[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Płatki kukurydziane! - zaskrzeczał Jinx, wybawiając mnie z
opresji. Obiecałam mu za to w duchu ciasteczka, które tak lubił.
Kyle czekał na mnie w pomarańczowo-brązowym jeepie z
odkrytym dachem. Kiedy zobaczył mnie kuśtykającą o kulach,
wyskoczył z samochodu, żeby otworzyć drzwi.
Siedzenie okazało się zbyt wysokie, abym mogła na nie wejść
samodzielnie. Kyle wrzucił kule na tył wozu, a mnie
najzwyczajniej w świecie podniósł i usadowił na miękkim
fotelu. Po chwili byliśmy już w drodze.
RS
64
Dzień był naprawdę przepiękny. Chciałam coś powiedzieć do
Kyle'a, ale rozmowa w samochodzie była niemożliwa z powodu
potwornego szumu wiatru. Dopiero kiedy wjechaliśmy do
miasteczka i trzeba było ograniczyć prędkość, dało się
porozumieć bez krzyku.
- Czy jezdzisz czasem pod namiot? - zapytałam Kyle'a. W
jednym z moich ulubionych magazynów mody przeczytałam,
że, aby zainteresować sobą chłopca, należy rozmawiać z nim o
jego hobby.
- SÅ‚ucham?
- Czy jezdzisz czasem tym jeepem pod namiot?
- Tak. Skąd wiedziałaś? Poprawiłam sobie włosy.
- WyglÄ…dasz na kogoÅ›, kto lubi biwaki. Gdzie jezdzisz?
- PrzylÄ…dek Henlopen, wyspa Bombay Hook. Od czasu do
czasu na plażę w Broadkill.
- Nigdy nie słyszałam o tych miejscowościach. To gdzieś w
pobliżu?
Zatrzymaliśmy się na czerwonym świetle w centrum Draper's
Heights.
- Nie. PrzylÄ…dek Henlopen jest niedaleko Lewes Beach. To
brzmi jak nazwa nadmorskiego kurortu, ale w gruncie rzeczy to
zupełnie dzika okolica. Wyjeżdżam tam zawsze w piątek i
wracam w niedzielÄ™.
- Z kim tam jezdzisz? Z przyjaciółmi? Z kimś ci bliskim? -
Chciałam wysondować, czy Kyle ma stałą dziewczynę.
- Z nikim. Cała przyjemność polega na byciu sam na sam z
naturÄ…. Nie potrzebujÄ™ chmary rozwrzeszczanych ludzi.
A więc Kyle był samotnym wilkiem. Zupełnie jak moja
kuzynka. Zaczęłam się zastanawiać, czy w Draper's Heights są
same indywidualności żyjące poza nawiasem społeczeństwa.
Taktyka zalecana przez mój magazyn mody okazała się
nieskuteczna. Postanowiłam uciec się do starych,
wypróbowanych sposobów.
RS
65
- Kyle, powiedz mi coś więcej o sobie. Wiem już, że twoi
rodzice się rozwiedli. Czy masz rodzeństwo?
- Nie. Jestem jedynakiem.
- A twój ojciec? Widujesz go często? Roześmiał się ponuro.
- Mój ojciec ulotnił się, kiedy byłem jeszcze niemowlakiem.
Od tamtej pory nikt o nim nie słyszał.
Kolejna zaginiona osoba! Najpierw wujek Merton, a teraz
ojciec Kyle'a. Aączyło nas tak wiele... Za wcześnie jednak na
wnioski. Postanowiłam nie drążyć tematu ojca, gdyż musiał być
dla Kyle'a zbyt bolesny.
- A co z twoim wujkiem Walkerem? - zapytał nagle, skręcając
w lewo w Elm Street. Była to jedna z ładniejszych ulic
miasteczka, przy której stały okazałe wiktoriańskie domy,
zbudowane przez miejscowych prawników, lekarzy i bogatych
kupców chyba jeszcze na początku stulecia.
- Nie dawał znaku życia aż do ubiegłego miesiąca. Także
wtedy po raz pierwszy usłyszałam o swoim wujku Mertonie.
Wyobrażasz to sobie?
- Rzeczywiście, trudno to sobie wyobrazić. Czy udało ci się
dowiedzieć czegoś nowego już tutaj na miejscu? - Teraz Kyle
skręcił w ulicę wysadzaną klonami, przy której stały
skromniejsze domki.
- Raczej niewiele. Wujek nie chce rozmawiać o konfliktach w
rodzinie. Zachowuje siÄ™ tak, jakby Highsmithowie wywodzili
się przynajmniej od Napoleona. Ciocia Gray także nie chce nic
mówić. Jest tajemnicza jak agentka wywiadu. Mam nadzieję, że
dowiem siÄ™ czegoÅ› od twojej cioci.
Nim wczoraj rozstaliśmy się w parku, zaproponowałam
Kyle'owi, abyśmy odwiedzili jego ciotkę. Nie był zachwycony
tym pomysłem, ale w końcu dał się przekonać.
Miałam mokre od potu dłonie. Bałam się trochę spotkania z
kobietą, którą mój ojciec kochał, a następnie porzucił.
Kyle zatrzymał samochód przed ostatnim domkiem. Stał dość
oddalony od ulicy i ukryty wśród wysokich klonów. Białe deski,
RS
66
którymi był obity, robiły wrażenie mocno zniszczonych, a
zielone okiennice nadawały się do wymiany. Wśród okazałych i
dobrze utrzymanych domostw sąsiadów, dom cioci Kathryn
wyglądał bardzo skromnie. Małe podwórko ogrodzone było
połamanym płotem, a zdziczałe krzewy róż zupełnie ginęły
wśród traw i chwastów. Spaczona furtka nie zachęcała do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sliwowica.opx.pl
  •