[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jej ucho, zobaczyła w lustrze, jak zadrżały topazowe kolczyki. Przełknęła ślinę i zdusiła
westchnienie. Sawyer mocno przywarł do jej pleców, a ona jak zahipnotyzowana nie
mogła oderwać oczu od odbicia jego twarzy. Delikatnie pieścił jej ramiona, a każdy jego
dotyk i oddech rozpalały ją coraz bardziej. Jakby broniąc się przed tym erotycznym obra-
zem, przymknęła oczy.
- Spróbuj się odprężyć - powiedział cicho.
Nie, tego jej nie wolno. To droga donikąd.
- Sawyer... - zdołała wyszeptać, ale on odwrócił ku sobie jej twarz i ustami odszu-
kał jej usta.
Zanim zdążyła się poruszyć, pocałował ją, łagodnie i zdecydowanie. Poczuła, jak
jej ciało budzi się do życia, miała wrażenie, jakby spływał na nią ciepły letni deszcz. Gdy
jego dłonie pieściły jej kark i plecy, przywarła do niego całą sobą, a on zamknął ją w ob-
jęciach. Czując jego męskość, poczuła, że niemal płonie i zaczęła pieścić mu kark. Poca-
łunek, który Sawyer skradł jej na pokazie mody, sprawił, że podświadomie czekała na
kolejny. Te pocałunki były najwspanialsze w jej życiu. Ale może pragnęła ich dlatego, że
zakazany owoc smakuje najlepiej?
Ostatkiem sił zmusiła się, by odchylić głowę do tyłu.
- Poczekaj! - powiedziała.
Położyła mu dłoń na piersi, a mocne miarowe bicie jego serca podziałało na nią jak
afrodyzjak.
- Nie oszukuj siebie ani mnie - powiedział cicho.
Dobrze, więc nie będzie zapewniać go nieszczerze, że...
- Czego ty właściwie chcesz? - zapytała.
- A masz wątpliwości?
- Przyszedłeś tutaj, żeby zamówić...
- Tak, między innymi z tego powodu.
Jak to możliwe, że stać go na tak racjonalną odpowiedź, podczas gdy ona wciąż
jest pod wrażeniem pocałunku?
- Nie myśl, że zdołasz mnie uwieść, żebym zgodziła się łatwiej na twoją propozy-
cję matrymonialną.
- Rozumiem, ale moje zamówienie pomoże ci uratować firmę.
Poczuła się okropnie: on ma świetnego nosa i zdaje sobie sprawę, jak fatalna jest
jej sytuacja finansowa.
- Rozumiem - powtórzyła chłodno. - Wiem, że chcesz mi zniszczyć życie osobiste i
pewnie dlatego czujesz, że powinieneś mi to jakoś zrekompensować.
- Mówiąc o życiu osobistym, masz na myśli Toma?
- Owszem!
- W waszym związku nie było pasji. Tom i Tam, to dla mnie brzmi jak para kum-
pli, a nie kochanków. Czy ty z nim sypiałaś?
- To nie twoja sprawa!
- Czyli zakładam, że nie. Biedny chłopak - dodał z wyraźną satysfakcją.
- Tom jest przyzwoitym człowiekiem i nie dąży do zdobycia udziałów w firmie
mojego ojca.
- Przestań się oszukiwać, kochanie, on nie jest święty. Chociaż właściwie - dodał,
spoglądając na nią - może i jest, skoro się do ciebie nie dobierał.
Czyżby Sawyer uważał, że tak trudno jej się oprzeć? Ta myśl, nie wiedzieć czemu,
przyprawiła ją o miły dreszczyk. Natychmiast jednak przywołała się do porządku. On po
prostu chce osiągnąć swój cel i robi wszystko, żeby się jej przypodobać. Jest równie bez-
względny jak jej ojciec.
- Co masz do zarzucenia Tomowi?
- Kto wie, może spotykał się z tobą, bo jesteś córką właściciela Kincaid News? -
zapytał, patrząc jej w oczy.
- To jest ohydna potwarz!
- Ale przyznasz, że ochoczo skorzystał z możliwości wyjazdu do Los Angeles?
- Ty mu stworzyłeś tę możliwość!
Przypomniała sobie jednak, że Tom rzeczywiście wypytywał ją o Kincaid News,
nawet po tym, jak mu powiedziała, że jego zespół nie ma co liczyć na poparcie w me-
diach jej ojca. Ale mimo to jego przyjaźń z nią była bezinteresowna.
- Powinnaś też wiedzieć, że bez żadnych oporów opowiedział mi o twoich kłopo-
tach finansowych. Kiedy dowiedział się, że mogę mu pomóc w karierze, stał się usłużny
jak piesek.
- A ty jesteś pieskiem, którego trzeba nauczyć grzeczności!
- Masz ochotę podjąć się tego zadania? - spytał z uśmiechem rozbawienia.
- Dziękuję, nie skorzystam z tej oferty.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]