[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Kłamiesz! - rzucił z wściekłością.
- Mam pewną propozycję. Niech pan coś namaluje i wszystko będzie jasne.
Ależ był rozjuszony! To pasowało do Victora, który widział w kobietach jedynie obiekty seksualne, a
poza tą jedną rolą miały pokornie milczeć. A tu proszę, jakiś babsztyl pogrywa sobie z nim, wystawia
go na próbę!
- Widzę, że chcesz mnie naprawdę rozjuszyć. Przejrzałem twoją grę... - I nagle się uspokoił... albo
tylko udawał. - Masz rację. - Zatknął rewolwer za pas spodni i złapał ją za rękę.
Nie opierała się. Przez chwilę obserwował monitory, po czym wbił kod w klawiaturę i ukryte drzwi
otwarły się.
83
Renee powstrzymała się od triumfalnego okrzyku. Osiągnęła pierwszy cel - wydostała się z bez-
piecznego pokoju. Jeśli będzie bystra i wykorzysta dobrą okazję, to uda się jej uciec. Ale wtedy nadal
nie będzie wiedziała, z kim miała do czynienia, z Victorem czy Paulem. Musiała więc zostać tu
jeszcze jakiś czas, by się o tym przekonać. Gdy tylko skontaktuje się z Jimem, opowie mu, co się
wydarzyło. Musiała też ustalić, dlaczego pojawili się agenci DEA. Czy szukali Victora Reyesa? I kto
dał im znać, że tu był?
Jeśli to on tu był.
Poprowadził ją przez sypialnię, potem w dół po schodach. Dom był w opłakanym stanie.
Reyes zatrzymał się przed drzwiami, wyjrzał na zewnątrz i wprowadził kod w klawiaturę centralki.
Rolety antyhuraganowe zaczęły się powoli unosić, ukazując niezwykły widok, który wczoraj zrobił na
niej tak niezwykłe wrażenie.
Rozbite drzwi wisiały na pogiętych zawiasach. Reyes nawet nie próbował ich zamykać. I tak nie
powstrzymałyby nikogo, kto chciałby dostać się do środka. Nagle coś przyszło Renee do głowy.
Dlaczego alarm nie zadziałał, gdy agenci wdarli się do domu? Musiała o to spytać.
- Dlaczego alarm nie zaczął wyć, gdy ci czarni wyważyli drzwi?
- Czujniki wewnątrz domu zostały wcześniej zdezaktywowane. Właśnie dlatego alarm nie odezwał
się, gdy wszedłem do środka.
To miało sens. Ale kto je zdezaktywował? Była
84
pewna, że były aktywne, gdy ona i Paul - ten drugi Paul - próbowali uciekać.
Reyes przeciągnął ją przez rozległy salon do pokoju, który nazwałaby solarium, bo okna wychodziły
na ocean, tyle że to była pracownia malarska.
Wszystkie ściany były obstawione obrazami. Pośrodku stała sztaluga z naciągniętym na ramy
zagruntowanym płótnem. Na półkach stały słoiki i tuby z farbami, a w szufladach starych kredensów
zapewne znajdowały się zapasy pędzli i innych narzędzi malarskich. Mijając sztalugę, Renee prze-
jechała po niej palcami. Opuszki pokryły się kurzem.
- Planuje pan nowe dzieło?
- Pewnego dnia je stworzę. - Wskazał ręką na sofę. - Proszę usiąść.
Usiadła na miękkich poduchach. Ciekawe, co się teraz stanie, zastanawiała się.
Reyes wziął do ręki szkicownik i ołówek, po czym usiadł dwa metry od niej. Przesunął
trzy-dziestkęósemkę na tył spodni. Oparł stopy na szczeblach stołka, jakby siadał tak tysiące razy
wcześniej. Zniszczone adidasy dopełniały reszty ubioru, ale nie pasowały do tego wizerunku, który
Renee sobie stworzyła po zapoznaniu się z jego historią życia. Czyżby więc tak bardzo się pomyliła?
A może jej umysł robił dokładnie to, co chciał ten facet... uwierzył w jego historyjki?
- Odpręż się. - Ich spojrzenia skrzyżowały się na moment. - Na ogół ludzie mają frajdę, gdy pozują
malarzowi.
85
Rozparła się wygodnie wśród poduszek i rozciągnęła ramiona na boki z nadzieją, że to pomoże się jej
zrelaksować.
- Nie wiedziałam, że jest pan również portrecistą.
- Niezbyt często.
Pałce miał dłuższe i bardziej kościste, niż wydawało się jej wcześniej. W jego ruchach szukała
wdzięku i zręczności. Dostrzegła jedno i drugie. Za każdym razem, gdy podnosił na nią wzrok, prze-
stawała oddychać. To było aż śmieszne, ale nic nie potrafiła na to poradzić. Może to tylko dlatego, że
nagle stała się modelką. Która dziewczyna nie marzyła o tym, by stać się muzą dla słynnego artysty?
Ale to nie były fantazje, tylko rzeczywistość. Zbyt wiele miała do stracenia, by dać się wciągnąć w
pułapkę, którą ten facet skrupulatnie konstruował.
- Zawsze przygryzasz tak wargę? - zapytał, patrząc jej w oczy.
- SÅ‚ucham?
- Zagryzasz dolną wargę. Często to robisz? - Skupił wzrok na jej ustach.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]