwie, jak mniemała, weszła w ich
posiadanie, a tu już one zabrały ją jak swoją, w niewolę zagarnęły, rabą swą
uczyniły i tyranizować zaczęły.
Był to sobotni wieczór. Nie wątpię, że niektóre z tych paczek w niedzielę nie
wypuściły tej pani do kościoła, że jej nie pozwoliły skupić się i pomodlić. Mówię
to z całkowitą sympatią dla tej biedaczki, bo i ja sam częstokroć dawałem się
usidlać paczkom ze sprawunkami, paczkom drobiazgów w interesach, paczkom
urojonych potrzeb, zapożyczonych, nie moich trosk, snobizmów. Co za brzemię
kłopotów niosła sobie do domu ta pani w paczkach swoich!
Były tam na przykład rzeczy do zrobienia, do wykończenia. Lecz szwaczka czy
krawcowa nie przyszła na umówiony termin. Kłopot i irytacja. Nr 1. Gdy przyszła,
zle zmierzyła. Nr 2. Gdy skończyła robotę, postawiła cenę wyższą niż zazwyczaj.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]